Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

Szlochałam tak głośno, że inni pytali Lily, czy sobie poradzi. Tuliła mnie do siebie mocno, głaskając mnie po głowie. Nie potrafiłam wyjaśnić jej, dlaczego jestem w takim stanie. Kiedy tylko próbowałam, łez lało się więcej i więcej.

— Jak tam... Co się stało? — w moich uszach rozbrzmiał doskonale znany mi głos Charlotte. — Raven? Lily?

— Nie wiem, nie chce powiedzieć. — odpowiedziała przejęta Lil. W jej głosie dało się wyczuć, że łamało jej się serce.

— Skarbie... — szepnęła Lottie i również mnie przytuliła.

— Pierwszy raz jest tak źle. — odezwała się Lily.

— Raven! Prześlesz mi te zdjęcia, które dzisiaj robiłaś? — zapytała z daleka Sophie. — Rany, co się stało?

— Komu się coś stało? — w pomieszczeniu zjawił się Lucas. — Raven? — Powoli miałam dość, że wszyscy ciągle powtarzali moje imię i pytali o powód mojego płaczu mimo, że sama na to zapracowałam.

Dlaczego tak bardzo przeżywam to, co zrobił Andrew i Kasie? Przecież nigdy nic mnie tak nie załamywało. Trzeci raz w życiu byłam w takim stanie. Pierwszy raz, kiedy zaginął mój ukochany pies, drugi przy śmierci taty i teraz...

— Perełko? Jak płaczesz, giną jednorożce. — próbował mnie pocieszyć. Doceniam to, ale raczej nic to nie dało.

— Może zabierzcie ją do jej chłopaka? — zaproponowała Sophie. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Wręcz wyłam. Innym musiało się to wydawać komiczne.

— Zarzynają tu kogoś, czy co? — tym razem głos należał do Colina. — Oł... Przepraszam. Raven, co się dzieje?

— Raven, musisz powiedzieć co się stało. — przekonywała mnie moja przyjaciółka. — Nie pomożemy ci inaczej. Chcesz jechać do Andrew?

— Nie. — odezwałam się pierwszy raz, odkąd tak ryczałam. Powoli się uspokajałam. Oderwałam się od dziewczyn, otarłam łzy i pociągnęłam nosem.

— Raven? Co ci jest? — kiedy zobaczyłam Kasie, zaczęłam się w środku gotować.

— Ty już doskonale powinnaś wiedzieć, co mi jest. — powiedziałam oschle. Wszyscy, łącznie z nią się zaskoczyli.

— Nie udawaj... Teraz rozumiem, czemu byłaś taka przeciwna mojemu związkowi. — wytknęłam jej.

— O czym ty mówisz?

— Sophie, wyjdź. — wtrącił Lucas. Tak też zrobiła.

— Pytasz mnie, o czym mówię? Ty tak na serio? — trzęsły mi się ręce.

— Raven, naprawdę nie rozumiem, o co ci chodzi... — była przekonująca.

— Ty ruda zdziro. Jak mogłaś? Jak mogłaś mi to zrobić? — zapytałam przez zęby.

— Raven, piłaś coś? — zapytała Charlotte. — O co ty ją oskarżasz?

— O ironio! — krzyknęłam w górę. — Pamiętasz jak zażartowałaś, Lottie, że Kasie może sypia z Andrew? Miałaś rację. — zaśmiałam się, ale nie było w tym radości.

— Co...? — Lily spojrzała na nią rozczarowana. — To prawda? — Kasie nic nie odpowiedziała.

— Nie musimy rozwiązywać tego przy wszystkich...

— Wstyd ci? — zapytałam złośliwie. — Są tu same osoby, którym ufam. Poza tobą, oczywiście.

— Jest tu moja kruszynka? — do środka wszedł Andrew.

— Jest, właśnie sobie z nią gawędzę. — powiedziałam.

— Słucham? — był rozbawiony.

— Kasie szukasz, nie?

— Ciebie...

— Kurwa, następny! Wiem, że z nią jesteś. Jason mi powiedział, widziałam was razem po ogłoszeniu wyników drugiej rundy. Już wiadomo skąd wiedziałaś rzeczy, o których ci nie mówiłam. — zwróciłam się do mojej przyjaciółki, choć nie byłam pewna, czy nadal nią jest. — Przyznajcie się wreszcie.

— Tak, zdradzam cię z nią! — wrzasnął. — Ale nie myśl, że nie jesteś temu winna.

— Przepraszam co?

— Gdyby nie ty, nie zrobiłbym tego.

— A co ja niby takiego zrobiłam?! — znowu chciało mi się płakać.

— Pierwsza zaczęłaś mnie zdradzać. — Lily zakryła usta dłonią. Charlotte szukała wyjaśnień w moich oczach, mina Luke'a mówiła „co tu się wyczynia?", a Colin patrzył na mnie oskarżycielsko.

— Niby z kim?!

— Z nim. — skinął na Colina.

— Chyba cię postraszyło. — odezwał się Colin.

— Ty idioto! — zaczęłam. — W życiu cię nie zdradziłam! Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?! — puknęłam się w czoło. — Ile już spotykasz się z Kasie?

— Zacząłem wtedy, kiedy ty. — odparł.

— Aha. To ile niby trwa moja zdrada z Colinem, co? Ciekawa jestem, bo sama nie wiem. — klepnęłam się w udo otwartą dłonią.

— Trzy miesiące. — powiedział przekonany.

— Nawet tyle go nie znam. — to było ostatnie, co powiedziałam, zanim ponownie wybuchnęłam płaczem. Moi przyjaciele odetchnęli z ulgą, a Andrew zrozumiał, że wpadł. — Nienawidzę cię. — syknęłam i wybiegłam ze szkoły.



Perspektywa Lily


— Kasie? — miałam do niej ogromny żal. — Jak mogłaś? Myślałam, że jesteś naszą przyjaciółką... — ukryłam twarz w apaszce, którą dała mi ta dziewczyna.

— Lily, to nie ty ucierpiałaś, tobie nic nie zrobiłam.

— Śmiesz tak mówić? Nie chcę cię więcej znać! — krzyknęłam, ciskając tą apaszką prosto w nią.

— Lily...

— Wynoś się! — wskazałam na drzwi. Nie miałam prawa jej rozkazywać, ale działałam pod wpływem emocji.

— Daj spokój, chodźmy stąd. — odezwał się Andrew.

— Ty draniu. — powiedziałam do niego. — Nigdy więcej nie zbliżaj się do Raven, nigdy!

— Tak, tak. Oczywiście. — odparł arogancko. Usłyszałam śmiech Lucasa. Chłopak po prostu podszedł do Andrew i uderzył go w twarz.

— To za to, że ją zdradziłeś. — znowu go uderzył. — To za to, że przez ciebie płakała. — kolejne uderzenie. — A to? To za to, że istniejesz, ziom. — złamał mu chyba nos.

— Jezu, Luke ogarnij się! — skarciła go Kasie i wyprowadziła Andrew. Wypuściłam powietrze z ust.

— Czuję się jak w jakimś Netflixowskim serialu. — stwierdziła Charlotte.

— Muszę się przebrać i za nią iść. — oznajmiłam.

— Ja mogę to zrobić. — zaoferował się mój chłopak, co mnie lekko zdenerwowało.

— Nie, to muszę być ja. — wzięłam swój płaszcz. — Albo w sumie pójdę tak, ona jest teraz ważniejsza. — i zostawiłam ich samych. Kiedy opuściłam budynek, nigdzie jej nie widziałam. Zaczęłam biec w stronę sklepu, gdzie zawsze kupuje babeczki. Nie pomyliłam się. Szła chodnikiem przygarbiona, trzymając ręce w kieszeni. Podreptałam do niej szybko. — Raven.

— To wszystko jest do dupy. — powiedziała, ale na szczęście już nie płakała.

— Wiem słonko, wiem. — poklepałam ją po ramieniu. Weszłyśmy do środka sklepu i zakupiłyśmy sobie po dwie muffinki, a potem usiadłyśmy przy jednym ze stolików.

— Mam ochotę przywalić im obu cegłą, w twarz.

— Andrew nie musisz. — uśmiechnęłam się. — Luke zrobił to za ciebie. Ale Kasie wciąż jeszcze nie uszkodzona. — dziewczyna parsknęła śmiechem.

— Co Lucas mu zrobił? — zapytała z pełną buzią.

— Uderzył go chyba z trzy razy. Za każdym razem wymieniał powody, wiesz co było ostatnim? — pokręciła przecząco głową. — Jego istnienie.

— Co? — roześmiała się. — Kochany Lucas. Jak już o nim mówimy — zaczęła — to dzisiaj podeszła do mnie Sophie i zapytała czy jest wolny. Tylko, że ona wcześniej...

— Wiem, powiedział mi. — przerwałam jej.

— Serio? — zdziwiła się.

— Tak, ale nie mówił co dokładnie zrobiła. Możesz mi to wyjawić? — zapytałam szczerząc się.

— Zrobiła to samo, co Andrew mnie. — westchnęła. — Tylko on dowiedział się sam. Przypał na maksa, poszedł do niej w walentynki, ale nie otwierała więc sam się wpuścił, jak to Luke ma w zwyczaju. Zastał ją w jej pokoju, ale nie była sama. Przyłapał ją na zdradzie w łóżku z jego najlepszym przyjacielem. To go kompletnie załamało na jakieś pół roku, a potem zaczął robić to, co teraz robi. Tak strasznie mi go szkoda, nie zasługiwał na to. Jeszcze chciała do niego wrócić. — prychnęła. — Luke się dzisiaj ucieszył i nawet do niej poszedł, ale chyba nic z tego nie wyszło, bo jej mina tego nie pokazywała. — wzruszyła ramionami. — Zastanawia mnie, czemu ci to powiedział. Nikt prócz mnie, Colina i Sophie nie wiedział. No i typka, z którym go zdradziła. Lucas ci ufa. — skończyła jeść. — A to się rzadko zdarza. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro