Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 22

Obudziłam się rano z dziwnym humorem. Chociaż "dziwnym" to mało powiedziane. Miałam już trochę dość tej pracy i chciałam puścić cały Nowy Jork z dymem. Wstałam i od razu weszłam pod prysznic. Po wyjściu westchnęłam, dalej śpiąca. Obiecałam sobię, że od momentu otworzenia kawiarni będę zarabiała sama na siebie i nie będę pożyczała pieniędzy od ojca, a jako, że nie jestem osobą która szybko odpuszcza, ustawiłam sobię nowy dom na cel i chciałam się trzymać tego planu. Poszłam się szybko przebrać i spiąć włosy, po czym dałam kotu jedzenie. Chwilę posiedziałam z Tomem na kanapie, po czym zgarnęłam klucze i torbę, po czym wyszłam z apartamentu. Jak zwykle mimo, że było dość wcześnie, ludzie byli cały czas w ruchu. Czasami mi się wydaje, że codziennie dzieje się to samo. Po kilku minutach pojawiłam się pod kawiarnią, która otworzyłam, a potem jak zwykle poustawiałam stoliki i odsłoniłam rolety. Godzinę później zaczęli się pojawiać pracownicy. I tak mi zleciał cały dzień, dopóki nie zjawiła się ona.

-Hej, dwa razy latte-powiedziała Kate i uśmiechnęła się do jednego z moich pracowników, po tym nasze oczy się spotkały.

Wróciłam z powrotem do biura żeby ochłonąć. Po chwili wyszłam i zaczęłam pomagać w kuchni i roznosić jedzenie. Miałam też dostarczyć na stolik Kate i tak też zrobiłam. Siedziała z jakąś dziewczyną, około 20 lat. Gdy tam stałam, nie spoglądałam na Kate, jedynie na jej randke na którą spojrzałam od dołu do góry. Po chwili zauważyłam, że dziewczyna, która była z Kate wyszła, dlatego też postanowiłam podejść.

-Spokojnie, nie będę nawijać o tym, że już kogoś masz-powiedziałam i uśmiechnęłam się.

-O niee, to tylko kuzynka-odpowiedziała i zaśmiała się pod nosem.

-A, to przepraszam.

-Bardzo ładna kawiarnia-uśmiechnęła się od ucha do ucha

-Dziękuje, Tony i Wanda mi pomagali.

-Czy ty z Wandą..-zatrzymała się w połowie zdania.

-Nie jesteśmy razem, przyjaźnimy się. Po za tym, nie jestem kompletnie w jej typie i podoba jej się ktoś inny, więc nie ma o co się martwić. A ty.. kogoś masz?-zapytałam

-Nie, wciąż nie.

-Myślę, że to będzie dziwne, ale przyjdź kiedyś do wieży to będziemy mogły gdzieś wyjść i powyjaśniać.. sprawy-dodała

-Jasne, napewno kiedyś wpadnę-uśmiechnęłam się na sam gest.

-Ja muszę iść.. mama mnie zabije jak nie będę w biurze za kilka minut. Proszę, przyjdź kiedyś nas odwiedzić.

Pokiwałam głową i wstałam od stolika. Wróciłam z powrotem za ladę i cały dalszy dzień mi minął dość szybko bym powiedziała.

Po 2 godzinach byłam już w apartamencie, by nakarmić kota. Usiadłam na kanapię i przypomniało mi się, że jutro otwieramy o 6, ale zamykamy o 13. Zerwałam się z kanapy i napisałam sms do taty, że będę jutro w wieży. Chwilę poźniej zaczęłam ogarniać się do spania, po czym położyłam się na łóżku i starałam się zasnąć.

Rano wstałam z trudnością o godzinie 4:30. Trochę późno, ale wiedziałam, że wcześniej bym nie wstała. Ogarnęłam się szybko i wyszłam z domu. Chwilę później musiałam się wracać, bo zapomniałam nakarmić kota. Jak już w końcu go nakarmiłam, wyszłam z apartamentu i poszłam w kierunku kawiarni. Byłam lekko później niż powinnam być, więc pracownicy już zdążyli otworzyć i ogarnąć kawiarnie.

-Hej, sorki za spóźnienie. Ciężki poranek.

Chwilę porozmawiałam z resztą osób i wzięłam sie do roboty. Zaczęłam oczywiście od wypelnienia kilku papierów, a później zaczęłam pomagać w kuchni.

Zaczęłam się zbierać do wyjścia lekko po 13. Pożegnałam się z pracownikami, którzy jeszcze zamykali, ale pozwolili mi wyjść szybciej. Znaczy mogę wyjść kiedy chcę, lecz wole, żeby się na to zgodzili bo nie chcę ich zostawiać samych bez żadnej pomocy. Gdzieś o 15 przyjechał po mnie Happy pod apartament. Wiedziałam, że to trochę wcześnie i mało będzie osób w wieży, ale i tak chciałam pogadać z Tonym, z czego on jest tam cały czas.

-Hej Happy, dobrze cię znowu widzieć!-powiedziałam i się uśmiechnęłam kiedy wchodziłam do auta.

Mężczyzna zamknął za mną drzwi od samochodu i po chwili sam wsiadł na siedzenie kierowcy -Hej Viktoria, ciebie też dobrze znów widzieć. Dawno cię u nas nie było-po chwili gadania odpalił auto i wyjechaliśmy.

-No tak.. co z Peterem?

-Wszystko dobrze, chociaż dzieciak jest dalej czasem nieznośny.. tęskni za tobą.

Dodałam szybkie "mhmm" i wyjrzałam za okno. Były dość duże korki, chociaż o tej godzinie powinny być mniejsze.. dopiero po 16 powinny być wielkie. Nie ustaliłam w sumie co będę chciała robić. Napewno pogadać z tatą, ale też chciałabym spędzić trochę czasu z Wandą i Kate i tu jest problem. Może wyjdziemy we 3?

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro