Część 21
ROK PÓŹNIEJ
No, dużo się pozmieniało przez ten rok. Z Peterem, Nedem i MJ urwał mi się mocno kontakt. Po prostu już ze sobą nie rozmawiamy. Z Kate.. widzimy się tylko gdy jesteśmy razem w wieży. Wanda to dalej moja przyjaciółka, a Nat.. no cóż. Rozmawiamy, ale mało. Z Thorem czasami wychodzę do klubów, jako iż obydwoje lubimy dużo pić. Co by jeszcze powiedzieć.. mam dobry kontakt z Tonym i Pepper. No tak, zostawiłam swoją bohaterską przyszłość i zdecydowałam się żyć jak normalny człowiek. Mieszkam w apartamentowcu na 6. piętrze i mam kota! Nazywa sie Tom, znalazłyśmy go z Wandą jak byłyśmy na spacerze, ona go nazwała. Pracuję w skromnej kawiarni w samym centrum miasta. Jest w niej właściwie bardzo przytulnie.. całkiem dużo okien, przy których są drewniane stoliki z długimi ławkami, zamiast krzeseł, również drewnianych. Jest to duży lokal, gdzie u góry zamiast stolików są niskie hamaki i huśtawki, także przy stoliczkach kawowych. W większość zafundował to Tony, ale wiem, że z czasem mu się odwdzięczę. Mamy dość małą liczbę pracowników, ale wystarczającą. Większość naszych klientów to młodzież, więc trzeba trochę uważać na język.
Z porannego myślenia wyrwał mnie Tom, mój wcześniej wspomniany kot. Ocknęłam się w kilka sekund i wyszłam ze swojego pokoju, aby nakarmić zwierzaka. Podniosłam jego miskę i wsypałam mu trochę suchej karmy, którą później zakryłam mokrą. Była godzina około po 6, a kawiarnie otwieramy o 8. Trochę późno, ale tak zostało uzgodnione z resztą pracowników. Po podaniu kotu karmy, udałam się do pokoju, by wziąć ubrania, po czym poszłam do łazienki, by wziąć prysznic i się przebrać.
Po prysznicu i wysuszeniu włosów, przebrałam się na razie w zwykłe ubrania, czarne szorty i top tego samego koloru. Spakowałam w torbę czarną spódniczkę i także czarną koszulę, na której w lewym górnym rogu było wyszyte "Viktoria" możemy nosić co chcemy w kawiarni, byleby zakrywało chociaż trochę i było koloru czarnego. Znowu wróciłam się do kuchni, by zrobić sobie coś szybkiego do jedzenia, więc po prostu zrobiłam sobie jajecznicę z warzywami i wodę niegazowaną. Po zjedzeniu zmyłam naczynia i poszłam z powrotem do łazienki, aby spiąć włosy w koka. Była już godzina koło 7, więc odłączyłam telefon od ładowania, włożyłam w kieszeń, wzięłam ze sobą wszystko co ważne i wyszłam z apartamentu zamykając za sobą drzwi. Nie mieszkałam za blisko kawiarni, ale i tak musiałam iść pieszo bo wiem, że nie będzie żadnego miejsca parkingowego w pobliżu. Mimo, że wciąż jest rano, centrum Nowego Jorku jest i tak zaludnione.
Gdy byłam już na miejscu, wyciągnęłam klucze z torby i otworzyłam drzwi kawiarni. Była godzina około 7:25, więc trochę ludzi już szukało gdzie może wypić kawę. Odsłoniłam rolety i włączyłam odświeżacz powietrza i włączyłam muzykę w radiu, by nie było mi tak cicho. Zaczęłam pracę od odwracania krzeseł i czyszczenia stolików. Najpierw na dole, potem u góry. Zajęło mi to z 10 minut, jako że stoliki były i tak czyste i mimo, że miejsce jest całkiem duże, dalej było sporo wolnego miejsca.
Chwilę później weszłam do przebieralni i włożyłam swoją koszulę i spódniczkę. Schowałam wcześniejsze ubrania z powrotem do torby i zaczęłam włączać wszystkie maszyny, uzupełniając je mlekiem, wodą, ziarnkami kawy itd. Z czasem zaczęła się pojawiać reszta pracowników, którzy pomogli wszystko ogarnąć. Ułożyliśmy koce u boków ławek przy stolikach w razie, jakby komuś było zimno, a na huśtawkach i hamakach ułożyliśmy poduszki.
-Dobra, ja idę ogarnąć papierkową robotę, a wy możecie działać-powiedziałam i wskazałam na znak (Otwarte/Zamknięte) na drzwiach-jak coś się będzie działo, to mówcie-po dokończeniu mówienia, weszłam do biura i odpaliłam laptopa, szukając ważnych papierów w międzyczasie.
Odpowiadanie na większość maili i uzupełnianie różnych papierów zajęło mi około dwie godziny, więc było około po godzinie 10. Jak wynajmowałam ten budynek chciałam po prostu być blisko miejsca, gdzie mieszka Kate. Jednak nigdy tu nie przyszła, a działam tu od jakoś kilku miesięcy. Teraz, po tym jak kupiłam ten budynek przestało mi na tym zależeć. Nigdy się chyba nie pozbieram po tym, co się stało do końca lecz wiem, że nie mogę cały czas stać w miejscu.
Oczywiste jest to, że nie sprzedam tego budynku, bo jest w samym centrum Nowego Jorku i dużo osób tędy przechodzi, jednak czasem chciałabym się przenieść w jakieś ciche miejsce. Tak bardzo jak kiedyś chciałam pogadać z Kate, teraz tego nie chcę. Nie lubię się obwiniać o wszystko, a sam widok jej twarzy powoduje, że to robię. Z zamyślenia wyrwał mnie głos jednego z pracowników.
-Hej, Viktoria jak skończyłaś to pomożesz, bo dużo klientów przyszło?
-Jasne-uśmiechnęłam się i wstałam z biurka, po czym wyszłam z pokoju.
Pozwalam moim pracownikom na mówienie do mnie po imieniu. Mimo wszystko jesteśmy w mniej więcej w tym samym wieku i dziwnie by mi było jakby mówili mi "szefowo" podczas kiedy mam 20 lat i jestem jedną z młodszych w naszej grupie.
Jest dokładnie 6 osób razem ze mną, dwie osoby do deserów, dwie do napojów i jeden kelner, ale zawsze jak ktoś nie ma nic do roboty to pomaga w rozdawaniu zamówień. Zazwyczaj jestem to ja, albo osoby z działu z deserami, ponieważ mało osób o takich godzinach je słodkie. Jak już to jakieś rodziny z dziećmi które zamawiają po gofrze, albo jakimś cieście w małym rozmiarze. Często jest też bardzo duży ruch i trochę nie wyrabiamy, ale jakoś dajemy rade. Jesteśmy akurat bardzo zgrani ze sobą, więc zawsze udaje nam się do tego jakoś dobrze podejść. Oczywiście często tracimy klientów jeśli idzie to powoli ze względu na ruch.
-Hej, Viktoria, zaniosłabyś to na stolik numer 5?
Pokiwałam głową i wzięłam dwa papierowe kubki w ręce, owinęłam je papierem i zamknęłam wieczkiem. Podeszłam do wskazanego mi stolika. Z tyłu, przy oknie, klasyk.
-Frappucino i Medium Roasts, tak?-zapytałam niepewnie.
-Tak-odezwał się chłopak przy stoliku. Na oko 18/20 lat.
Postawiłam obie kawy na stoliku i je oznaczyłam, po czym przypomniałam, że można też zamówić desery i odeszłam.
Minęło tak do 20. Dzień jak co dzień, jednak nie było dziś za dużo ruchu. Skończyłam papiery, pomogłam ogarnąć lokal pracownikom i pożegnałam się z nimi, gdy nadszedł czas. Po chwili sama poszłam do przebieralni i przebrałam się w to, co miałam na sobie wcześniej. Zgasiłam wszędzie światła i wyszłam, po czym zamknęłam kawiarnie. Udałam się szybkim krokiem na zakupy jako, że niedługo mieli zamykać.
Wzięłam wszystko co miałam wziąć i wyszłam, targając za sobą dwie pełne siatki zakupów. Po chwili położyłam siatki na drodze i wyjęłam z torby słuchawki i włączyłam sobie muzykę, ponieważ zaczęło mi się już trochę nudzić i chciałam się skupić na muzyce. Po jakoś 20 minutach zjawiłam się po apartamentem. Wsiadłam w windę i wjechałam na swoje piętro. Położyłam wszystko na kafelkach podłogowych i wyjęłam z torby klucze do mieszkania. Widziałam, że Tom miał napełnioną miskę, więc na pewno musiała być tu Wanda, bo przychodzi tu codziennie jak jestem w pracy, by się nim zająć. Zazwyczaj zostaje na jeszcze chwilę, by ze mną pogadać ale dziś jej nie było.
Po rozpakowaniu zakupów usiadłam na kanapie i wyjęłam telefon z kieszeni, drugą ręka głaszcząc powoli kota. Weszłam w kontakty i napisałam do Wandy.
Viktoria
Dzięki, że zajęłaś się Tomem. Wiesz, że jakbyś chciała to mogłabyś go wziąć na jakiś czas do siebie, jeśli nie chce ci się tu przyjeżdżać codziennie
Wanda
Ten kot to sama przyjemność, lecz nie wiem czy nie byłoby to dziwne dla niego żyć z kilkoma innymi ludźmi wokół, więc na razie podziękuję. Nie chce, żeby kot nabawił się jakiejś traumy po mieszkaniu z Thorem
Viktoria
Hahaha, jasne. Jeszcze raz, dziękuję, że go nakarmiłaś. Uzupełniłam dziś lodówkę i szafkę z przekąskami, więc jakbyś chciała coś przekąsić, to śmiało :)
Zamknęłam telefon i położyłam na stoliku. Poszłam do łazienki, by rozpuścić włosy i zmyć makijaż. Umyłam szybko zęby i przemyłam twarz wodą i zaczęłam nakładać jakieś żele i płyny oczyszczające na twarz. Chwilę później poszłam się przebrać w piżamę i poszłam z powrotem do salonu, by zabrać ze sobą telefon i pójść w końcu do łóżka. Jakoś po 23 godzinie odłożyłam telefon i podłączyłam go do ładowania. Ułożyłam się wygodniej na łóżku i czekałam, aż zasnę.
---
Chwila przerwy i wracam z kolejnym rozdziałem :)
Tym razem 1300 słów. Postaram się co tydzień coś wrzucać albo nawet częściej jak będę miała wenę. Możliwe, że części będą krótkie, lecz regularne. I tak to zmierzamy powoli ku końcu :I
Zapewne po tej książce zrobię sobie chwilę przerwy i zacznę pisać nową. Już mam pomysł i nie jest to postać ani aktor Marvela. Chociaż możecie też napisać niedługo co byście chcieli przeczytać. Miłej nocy lub dnia :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro