Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 6

-Właśnie, praca!

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy i szybko wybiegła się przebrać.
.....
---
Byłam troche zaskoczona reakcją dziewczyny. Wstałam z łóżka i zaczęłam je ścielić.

-Dobra, ja idę do siebie.

-Okej, czekaj chwilkę

Usiadłam na łóżku i czekałam, aż dziewczyna wyjdzie. Gdy wyszła, spojrzałam na nią.

-Odprowadzisz mnie do drzwi?

-Okej, jasne.

Złapała mnie za rękę, więc zaczęłam za nią iść. O dziwo nikogo nie było w kuchni. Podeszłyśmy do drzwi. Rozszerzyłam lekko usta i ujęłam twarz dziewczyny w moich dłoniach. Spojrzałam jej w oczy, a ona złapała mnie za talię. Pocałowałam ją krótko.

-Spóźnisz się.-Powiedziałam i otworzyłam za nią drzwi.

-To do zobaczenia.-Puściła mi oczko i się uśmiechnęła. Wyszła.

No i teraz nie mam co robić. Parker w szkole, Mj w szkole i Ned w szkole. Reszta w pracy, czy na misji. Niby fajnie, cała wieża dla mnie ale towarzyszyła mi cisza i pustka.

Weszłam do pokoju i wcisnęłam guzik. Założyłam maskę. Boże, jaki ten strój jest ciasny. Wybiegłam przez balkon i zaczęłam się huśtać między blokami.

Nagle usłyszałam huk i piski mieszkańców. Przysiadłam na bloku i wydłużyłam wzrok by dowiedzieć się, skąd dobiegał dźwięk.

Dźwięk wydobył się z bloku mieszkaniowego. Palił się. Wystrzeliłam pajęczyne.

-Ktoś tam jeszcze został?

-Tam została moja córeczka!-Usłyszałam głos zapłakanej matki.

-Jak jej na imię?

-Abby..

Wskoczyłam na górę.

-Abby?

Powtórzyłam jej imię jeszcze kilka razy zanim ją znalazłam.

-Hej, już spokojnie. Wyciągnę cię stąd.

Rozejrzałam się. Złapałam dziewczynke w talii. Miała koło 9 lat na oko. Wybiegłam szybko z budynku i postawiłam dziewczynkę na ziemię przed jej mamą.

-Dziękuję.-Odpowiedziała kobieta przytulając swoją pociechę.

Uśmiechnęłam się, lecz nie było tego widać. Skinęłam głową i odleciałam.

Kurwa, ale będzie opierdol. Będzie w faktach na 100%. Nie wracam dziś do domu. Zaczęłam się bujać w stronę szkoły. Mieliśmy teraz wf. Wleciałam w szybę hali, lecz zamiast rozwalić szybę-odbiłam się od niej. Kurwa, mój nos.

Zeszłam z dachu i po prostu weszłam na halę. Oparłam się o ścianę. Akurat po linie wspinał się Parker. Gdy zszedł, zaczęłam klaskać.

Zauważył mnie i szybko do mnie podbiegł.

-Co ty tu robisz?! Co jeśli cię ktoś pozna?-Zapytał zdezorientowany.

-Nikt mnie nie pozna. Zabieram cię na lody.

-Co?

-Lody. Zamrożone słodycze lub owoce w mleku??

Wyminęłam chłopaka. Podeszłam do jego trenera, zwolniłam go z wf-u. Potem też poszłam do naszej wychowawczyni, by samą mnie usprawiedliwić i Petera.

Wyszliśmy ze szkoły. Trzymał się mojej talii. Zatrzymaliśmy się na którymś z budynków, by mógł założyć strój.

-Idziemy na lody i do Stark Tower, nie chce być sama.

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro