Rozdział 28
Minełu trzy lata. Od kilku dni Clint nie ma w domu. Poleciał on wraz z Natashą na jakąś misję i miał wrócić dopiero za trzy dni. W tym czasie to Grace miała na głowie dzieci jak i dom oraz Bellę.
Teraz właśnie pomagała Arthurowi w lekcjach w czasie kiedy Jack bawił się w salonie.
– Jack odrobinę ciszej dobrze?- spytała patrząc na młodszego z dzieci.
– Dobrze.- odpowiedzialno wrócił do zabawy samochodzikami, a Grace wrociła do pomocy starszemu synowi w zadaniu z matematyki.
Nagle usluszała dzwonek do drzwi. Nie spodziewała się nikogo. Nikt wcześniej nic nie mówił, że przyjedzie, ani nic.
– Za chwilę wrócę poczekaj chwile.- mówi do syna i wstaje od stołu i idzie do drzwi.
– Co ty tu robisz?- pyta otwierając drzwi.
– A to już siostry nie można odwiedzić?- pyta i wchodzi do środka.
– Nie no można, ale nie dzwoniłaś, ani nic.
– A bo wyszło jakoś tak spątanicznie.
– Ciocia Jaylin!- krzycza chłopcy i biegną do dziewczyny.
– Hej chłopaki.- mowi rzytulajac ich na powitanie.
– Dobra idźcie do swojego pokoju sie pobawić.- mówi Grace do dzieci, a te kiwają głową i zabierają rzeczy i ida na górę.
– Łał ale ładnie tu u was.- mówi wchodząc w głąb domu.
– Dzięki. Pięć miesięcy temu skończyliśmy remont kuchni i salonu.
– No powiem ci, że wygląda tu teraz bardzo ładnie.
– Dobra, ale mów co cie do mnie sprowadza?- pyta siadając na kanapie, a jej siostra obok niej.
– Nie miałam co robić w domu, więc postanowiłam odwiedzić swoją kochaną siostrę.
– Dzięki chcesz coś do picia?- pyta wstajac z kanapy.
– Wody możesz mi dać.
– Okej.
Jaylin siedziała u siostry jeszcze kilka godzin.
Dużo rozmawiały jak za dawnych czasów, kiedy to jeszcze Grace mieszkała z rodzicami. Teraz juz obie były dorosłe i każda miała swoje własne życie. No może Jaylin jeszcze nie miała swojej własnej rodziny jak jej straszą siostra, ale miała jeszcze do tego dużo czasu. W końcu była młodsza od Grace o dziewięć lat.
***
Nadszedł wieczór. Arthur i Jack od kiedy tylko wrócili do domu nie mogli doczekać się powrotu Clinta. Garce musiała ich jakos uspokoić, aby domu nie roznieśli.
Nagle drzwi od domu się otworzyły, a przez nie wszedł Clint.
– Tata!- krzyknęli obaj chłopcy na raz i odrazu pobiegli do niego i przytulili go.
– Cześć chłopaki.- mówi kucając przy nich i przytula ich mocno.
Grace podeszła do wejścia i przyglądała się jak jej mąż wita się z dziećmi. Widząc ich szęśliwych uśmiechnęła się.
– Cześc skarbie.- mówi podchodząc do żony przytulając ją.
–Dobrze, że jesteś cały.- mówi również mocno go przytulając.
Chwile później zjawiła się również i Bella, która na widok Clinta podbiegła do niego i zaczęła skakać i szczekać z szczęścia. Po przywitaniu się z Bellą wszyscy weszli do salonu, gdzie spedzili razem czas grając w gry planszowe.
– Dobra chłopaki już późno, a jutro trzeba wstać, więc do łóżek.
– Mamo nie możemy jeszcze chwile tu zostać?- pyta strszy z braci.
– Mama ma racje jutro musicie wstać.- mówi Clint.
– Chodźcie.- mówi wstając.
– A może dzisiaj tata nas położyć spać- pyta Jack.
– To się go zapytaj.- mówi Grace.
– Tato możesz?- pyta Arthur.
– Mogę chodźcie.- mówi Clint wstajac z kanapy i idzie z dziećmi na górę.
Po położeniu dzieci spać Clint wrocił do salonu, gdzie siedziała Grace. Była ona tak zamyslona, że nawet nie zauwazyła jak jej mąż wrócił na dół i usiadł obok niej.
– Hej w porządku?- pyta kładąc głowę na ramie żony, a ta obraca głowę w jego stronę.
– Tak. Teraz jak wróciłeś to tak. Bardzo za tobą tęsknili.
– Ja też za nimi tęskniłem jak i za tobą.- mówi i caluje żonę w usta.
– Grace co się dzieję?- pyta poważnym, ale zmartwionym głosem widząc jak kobieta próbuje mu coś powiedzieć, ale nie umie - Wiesz, że mi możesz powiedzieć. - mówi, a kobieta bierze duży wdech.
– Jestem w ciąży.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro