Część 20
-Hej, możemy pogadać Vi?-zapytała rudowłosa, której nie zdążyłam zauważyć.
Kiwnęłam głowa i odstawiłam Morgan na ziemię. Gdy Nat pokiwała głową, żeby udać się w inne miejsce, poszłam za nią.
---
Gdy dotarłyśmy na miejsce mimo, że wiedziałam o co chodzi odważyłam się zapytać.
-Więc, o co chodzi?
-To..-przeciągnęła wyraz-co stało się dwie noce temu, nie może się stać ponownie. Chodzi o to, że..-nie dokonczyła zdania, bo jej przerwałam.
-Bez urazy ale nie dopuszczę, by stało się to ponownie.
-Powiedziałaś już Kate?
-Nie, nie wiem jak jej powiedzieć. Dopiero co do siebie wróciłyśmy i nie chcę, żeby to nas jakoś poróżniło
Pokiwała głową.
-Ja wracam do reszty. Dzięki za rozmowę-rudowłosa odeszła, a zaraz po niej ja.
Zauważyłam, że Kate rozmawia z Clintem, więc usiadłam na krześle i włączyłam telefon, by poprzeglądać sobie social media.
-Hej Vi!- podszedł do mnie Parker z uśmiechem od ucha do ucha.
-Hej Peter-uśmiechnęłam się do niego.
-Mam coś dla ciebie, ale..-przerwał na chwilę-czy któryś z tych domków jest twój?-wskazał palcem na domki stojące w rzędzie przed nami.
Zamyśliłam się na chwilkę.
-No, numer 4 jest mój.
-Okej, możemy tam pójść?
Skinęłam głową, podeszłam do Kate po klucze i poszłam z przyjacielem do domku.
-Tak więc?
-Mogę się najpierw napić?
-Jasne, szklanki masz w górnej półce a picie w lodówce.
-Dzięki.
Podczas gdy pajęczak nalewał sobie picia, oparłam się o wyspę kuchenną i czekałam, aż zacznie gadać.
-Zaczekaj chwilkę, zostawiłem torbę przy krześle.
Trochę już tym czekaniem znudzona, odsunęłam sobię krzesło na którym sobie usiadłam dalej opierając głowę o rękę.
-Dobra wróciłem.
-Do rzeczy, Peter.
-Ee, tak.. -wyciągnął z torby.. strój?-razem z twoim tatą zaprogramowaliśmy dla ciebie strój. Taki sam, jak ty masz ale lepszy. Jest ulepszona wyrzutnia sieci, sieć leci dalej, lepiej się klei i jest bardziej wytrzymała. Co do samej wyrzutni, lepiej się wpasowuje do kostiumu oraz nie rozwali się za szybko. Materiał jest wygodniejszy i ma bardziej wyrazisty kolor. Oraz co najważniejsze i coś, z czego jesteśmy najbardziej dumni. Kostium ułatwi ci huśtanie się, a też jest w nim kuloodporna kamizelka dzięki której no wiesz, nie odczujesz ciosów zadawanych pistoletem. Mimo to, strój bedzie dalej lekki do noszenia. I to chyba tyle..
-O kurwa, ile nad tym siedzieliście?
-Kilka tygodni. Na początku miał być dla mnie, ale tobie się bardziej przyda-chłopak się ciepło uśmiechnął.
-Okej.. może już wróćmy zanim coś nas ominie. Możesz już iść, ja gdzieś schowam kostium.
POV: KATE
Po rozstawieniu kubeczków i wlaniu do nich alkoholu, by zagrać w beer ponga czekaliśmy tylko na Vi i Parkera którzy zniknęli po wejściu do jednego z domków.
-Pójdzie ktoś po nich?-zapytał Stark.
Chciałam już coś powiedzieć, lecz Wanda mi przeszkodziła.
-Ja pójdę-powiedziała i odeszła w stronę domku, z którego wyszedł po chwili Parker.
Usiadłam wiec z nudy na jednym z krzeseł, lecz gdy zauważyłam, że Nat idzie w moją stronę szybko wstałam i powiedziałam Clintowi, by powiedział Viktorii, że wyszłam na chwilowy spacer i tak też zrobiłam. Chodziłam sobie wokół brzegu jeziora i patrzyłam na łodzie, które od pewnie kilku lat są porzucone.
-Jesteś zazdrosna, czy co?-zapytała rudowłosa, która wcześniej miała zamiar do mnie podejść.
Odwróciłam się do niej.
-O Vi-odpowiedziałam-czemu miałabym być?
-A więc jednak ci nie powiedziała?
Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.
-Wiesz, kiedy się pokłóciłyście, Viktoria..-niedokończyła-zresztą, sama ci powie.
Spojrzałam się na nią ostatni raz, po czym wyminęłam ją dość sporym łukiem. Gdy wróciłam, dowiedziałam się, że moja dziewczyna poszła położyć Morgan do spania w domku Tony'ego, więc tam też poszłam. Po wejściu zobaczyłam, jak Viktoria głaszcze wspomnianą dziewczynkę po głowie.
-Hej-powiedziała szptem i się uśmiechnęła jak mnie zobaczyła.
-Hej-uśmiechnęłam się.
-Możemy pogadać?-zapytałam.
-Jasne.
-Tylko.. nie tutaj?
Kiwnęła głową, po czym podniosła się z kanapy i pocałowała Morgan w czoło. Poszłyśmy do naszego domku, bo nie chciałam, żeby ktoś nas podsłuchiwał.
-Jest coś o czym musisz mi powiedzieć?-zapytałam, siadając na naszym łóżku, lecz dziewczyna nie odpowiedziała, bawiła się palcami i patrzyła się na nie cały czas. Zawsze tak robiła gdy się stresowała, lub nie mogła skupić. Tak więc też złapałam ją za ręce i zapytalam ponownie-Vi, spotkałam Natashę gdy szłam na spacer-podniosła wzrok, lecz dalej sie bawiła palcami, jej ruchy stawały sie coraz szybsze-Hej, spokojnie-objęłam jej twarz w spoich rękach,lecz dzieeczyna zaczęła płakać.
-Nie chciałam, by to tak wyszło-zakryła swoją twarz w dłoniach
-Vi, co się stało?
-Tamtej nocy, gdy się pokłóciłyśmy, ja..-wzięła głeboki wdech-poszłam do Nat i-głos jej się bardzo załamał, kolejny głeboki wdech-spałyśmy-zrobiła przerwę-razem-dokończyła.
Zdjęła ręce z twarzy, by sie na mnie spojrzeć.
-Ow-pomyślałam-Niby byłyśmy wtedy skłócone, lecz to bolało. Nie zerwałyśmy, byłyśmy dalej razem.
Musiałam tak więc podjąć też ważną decyzję.
-Musimy to zakończyć, Vi. To nie jest zdrowe-odezwałam się i podniosłam z łóżka, by wyjść z domku i wsiąść do samochodu.
-Kate..-wstała i złapała mnie za rękę, jednak ją odtrąciłam. Dziewczyna zaczęła płakać jeszcze bardziej, lecz ja starałam się tego nie robić. Zdradziła mnie-Kate!-krzyknęła i stanęła przed drzwiami rozpłakana. Nie próbowała mi wejść do auta, nie próbowała mnie zatrzymać. Pogodziła się z tym.
Weszłam do auta i ustawiłam nawigację do domu. Samochód był mój, więc go nie ukradłam. Gdy wyjeżdżałam nie zauważyłam Viktorii, która za mną biegnie. Widziałam tylko wszystkich oczy na sobie i moim samochodzie.
POV: VIKTORIA
Schowałam się jak najszybciej w domku i zamknęłam się w nim. Cholera, wiedziałam, że tak się to skończy. Szczerze to zdaję sobie sprawę z tego, że to ja zawiniłam dlatego też zdecydowałam się nie biec za nią bo wiem, że nic bym nie zdziałała. Po chwili ktoś też zapukał do drzwi.
-To ja, Pepper.
-I ja, Tony- po chwili się też odezwał
Podeszłam do drzwi i im otworzyłam. Obydwoje momentalnie się do mnie przytulili po zamknięciu drzwi.
-Możemy usiąść?-zapytałam.
-Jasne-odpowiedział Tony.
Usiadłam na boku kanapy w salonie i oparłam się o oparcie.
---
Kolejny rozdział po dwóch miesiącach, mam nadzieję, że wam ta książka nie nudzi się tak bardzo jak mi. Postaram się dlatego ją trochę zmienić i zrobić mniej nudną. Gdyby tylko nauka była tak krótka jak moja wena.. chociaż też są wakacje więc obiecuję, że postaram się pisać więcej i częściej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro