Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pobudka ze złego snu

Poniedziałek nadszedł zaskakująco szybko. Lily odzyskała siły i pielęgniarka pozwoliła jej wrócić na zajęcia co też szybko uczyniła. Ubrana z torbą pełną książek stawiła się na śniadaniu. Spora część zamilkła gdy weszła do Sali, ale to jej nie przestraszyło. W niedzielę sobie wszystko przemyślała i postanowił, że nie będzie się poddawać i nie pozwoli by inni decydowali za nią. Żyli w trudnych czasach, ale to nie znaczy, że ich życie dobiegło końca.

Pewnym krokiem przeszła miedzy stołami, posyłając rozbawione spojrzenie Bellatrix, której nadal nie udało się doprowadzić włosów do stanu poprzedniego, a na dodatek całą twarz miała w czerwonych plamkach, co było kolejnym prezentem od Huncwotów. Lily nie zamierzała dawać jej satysfakcji i zachowywała się jak gdyby nigdy nic. Usiadła koło Jamesa, którego to nieco zaskoczyło i uśmiechnęła się do Remusa i Petera. Ten drugi odwzajemnił się tym samym mimo tego, że miał buzie pełną jedzenia. Dziewczyna zaśmiała się gdy z ust omal nie wypadł mu kawałek naleśnika.

- Smacznego Glizdku- skomentował to Syriusz.

- James mógłbyś mi podać tosty?- chłopak spojrzał na nią jakby nie rozumiał pytania.

- Tosty?- zapytał zaskoczony. Lily się uśmiechnęła widząc jego zaskoczoną minę.

- Tak, tosty, te chrupkie pieczywo, które stoi koło ciebie- wyjaśniła.- Zaraz mamy sprawdzian z transmutacji, chciałabym przed nim zjeść coś dobrego by mieć siłę. Mógłbyś?- James szybko podał jej stojak z pieczywem, a ona wzięła dwie kromki podpieczone na złoto i przygotowała sobie śniadanie.- Czemu tak na mnie patrzycie?- zapytała rozprowadzając dżem.

- Wyglądasz znakomicie- wyjaśnił Remus.- Dobrze spałaś?

- Zaskakująco dobrze jak na to, że musiałam spędzić jeszcze tą noc w szpitalu. Jedzcie, bo się spóźnicie i będę musiała wam wlepić szlaban.

- Jak dobrze znów usłyszeć starą Lily- Dor powiedziała to z nieskrywaną ulgą i objęła przyjaciółkę, która starała się jeść.- Zobaczymy się w klasie, obiecałam złapać Joela przed lekcjami- oznajmiwszy odeszła w kierunku stołu Ravenclaw.

Gdy tylko Lily skończyła jeść Huncwoci szybko dokończyli posiłek i razem poszli na lekcję żartując przy tym po drodze. Ten poranek był początkiem cudownego tygodnia pod czas, którego rudowłosa dziewczyna ostatecznie ocknęła się ze złego snu i znów dało się słyszeć jej upominanie niegrzecznych uczniów, których spotykała na korytarzu. Obudziła się w niej pani prefekt, która na domiar złego ukarała Jamesa i Syriusza szlabanem za pomalowanie pomnika stojącego na jednym z korytarzy w czerwone i złote pasy. Trzeba dodać, że jeszcze nigdy nie cieszyli się tak ze szlabanu. Rogacz wesoło pogwizdywał szorując szczotką stoły w wielkiej Sali po zakończeniu kolacji. Dobrze było odzyskać dawną Evans, chociaż trochę odmienioną.

Lily znów stała się pełną energii, radosną Gryfonką, która pewnie wyrażała swoją opinię i nie zawracała sobie głowy groźnymi spojrzeniami Ślizgonów. W bibliotece razem z Remusem chętnie wdawała się w dyskusje z Markusem, którego poznała w trakcie gry w zbijaka i jego przyjaciółmi z Hufflepuff. Tych dwoje nie miało nic przeciwko dodatkowej wiedzy, której źródłem byli starsi koledzy.

Ta znajomość przybrała inny odcień gdy w sobotę po wygranym przez Gryffindor meczu, James usłyszał, że Lily zgodziła się pójść na spacer z Markusem. To szybko zapobiegło powstaniu imprezy na cześć jego niesłychanie szybkiego złapania złotego znicza. Cała radość z pobicia rekordu znikła w jednej chwili.

 James trzy razy pytał się Remusa czy na pewno dobrze słyszał, ale niestety jego odpowiedz nie uległa zmianie.

- Dlaczego zgodziła się nim spotkać? Przecież ona go wcale nie zna- chodził w kółko po pokoju, a Syriusz przyglądał się mu rozbawionym wzrokiem, zajadając się winogronami wykradzionymi z kuchni.- Co to za jeden, skąd ona go zna?

- Obawiam się, że to dzięki nam się poznali, dołączył do nas w trakcie gry w zbijaka, a później rozmawialiśmy w bibliotece- wyjaśnił mu Remus.

- Czemu jej nie pilnowałeś?! Ja tu wychodzę z siebie, zgrywam idealnego ucznia, pracowitego i pomocnego żeby ona wybrała innego? Zrobiłem wszystko, a ona nadal nie zwraca na mnie uwagi.

- Daj jej trochę czasu, musi się przyzwyczaić do nowej wersji Jamesa Pottera, a tym głupim Puchonem się nie przejmuj, jeszcze dzisiaj go przegoni.

- Skąd ta pewność Łapo?

- Proszę cię, czy ty go widziałeś? To kujon bez poczucia humoru i z wątpliwymi umiejętnościami sportowymi. Jesteś od niego o niebo lepszy i Lily to wie, ale boi się do tego przyznać.

- Cóż za przenikliwość- Syriusz uśmiechnął się głupkowato do Remusa.- Nie martw się James, Lily nie jest ślepa i wie co do niej czujesz. Daj jej czas i wszystko się ułoży. Jak zaczniesz naciskać to znów ucieknie- ostrzegł go, wiedząc, c chodzi po głowie przyjaciela.

- Obyście mieli rację.

Skończyło się na tym, że po kolacji James patrzył jak Lily wychodzi z ich pokoju wspólnego by spotkać się z Markusem. Uśmiechnęła się do nich na pożegnanie, ale on nawet nie drgnął. Bał się, że jak otworzy usta to wykrzyczy, co ma jej do powiedzenia w sprawie tego spotkania z Puchonem, a wolał tego uniknąć.

Gdy on siedział i co jakiś czas mamrotał coś pod nosem Lily spędzała całkiem miło wieczór. Dobrze jej się rozmawiało z Markusem chociaż sama musiała przyznać, że nie jest tak zabawny jak Huncwoci i czasami nie rozumiała jego poczucia humoru. Mimo to mogła uznać to spotkanie za udane. A przynajmniej do czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro