Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 11

Wzięłam płatki i szłam powoli do salonu. Usiadłam przy takim małym barku i zaczęłam jeść.

---

-Jeżeli Viktoria i Kate już tu są, to chciałem powiedzieć, że robię imprezę z okazji wakacji!-głośno ogłosił Stark.

-Kiedy?

-Dziś, 20:30

Pokiwałam głową i jadłam dalej. Dosiadła się do mnie rudowłosa, jadła kanapkę z masłem orzechowym.

-Smacznego.- Odwróciłam się.

Kobieta pokiwała głową, a ja poszłam odnieść miskę. Włożyłam ją do zlewu i poszłam w kierunku swojego pokoju. Na łóżku ujrzałam czarnowłosą, która bawiła się swoimi pierścionkami.

-Hej, co jest?-Stanęłam w progu drzwi i je zamknęłam.

-Chyba podobasz się Natashy.-Spojrzała na mnie.

Usiadłam obok niej.

-Wiem, ale ona mi już od dawna nie. Liczysz się tylko ty, Kate Bishop.

Założyłam ręce na jej ramionach i pocałowałam ją w usta. Wtuliłam się w jej klatkę piersiową i przewróciłam tak, by leżała. Leżałyśmy tak z dwie godziny. Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi.

-Chwila!

Zerwałam się z klatki piersiowej dziewczyny i sięgnęłam po książkę. Podeszłam do drzwi z książką w ręku, otworzyłam.

-Hej, co tam?

Spojrzałam na Clinta, który stał za drzwiami.

-Chciałem się upewnić czy idziecie na imprezę, czekamy już 10 minut.

-Chwila, impreza! Zapomniałam. Wchodź.

Clint usiadł obok Kate i o czymś gadali.

Przebrałam się w biały top i czarne, dość szerokie jeansy. Rozczesałam włosy i wyszłam z łazienki.

-Już, możemy iść.

Kate nie musiała się przebierać, to ja nie chciałam iść w białej, pogniecionej koszuli z niezawiązanym krawatem.

W drodze złapałam dziewczyne za ręke, Clint szedł przed nami, więc nie było to problemem.

---
Pov: Kate

Viktoria była już wstawiona, tylko ja z nich nie piłam. Stark się upił, więc nawet nie zwrócił na nią uwagi kiedy zaczęła pić. Graliśmy przy stole w prawda, czy wyzwanie. Większość wyzwań była łatwa, Viktoria nikogo nie musiała jeszcze całować, więc nie byłam na tyle rozdrażniona, by się na kogoś za to rzucić.

-Viktoria, prawda czy wyzwanie?

I tu się zawahałam, mogło być to bardzo głupie pytanie.

-Prawda!

-Kto stąd najbardziej ci się podoba?

Spojrzałam na dziewczyne. Błagam cię, Vi ocknij się zanim powiesz coś głupiego.

-Moja dziewczyna!

-A kto to?

Było widać jak chwilę się zastanawia.

-Nat!

Uniosłam wzrok na wdowe. Jej oczy zaszkliły się. Wiedziała, że nie mówi tego na trzeźwo.

-Myślę, że to czas, by zanieść ją do łóżka.-Powiedziała rudowłosa.

-Ja się tym zajmę.

Wstałam z krzesła i wzięłam ją na ręce. Oworzyłam pokój i ułożyłam ją na łóżku.
---
Pov: Viktoria

Obudziłam się z mocnym bólem głowy. Z boku, na szafce leżały tabletki z wodą. Leżała jeszcze kartka. Usiadłam na łóżku i ją otworzyłam. "Hej, mam nadzieję że nie masz za dużego kaca. O 19 przyjdź pod wieżę, mam dla ciebie malutki prezent :)
-K❤️"

Chwilę się zastanawiałam jaki dziś dzień i czym sobie zasłużyłam by dostać prezent od dziewczyny moich marzeń. Spojrzałam na ekran telefonu. A rzeczywiście, dziś moje urodziny. Nie sądziłam, że z takimi ludźmi dożyje swojej pełnoletności.

Może mam urodziny, ale jakoś bardzo się z tego nie cieszę. Bedę musiała wstrzymać jakoś śmiech i zażenowanie jak będą mi śpiewać "sto lat". Jeszcze będą do mnie pisać jakieś ciocie których nawet nie znam.

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro