Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 20

-Hej, możemy pogadać Vi?-zapytała rudowłosa, której nie zdążyłam zauważyć.

Kiwnęłam głowa i odstawiłam Morgan na ziemię. Gdy Nat pokiwała głową, żeby udać się w inne miejsce, poszłam za nią.

---

Gdy dotarłyśmy na miejsce mimo, że wiedziałam o co chodzi odważyłam się zapytać.

-Więc, o co chodzi?

-To..-przeciągnęła wyraz-co stało się dwie noce temu, nie może się stać ponownie. Chodzi o to, że..-nie dokonczyła zdania, bo jej przerwałam.

-Bez urazy ale nie dopuszczę, by stało się to ponownie.

-Powiedziałaś już Kate?

-Nie, nie wiem jak jej powiedzieć. Dopiero co do siebie wróciłyśmy i nie chcę, żeby to nas jakoś poróżniło

Pokiwała głową.

-Ja wracam do reszty. Dzięki za rozmowę-rudowłosa odeszła, a zaraz po niej ja.

Zauważyłam, że Kate rozmawia z Clintem, więc usiadłam na krześle i włączyłam telefon, by poprzeglądać sobie social media.

-Hej Vi!- podszedł do mnie Parker z uśmiechem od ucha do ucha.

-Hej Peter-uśmiechnęłam się do niego.

-Mam coś dla ciebie, ale..-przerwał na chwilę-czy któryś z tych domków jest twój?-wskazał palcem na domki stojące w rzędzie przed nami.

Zamyśliłam się na chwilkę.

-No, numer 4 jest mój.

-Okej, możemy tam pójść?

Skinęłam głową, podeszłam do Kate po klucze i poszłam z przyjacielem do domku.

-Tak więc?

-Mogę się najpierw napić?

-Jasne, szklanki masz w górnej półce a picie w lodówce.

-Dzięki.

Podczas gdy pajęczak nalewał sobie picia, oparłam się o wyspę kuchenną i czekałam, aż zacznie gadać.

-Zaczekaj chwilkę, zostawiłem torbę przy krześle.

Trochę już tym czekaniem znudzona, odsunęłam sobię krzesło na którym sobie usiadłam dalej opierając głowę o rękę.

-Dobra wróciłem.

-Do rzeczy, Peter.

-Ee, tak.. -wyciągnął z torby.. strój?-razem z twoim tatą zaprogramowaliśmy dla ciebie strój. Taki sam, jak ty masz ale lepszy. Jest ulepszona wyrzutnia sieci, sieć leci dalej, lepiej się klei i jest bardziej wytrzymała. Co do samej wyrzutni, lepiej się wpasowuje do kostiumu oraz nie rozwali się za szybko. Materiał jest wygodniejszy i ma bardziej wyrazisty kolor. Oraz co najważniejsze i coś, z czego jesteśmy najbardziej dumni. Kostium ułatwi ci huśtanie się, a też jest w nim kuloodporna kamizelka dzięki której no wiesz, nie odczujesz ciosów zadawanych pistoletem. Mimo to, strój bedzie dalej lekki do noszenia. I to chyba tyle..

-O kurwa, ile nad tym siedzieliście?

-Kilka tygodni. Na początku miał być dla mnie, ale tobie się bardziej przyda-chłopak się ciepło uśmiechnął.

-Okej.. może już wróćmy zanim coś nas ominie. Możesz już iść, ja gdzieś schowam kostium.

POV: KATE

Po rozstawieniu kubeczków i wlaniu do nich alkoholu, by zagrać w beer ponga  czekaliśmy tylko na Vi i Parkera którzy zniknęli po wejściu do jednego z domków.  

-Pójdzie ktoś po nich?-zapytał Stark.

Chciałam już coś powiedzieć, lecz Wanda mi przeszkodziła.

-Ja pójdę-powiedziała i odeszła w stronę domku, z którego wyszedł po chwili Parker.

Usiadłam wiec z nudy na jednym z krzeseł, lecz gdy zauważyłam, że Nat idzie w moją stronę szybko wstałam i powiedziałam Clintowi, by powiedział Viktorii, że wyszłam na chwilowy spacer i tak też zrobiłam. Chodziłam sobie wokół brzegu jeziora i patrzyłam na łodzie, które od pewnie kilku lat są porzucone.

-Jesteś zazdrosna, czy co?-zapytała rudowłosa, która wcześniej miała zamiar do mnie podejść.

Odwróciłam się do niej.

-O Vi-odpowiedziałam-czemu miałabym być?

-A więc jednak ci nie powiedziała?

Spojrzałam na nią pytającym wzrokiem.

-Wiesz, kiedy się pokłóciłyście, Viktoria..-niedokończyła-zresztą, sama ci powie.

Spojrzałam się na nią ostatni raz, po czym wyminęłam ją dość sporym łukiem. Gdy wróciłam, dowiedziałam się, że moja dziewczyna poszła położyć Morgan do spania w domku Tony'ego, więc tam też poszłam. Po wejściu zobaczyłam, jak Viktoria głaszcze wspomnianą dziewczynkę po głowie.

-Hej-powiedziała szptem i się uśmiechnęła jak mnie zobaczyła.

-Hej-uśmiechnęłam się.

-Możemy pogadać?-zapytałam.

-Jasne.

-Tylko.. nie tutaj?

Kiwnęła głową, po czym podniosła się z kanapy i pocałowała Morgan w czoło. Poszłyśmy do naszego domku, bo nie chciałam, żeby ktoś nas podsłuchiwał.

-Jest coś o czym musisz mi powiedzieć?-zapytałam, siadając na naszym łóżku, lecz dziewczyna nie odpowiedziała, bawiła się palcami i patrzyła się na nie cały czas. Zawsze tak robiła gdy się stresowała, lub nie mogła skupić. Tak więc też złapałam ją za ręce i zapytalam ponownie-Vi, spotkałam Natashę gdy szłam na spacer-podniosła wzrok, lecz dalej sie bawiła palcami, jej ruchy stawały sie coraz szybsze-Hej, spokojnie-objęłam jej twarz w spoich rękach,lecz dzieeczyna zaczęła płakać.

-Nie chciałam, by to tak wyszło-zakryła swoją twarz w dłoniach

-Vi, co się stało?

-Tamtej nocy, gdy się pokłóciłyśmy, ja..-wzięła głeboki wdech-poszłam do Nat i-głos jej się bardzo załamał, kolejny głeboki wdech-spałyśmy-zrobiła przerwę-razem-dokończyła.

Zdjęła ręce z twarzy, by sie na mnie spojrzeć.

-Ow-pomyślałam-Niby byłyśmy wtedy skłócone, lecz to bolało. Nie zerwałyśmy, byłyśmy dalej razem.

Musiałam tak więc podjąć też ważną decyzję.

-Musimy to zakończyć, Vi. To nie jest zdrowe-odezwałam się i podniosłam z łóżka, by wyjść z domku i wsiąść do samochodu.

-Kate..-wstała i złapała mnie za rękę, jednak ją odtrąciłam. Dziewczyna zaczęła płakać jeszcze bardziej, lecz ja starałam się tego nie robić. Zdradziła mnie-Kate!-krzyknęła i stanęła przed drzwiami rozpłakana. Nie próbowała mi wejść do auta, nie próbowała mnie zatrzymać. Pogodziła się z tym.

Weszłam do auta i ustawiłam nawigację do domu. Samochód był mój, więc go nie ukradłam. Gdy wyjeżdżałam nie zauważyłam Viktorii, która za mną biegnie. Widziałam tylko wszystkich oczy na sobie i moim samochodzie.

POV: VIKTORIA

Schowałam się jak najszybciej w domku i zamknęłam się w nim. Cholera, wiedziałam, że tak się to skończy. Szczerze to zdaję sobie sprawę z tego, że to ja zawiniłam dlatego też zdecydowałam się nie biec za nią bo wiem, że nic bym nie zdziałała. Po chwili ktoś też zapukał do drzwi.

-To ja, Pepper.

-I ja, Tony- po chwili się też odezwał

Podeszłam do drzwi i im otworzyłam. Obydwoje momentalnie się do mnie przytulili po zamknięciu drzwi.

-Możemy usiąść?-zapytałam.

-Jasne-odpowiedział Tony.

Usiadłam na boku kanapy w salonie i oparłam się o oparcie.

---

Kolejny rozdział po dwóch miesiącach, mam nadzieję, że wam ta książka nie nudzi się tak bardzo jak mi. Postaram się dlatego ją trochę zmienić i zrobić mniej nudną. Gdyby tylko nauka była tak krótka jak moja wena.. chociaż też są wakacje więc obiecuję, że postaram się pisać więcej i częściej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro