Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 19

-Strasznie mnie głowa boli, pomożesz mi dojść do donku?

-Jasne, chodź. Co się stało?-złapała mnie za ramię i cały czas utrzymywała kontakt wzrokowy

-Byłam normalnie na spacerze z Lucky'im i zaczęła boleć mnie głowa, normalnie jakbym dostała cegłą w głowę.

-Chwila, nie zdażyło ci się to samo ostatnio?

-No tak, ale nie bolało tak mocno.

-Myślę, że powinnyśmy iść do lekarza, Vik.

-Nie lubię lekarzy. Nie chcę.

-Musisz, to dla twojego zdrowia. Martwię się o ciebię.
---
-Lekarz nie zauważy jadu pająka czy coś? Może być to troche ryzykowne-zapytałam.

-Racja. Zapytamy twojego tatę odnośnie tego.

-Daj mi psa na chwilkę i idź do domu, okej?-dopowiedziała.

Przytaknęłam i sięgnęłam za klamkę do drewnianego domku. Weszłam do sypialni i podczas leżenia, zamawiałam mrożony jogurt.

[TAK SWOJĄ DROGĄ, WIE KTOŚ GDZIE KUPIĘ JESZCZE MROŻONY JOGURT?]

Po chwili po domku rozległ się dość głośny trzask drzwi.

-Sorki, przeciąg!

Gdy kobieta rozpięła obrożę psa, pojawiła się w sypialni.

-Dalej cię boli głowa?-zapytała.

-Trochę-odpowiedziałam.

Położyła się obok mnie i złapała za talię, aby się przytulić. Delikatnie przyciągnęłam ją bliżej siebię, by przylegała do mojego ciała i pocałowałam ją w czoło.

-Zamówiłam mrożony jogurt.

-Oo, jeszcze gdzieś sprzedają?

-Też się zdziwiłam-zaśmiałam się lekko.

Leżałyśmy tak gadając o bzdurach z dobre 10 minut dopóki nie dostałam powiadomienia, że dostawca czeka przy bramie.

-Pójdziesz odebrać jogurty? Dostawca jest przy bramie-zapytałam.

-Jasne.

-Dzięki.

Wstała z łóżka i wyszła.

W tym czasie ja wyszłam do salonu i wybrałam jakiś film żeby sobie obejrzeć. Dziewczyna wróciła dopiero po 10 minutach.

-Co ci tak długo zajęło?

-Spotkałam Tony'ego i się zapytałam go odnośnie tego lekarza. Zalecił nam iść z tym poprostu do Bruce'a

-Mhmm

-A i organizuje jakąś imprezę przy ognisku. Wybieramy się na nią?

- Jasne, o której?

-Koło 21. Powiedział też, że możemy wziąść stroje kąpielowe jakby była ciepła woda.

-Nie sądzę żeby o 21 była ciepła woda, skoro już słońca nie ma.

Wzruszyła ramionami i podała mi podniosła oba jogurty.

-Który to który?-zapytała

-Mój jest po mojej lewej, a twój jest po prawej. Patrząc po kolorach.

Dała mi mój jogurt i z pilotem do telewizora w ręku i położyła się wyżej obok mnie, a po chwili właczyła netflixa na telewizorze i wybrała serial, który miałyśmy dokończyć.

-Jaki sobie zamówiłaś smak?-odezwała się

-Granat, a tobie arbuzowy bo nie możesz wiecznie jeść truskawkowego.

-Masz problem do truskawek?-zaśmiała się.

-Tak tylko mówię.

Pchnęłam ją ramieniem i obydwie zaczęłyśmy jeść. Po zjedzeniu, gdzieś w połowie serialu zasnęłam.

Obudziłam się gdzieś przed 19, ponieważ Kate chciała się ruszyć.

-Sorki, nie chciałam cię budzić.

Pochyliła się nade mną i pocałowała w czoło.

-Nie szkodzi. Która jest?

-18:46-wyczytała z telefonu.

-Okej, no to lepiej pójdę się ogarniać.

Wstałam z łóżka i podeszłam do walizki, aby wypakować strój kąpielowy i narzutę.

[MAM NADZIEJĘ, ŻE WIECIE CO MAM NA MYŚLI Z NARZUTĄ NA STRÓJ KĄPIELOWY]

Skończyłam się ogarniać gdzieś koło 20. Gdy wyszłam z toalety, Kate była już gotowa do wyjścia.

-Nie za wcześnie jeszcze?

-Niby tak, ale możemy pomóc twojemu tacie w ogarnięciu wszystkiego. I tak poza tym, wyglądasz bardzo dobrze-uśmiechnęła się chytrze.

-Gdyby mnie tylko głowa nie bolała, nie wiesz co by się z tobą działo.

Przegryzłam wargi i wyszłam na korytarz, by założyć klapki, po czym wyszłam z Kate ku swoim boku z domku. Jak się okazało, Nat miała taki sam pomysł. Gdy zauważyła, że wyszłyśmy razem w tym samym momencie, lekko się skrzywiła.

-Pomóc wam?-zapytałam

-No, możesz przynieść krzesła i je rozłożyć jakoś tak tutaj.

No i takie ogarnianie wszystkiego przed imprezą zajęło nam koło półtorej godziny, jako iż znaleźli się tu też inni goście typu Pietro, Morgan, Pepper, Happy żeby nas "popilnować" a przy okazji wypić, Thor i cała reszta.

-Viktoria!!-zza pleców usłyszałam jakiś krzyk.

-Heej Morgan-podniosłam dziewczynkę na ręce.

-Ej, to ta Kate, twoja dziewczyna o której cały czas mówisz?-szepnęła mi do ucha.

-Mhm, to Kate.

-Hej Morgan-uśmiechnęła się.

-Hejka.

-Ładna jest-szepnęła znowu.

Zaśmiałam się pod nosem. Mimo, że Morgan w Stark Tower bywała często, to chyba nie miała dużej styczności z Kate, tym bardziej, że kobieta zazwyczaj jest w jej własnym mieszkaniu.

-Hej, możemy pogadać Vi?-zapytała rudowłosa, której nie zdążyłam zauważyć.

Kiwnęłam głowa i odstawiłam Morgan na ziemię. Gdy Nat pokiwała głową, żeby udać się w inne miejsce, poszłam za nią.

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro