Część 2
Po obudzeniu się wylądowałam na podłodze. Ogólnie to zsunęłam się ze stołu i opadłam na ryj. Moje szczęście jest takie cudowne.
Podniosłam się z ziemi i zaczęłam budzić przyjaciół, by wziąść kostium który wczoraj projektowaliśmy i przenieść się do mojego pokoju. Na moje superowe, smerfastyczne i jakże zupełne nieszczęście musiałam dostać skurczu nogi.
-KURWAAAAAAA
Pochyliłam się i złapałam ręką piszczel.
-Jezu, co się tak drzesz z rana?-przed moimi oczami ukazała się MJ.
-No nie moja wina
Dziewczyna odwróciła się i odeszła do Petera.
-Co się dzieje?-Peter i Ned zapytali w jedym momencie.
-Nie wiem, Viktoria sie spytaj.
-Coś się stało, Vi?
-Nie nie, już nic
Wziełam kostium w ręce.
-Chodźmy już.
Cała trójka za mną ruszyła. Po paru minutach byliśmy już u mnie w pokoju. Uwielbiam swój pokój, nikt mi nie przeszkadza, mam spokój bo mieszkam z dala od innych.
-Jak chcesz powiedzieć Starkowi o tym co się stało?
-Ee, a kto powiedział, że mu powiem?
Peter wyszerzył oczy.
-Czyli mu nie powiesz?
-Nie wiem, może kiedyś.
Zaczeliśmy jeść płatki z wczoraj, bo nie chciało mi się robić nic innego.
-A, no właśnie. Dziś jest impreza u Flasha. Idziecie?
-No jasne, że tak!
Minęło jakieś 5 godzin, jest 15:40, a impreza u Flasha zaczyna się o 18. W sumie to wzięłabym kogoś ze sobą. I tak właśnie wymyśliłam plan idealny.
-Kate, no weź. Prooooosze
-Nie, Vika. Mam ważniejsze rzeczy do roboty.
-Jakie?
-Mam zamiar dziś jechać do mamy.
-No to pojedziesz jutro.
-Dobra, wygrałaś.
-Serio?
-Nie.
-No proszeeee
-Dobra. Ten jeden raz.
-Dzieeeeeeki, o 17:40 przed wieżą. Nie ubieraj się jakoś elegancko, to impreza dla 18-stek i 17-stek, więc wiesz.
-Dobra, dobra
Wyszłam z pokoju czarnowłosej i zaczęłam iść w kierunku mego pokoju.
*17:30*
Szybko przemyłam jeszcze raz zęby i sprawdziłam, czy napewno jestem gotowa i mam wszystko.
Po przeszukaniu całego pokoju uznałam, że jestem gotowa i mogę iść. Miałam na sobie biały top, czarne dresy i czarną rozpinaną bluze do tego jakieś akcesoria typu pierścionki, bransoletki i wisiorek z kluczem do dachu jak się nie mylę, więc jak go zgubię to trudno.
O idealnie 17:40 Kate czekała na mnie w framudze drzwi. Była ubrana w białą koszulkę, długie, szare spodnie z dziurami w okolicach kolan i czarno-szary płaszcz.
-Masz szczęście, że się luźno ubrałaś.
Dziewczyna wywinęła oczami i przepuściła mnie przez drzwi wyjscia z wiezowca otwierając mi drzwi do auta po upływie kilku sekund.
Dojechałyśmy do domu Flasha o 18:13. Weszłyśmy do środka. Kate se gdzieś poszła, a ja poszłam się przywitać ze znajomymi.
Była jakaś 23 i wreszcie nadeszła chwila, w której wszyscy skaczą do basenu. Z około 50 ludzi zostało z 30, więc dość duża ilość się rozeszła. Dokładnie o 24 wszyscy wskoczyliśmy do basenu, Flash jest całkiem wypruty więc nie było to problemem, żeby 20 osób pomieściło się w jednym basenie.
---
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro