Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 15

Usiadłam na fotelu obok i obserwowałam kobietę.

-Masz zamiar się ze mną położyć, czy będziesz siedzieć i patrzeć na mnie jak zboczeniec?

***

Położyłam się na drugiej stronie łóżka i po prostu zasnęłam.

Obudziłam się w ciasnym uścisku dziewczyny,  z którego wyszłam. Gdy skończylam się ogarniać, wyszłam z łazienki. Niestety, ale nie zastałam nigdzie brunetki.

Wyszłam z pokoju do kuchni. Podeszłam pod lodówkę, by zobaczyć co jest do jedzenia. Z tego co zostało zrobiłam sałatkę i zaczęłam jeść.

Ciemnowłosa pojechała chyba do mieszkania, bo nie widziałam jej tu jeszcze. Postanowiłam jeszcze do niej napisać.

Viktoria:

Hej, możemy dziś pogadać?

Kate:

Jestem teraz z Luckym na dworze, jak wrócę to możesz podjechać do mnie pod blok.

Viktoria:

Okej, będę.

Uśmiechnęłam się do telefonu. Nagle poczułam objęcie w talii.

-Hej młoda, chciałabyś z nami dziś iść na pizze?- Odwróciłam się, za moimi plecami stał Sam. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową.

-Tak ale o której, z kim i gdzie ty byłeś jak cię nie było?!

Cóż, dużo pytań mało odpowiedzi.

-O 18, ja, Steve, Tony, Nat, Wanda, Peter i Kate. Byłem ze staruszkami, bardzo miłe babki tak w ogóle.- Uśmiechnął się.

-Hm, no, dobra. Będę, będziecie tu czekać o tej 18?

Przytaknął.

-Okeeej.

Dokończyłam jeść, po czym udałam się do pokoju. Dokończyłam się ogarniać i wyszłam z wieży. Wzięłam jedno ze sportowych aut ojca i odjechałam w kierunku bloku dziewczyny. Przed wyjściem z auta sprawdziłam godzinę. Wskazywało 16:26.

Wyszłam z auta i weszłam do bloku. Zapukałam do drzwi mieszkania dziewczyny, która jak szybko zapukałam, tak szybko otworzyła.

-Hej, wchodź. -Uśmiechnęła się i zniknęła za drzwiami.

Od razu gdy weszłam przywitał mnie Lucky. Podrapałam go za uszami i zamknęłam za sobą drzwi.

-Przepraszam, że tak zareagowałam. Po prostu bardzo się o ciebie martwiłam, a ty mnie okłamałaś. -Zaczęłam jako pierwsza.

Wyszło tak, że obydwie przyznałyśmy się do błędu który popełniłyśmy. Po chwili usiadłyśny na kanapie i zaczęłyśmy grać w gry na konsoli.

Po jakimś czasie baaardzo przypadkowo siedziałyśmy obok siebie na kanapie. Splotła ze sobą nasze dłonie i musnęła moje usta. Była odwrócona w moją stronę i siedziała po turecku. Skorzystałam z okazji i oplotłam biodra dziewczyny nogami. Przytuliłam się do niej, na co ona tylko przeniosła nas do innego pokoju.

Ciemnowłosa położyła mnie delikatnie na łóżku i powoli pozbywała się z nas ubrań. Jej uśmiech rozświetla pomieszczenie a mnie przechodzą ciarki kiedy sunie palcami po mojej klatce piersiowej. Jej ciepły oddech, błyszczący się uśmiech i oczy powodują, że oddaję jej się całkowicie, z czego ona jest zadowolona.

***

Właśnie zgarniam ubrania z podłogi, by się z powrotem przebrać. Zegarek w telefonie wskazywał godzinę 17:34. Ogarnęłam się i czekałam, aż ciemnowłosa wyjdzie z łazienki. Zapukałam do drzwi od łazienki.

-Będę czekać w aucie. -Oznajmiłam i wyszłam z mieszkania.

Siedziałam w pojeździe z dobre 10 minut. Spojrzałam za okno, akurat szła. Ma takiego pecha i szczęście, że ja nie mogę.

-Długo trzeba na ciebie czekać.

-No cóż, zalety życia ze mną.

-Same zalety, czego chcieć więcej?- Uśmiechnęłam się. -Jesteś idealna. -Dodałam.

Uśmiechnęła się.

-Jedź, bo się spóźnimy.

Otworzyłam okno i wyjechałam z parkingu. Czas, przez który jechałyśmy do wieży spędziłyśmy rozmawiając ze sobą i śmiejąc się.

Wjechałam autem do garażu i wyszłyśmy z pojazdu. Wjechałyśmy windą w górę. Niektórzy już czekali. Był tam Sam, Wanda i my.

-Hejka! -Przywitałyśmy się z resztą.

-Możemy pogadać Vi? -Odezwała się Wanda.

-Jasn.. -Nawet nie dane było mi dokończyć słowa.

Wanda pociągnęła mnie do jej pokoju, bo był najbliżej.

-UDAŁO CI SIĘ!!!!! -Krzyknęła, na co trochę mnie przeszły ciarki.

-Mi by się nie udało? -Odparłam z uśmiechem na twarzy. Przytuliłam wiedźmę i wyszłyśmy z pokoju.

Stanęłam obok Kate i objęłam ją ramieniem.

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro