Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Obserwacja


Ukrywanie przed przyjaciółmi faktu, co tak naprawdę robi, nie dawało jej spokoju. Przez cały miesiąc, to jest do końca lutego, wmawiała im, że ciągle uczy tego chłopca, który sobie bez niej nie radzi z materiałem, a już zwłaszcza eliksirami, co zniechęciło pozostałych do kontynuowania tematu. Czuła się przez to okropnie, a poza tym znów się od nich oddaliła, nie tak mocno jak poprzednim razem, ale zauważalnie. To zrzucała na traumę, gdy zwracali jej na to uwagę. Twierdziła, że tamto zdarzenie ją zmieniło i trzeba przyznać, że to było jedno z niewielu prawdziwych stwierdzeń.

Najgorsze było to, że przez treningi znów oddaliła się od Jamesa, który już miał nadzieję, że wszystko idzie po jego myśli, ale niestety okazało się zupełnie inaczej. Tracił swoją Lily i w końcu postanowił działać. Gdy zniknęła mu kolejny raz w sobotę rano, przestudiował całą Mapę Huncwotów i to kilka razy, ale jej na niej nie znalazł, co jeszcze bardziej go zainteresowało i zaczął ją obserwować dokładniej.

- Czas na mnie- oznajmiła wstając z kanapy, na której leżała przez ostanie pół godziny by się trochę odprężyć. Dor zniknęła gdzieś z jakimś chłopakiem, a Alice siedziała u nich w dormitorium z Frankiem. Peter był w kuchni razem z Syriuszem i za towarzystwo miała tylko Lunatyka i bardzo zamyślonego Rogacza.

- Wyglądasz kiepsko- zauważyła Remus. Fakt był taki, że przez ten sekret znów źle spała i marzyła o chwili wolnego, zwłaszcza, że bieganie po zajęciach w chłodne wieczory męczyło ją, chociaż jej kondycja się znacznie poprawiła.- Może cię dzisiaj zastąpię, w końcu podstawowy materiał z eliksirów mam opanowany.

- Dziękuje Remusie, ale to mnie Dumbledore poprosił i nie chce go rozczarować. Dwie godzinki w bibliotece, co to dla mnie?

- Poczekaj pójdę z tobą, musze znaleźć tą głupią książkę na transmutację, bo mnie nasza kochana opiekunka zabije- Lily się wyprostowała.- Chyba nie masz nic przeciwko byśmy poszli razem? No chyba, że ten „dzieciak" to jakiś mięśniak, z którym mnie zdradzasz.

- Przecież my nie jesteśmy razem- przypomniała mu.- A poza tym to tylko konsultacje.

- No to idziemy tylko daj mi sekundę.

James poszedł do dormitorium po plecak, w którym ukrył mapę i wrócił do Lily, która starała się ukryć zdenerwowanie. Nie wiedziała, co ma zrobić. W bibliotece nikt na nią nie czekał i lada chwila chłopak miał się o tym przekonać. Nie chciała prowokować kłótni by się go pozbyć, bo był jej przyjacielem i nie chciała go tracić, ale musiała coś wymyślić.

Do spotkania miała pół godziny, ale jak zawsze chciała być wcześniej, teraz tego żałowała, chociaż wiedziała, że James i tak by z nią poszedł. Gdy szli korytarzem dostrzegła Sturgisa, który kierował się do ich sali treningowej. Wyczuł na sobie spojrzenie Lily. Gdy spojrzał w jej oczy, niemal usłyszał jak mówi „mamy problem", po czym zerknęła na idącego z nią chłopaka i bibliotekę, od której dzieliło ich kilka kroków. Szybko przypomniał sobie jakiego używała kłamstwa by zmylić przyjaciół.

- Ej mały- mężczyzna zatrzymał jakiegoś ucznia.- Z której jesteś klasy?

- Z drugiej a co?

- Znasz Lily Evans?- chłopak potaknął.- Zapłacę ci galeona, jeśli pójdziesz do niej, do biblioteki i powiesz, że dyrektor ją wzywa i sam sobie dzisiaj poradzisz z zadaniem domowym.

- Ale po co?

- Dwa galeony i zapomnisz o tej rozmowie.

- Zgoda, tylko tu czekaj, bo cię wydam.

Chłopak pobiegł do biblioteki i odszukał rudowłosą dziewczynę. Ta zdziwiła się gdy przekazał jej wiadomość, która brzmiała w jego ustach mało wiarygodnie, ale musiała wystarczyć.

- A nie mówił czego chce?- dopytywał James.

- Eee... nie- obrócił się i poszedł odebrać zapłatę.

- No to masz wolny wieczór- uśmiechnął się.

- Przecież muszę iść do Dumbledore'a- przypomniała mu.

- Może odwoła te konsultacje i będziesz miała w końcu trochę wolnego, bo ostatnio wcale cię nie widać. To szósta klasa, a ty się uczysz jak przed Sumami.

- Uroki bycia najlepszą w szkole, dobra idę, nie chcę go denerwować. Do zobaczenia.

Wyminęła go i wyszła z biblioteki. Bojąc się, ze chłopak będzie ją śledziła albo obserwował poszła najpierw pod sam gabinet dyrektora, a dopiero stamtąd rzuciła się biegiem do Pokoju Życzeń. Wielkie drzwi już na nią tam czekały. Przekroczyła je zdyszana i uśmiechnęła się do Sturgisa.

- Niezłe zagranie z tym dzieciakiem.

- Nie mogłem pozwolić by twoja przykrywka się spaliła. Ten Potter jest podejrzliwy.

- Mam na niego swoje sposoby, ale tym razem się uparł.

- Ładny uśmiech i już po nim?- gdyby nie to, że już była czerwona to by się zarumieniła.- Nadal mu się podobasz?

- Jego zdaniem to się nigdy nie zmieni, ale teraz jesteśmy przyjaciółmi- oznajmiła, odkładając swoją torbę na bok by jej nie przeszkadzała.

- Nie wygląda na takiego, któremu to wystarcza- Lily wzruszyła ramionami, wyrównując oddech.

- A co zazdrosny?- zażartowała. Przez wspólne treningi w pewien sposób się zaprzyjaźnili. Ich rozmowy nie ograniczały się jedynie do zaklęć i taktyk dzięki czemu chociaż przez chwilę mogła być naprawdę szczera, bo on rozumiał z czym przyszło się jej zmierzyć.

- Oj chciałabyś. Wiem, że jestem nieziemsko przystojny, ale robię tu za nauczyciela, a ty za żółtodzioba- chwycił różdżkę, ale tym razem Lily była przygotowana i z końca jego broni wystrzelił bukiet kwiatów, a ona się zaśmiała.- Ktoś tu się słuchał moich rad.

- I to uważnie. W końcu musze cię kiedyś pokonać, a sam dostarczasz mi wskazówek jak to zrobić.

- Co za pewność siebie- ustawili się naprzeciwko siebie i pokłonili jak nakazywała tradycja pojedynkowania się.- Sprawdźmy czego się nauczyłaś mądralo. 

Rozpoczęło się ich kolejne starcie, który mimo tego, że trwał zdecydowanie dłużej niż te pierwsze z przed miesiąca, Lily i tak przegrała, ale to nie oznaczało końca. Przy trzecim pojedynku tego dnia udało się jej wytrącić mu różdżkę, co spowodowało okrzyk radości. Mężczyzna jej pogratulował sprytu i stanęli do kolejnej walki, w której dziewczyna nie miała szans ze swoim nauczycielem. Podmore był jednak dumny z Lily, szło jej naprawdę dobrze. Była uparta i naprawdę się nie poddawała. Nadal miała w sobie ten sam upór, który towarzyszył jej gdy spotkał ją w gabinecie dyrektora. Ponadto wykorzystywała swoją inteligencję i spryt przez co nie raz udało się jej go oszukać.

Niestety nie udało się jej zmylić Jamesa, który nie spuszczał dziewczyny z oka i sceptycznie podchodził do wszystkich wymówek, które im robiła. Gdy w sobotę wyszła z pokoju wspólnego on utkwił wzrok w mapie i śledził każdy jej krok. Gdy zniknęła w Pokoju Życzeń zrozumiał jak bardzo był głupi i że to tam musiała przesiadywać przez cały ten czas gdy jej z nimi nie było, a to znaczyło, że kłamała i nie udzielała nikomu korepetycji.

Wpatrywał się w jeden punkt przez kilka godzin, ignorując wszystko, co się dokoła dzieje. Głowa go od tego rozbolała i chciał iść spać, ale się nie poddał, co przyniosło pożądany efekt i w końcu na nowo dostrzegł punkt oznaczony nazwiskiem Lily Evans. Zdziwił się gdy zobaczył koło niej jakiegoś chłopaka.

- Sturgis Podmore? Skąd ja znam to nazwisko?- Huncwoci spojrzeli na niego. Syriusz uważał, że jego przyjaciel popadł w paranoję, ale wolał tego nie mówić na głos, bo wiedział ja to się skończy. Westchnął i skupił się na chwilę.

- A on nie była kapitanem Krukonów kilka lat temu?- wymamrotał po pewnym czasie.

- Skończył już szkołę, a czemu pytasz?- James spojrzał ponownie na mapę, ale Lily już szła do ich wieży i to całkiem sama, bo jej towarzysz kierował się wprost do wyjścia z zamku.

- Chyba wpadł odwiedzić stare kąty- Łapa posłał mu pytające spojrzenie, ale ten nic sobie z tego nie zrobił i wyszedł z ich dormitorium.- Jak tam nauk?- Lily podskoczyła słysząc jego głos. Wyglądała na nieźle zmęczoną chociaż gdy ich opuszczała była w pełni sił.

- Dobrze, widać postępy- nie rozumiał czemu go okłamywała, Lily nigdy wcześniej tego nie robiła, wolała powiedzieć najgorszą prawdę niż oszukiwać przyjaciół.

- Dlaczego kulejesz?

- Potknąć się nie wolno? Co to za przesłuchanie James, jestem zmęczona. Jeśli coś ci się ubzdurało to twój problem.

Oznajmiła stanowczo i poszła do swojego dormitorium. Wyobraźnia podsuwała mu najgorsze scenariusze, w których Lily kochała kogoś innego i to ukrywała. Sama myśl o tym sprawiła, że poczuł ból, który go sparaliżował i nie pozwolił jej o to zapytać wprost.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro