Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nowy przyjaciel cz.2


Z trudem przedostali się przez tłum uczniów do przedziału, ale jak się okazało ktoś zabrał ich kufry. Jako ostatni wysiedli z pociągu. Lily zdążyła otrzeć oczy, ale i tak wiele osób się im uważnie przyjrzało. Tak to jest gdy się stoi za blisko najbardziej pożądanego chłopaka w szkole, a fakt, że wyszli razem i to ostatni tylko wzbudził zazdrość wśród fanek Syriusza, które już przez tego rudzielca straciły szanse na umówienie się z Jamesa.

Rozbawiony Łapa jak gdyby nigdy nic objął Lily ramieniem i razem podeszli do reszty Huncwotów oraz Dor, Alice i Franka. To oni zajęli się ich bagażami by ten przypadkiem nie wrócił wraz z pociągiem. Grupka przyjaciół wpatrywała się w nich oszołomiona podobnie jak inni. Pani prefekt i jeden z największych chuliganów szli razem.

- Cześć Frank, Remusie, Peter, Potter- przywitała się z chłopakami, których do tej pory nie widziała.

- Pchlarzu podrywasz mi dziewczynę!?- oburzyła się nagle Rogacz.- Jak możesz...

- Tylko nie pchlarzu!

- Tylko nie dziewczynę!- powiedzieli jednocześnie.

- Drodzy państwo, przedstawiam wam moją nową siostrę- oznajmił Łapa dumnie, wypinając pierś jakby właśnie ogłoszono go Kawalerem Orderu Merlina.

- Tego się nie spodziewałem- przyznał Remus podając jej kufer. Lily jedynie się uśmiechnęła.

- Mi to nawet pasuje- stwierdził Rogacz szczerząc się do dziewczyny, która wiedziała co zaraz nastąpi.- To jak Evans, umówisz się ze mną?

- No wiesz Potter to cie pewnie zaskoczy, ale... nie- zebrani wybuchli śmiechem, a ona poszła do powozu, a reszta za nią.

- Jeszcze się przekonamy!- wydarł się za nią, ale on już znika w powozie razem ze współlokatorkami i Frankiem, który nie odstępował swojej dziewczyny.

- Stary pamiętaj, że jak teraz coś wywiniesz to mam obowiązek ci poprzestawiać tą buźkę- ostrzegł go Syriusz wsiadając do kolejnego powozu.

- To jakiś dowcip, o którym znowu mi nie powiedzieliście?- zapytał Peter, gramoląc się jako ostatni do środka.

- Nie, Lily potrzebuje brata...

- Lily potrzebuje kogokolwiek- poprawił go Remus.- Wiem, że pewnie nie mieliście z nią żadnego kontaktu przez wakacje, ale mam wrażenie, że jest naprawdę źle. Trzeba pogadać z dziewczynami, bo one są z nią najbliżej, a poza tym przez Rogacza stała się częścią naszego grona, nie możemy jej tak zostawić samej. Snape był jej przyjacielem, teraz nie ma nikogo naprawdę bliskiego- okularnik się uśmiechnął, ale zaraz z jego twarzy zniknął uśmiech.- Ona wygląda gorzej niż ja po pełni.

- Nawet jej włosy straciły na blasku- poskarżył się James.- Coś mi mówi, że Smark zasługuje na powtórkę tylko w jeszcze lepszym wydaniu.

Gdy dziewczyny dotarły do Wielkiej Sali spora cześć uczniów już się śmiała. Spojrzał na obiekt drwiny, którym był Severus stojący w różowej szacie z kokardkami we włosach. W pierwszej chwili chciała mu pomóc, ale później przypomniała sobie co jej zrobił i się roześmiała tak jak pozostali.

- POTTER, BLACK, LUPIN, PETTIGREW!!!- zagrzmiała profesor McGonagall wchodząc do Sali.- Jeszcze nie rozpoczęliśmy roku szkolnego, a wy już zaczynacie!?

- Ale pani profesor nie ma dowodów, że to nasza sprawka poza tym może Snape lubi różowy- rozgniewana opiekunka Gryffindoru nie mogła ukarać swoich podopiecznych bez dowodów dlatego jedynie machnęła różdżką, odczarowując strój Ślizgona i poszła do pierwszorocznych.

- Czy wy kiedyś przestaniecie?- zapytała Lily, siadając koło Syriusza, a naprzeciwko Jamesa. Nie czuła się tam odpowiednio, ale nie miała gdzie iść zwłaszcza, że jej współlokatorki też tam siedziały.

- Nie marudź Evans, nikt nie będzie tak obrażał miłości mojego życia- rudowłosa parsknęła.

- Weź się udław tą miłością Potter- James nie zdążył nic powiedzieć, bo rozpoczęła się oficjalna część uczty powitalnej.

Po przydziale nowych uczniów i przemowie Dumbledora uczniowie z chęcią zabrali się za jedzenie najróżniejszych pyszności, od których uginały się stoły. Lily nawet udało się zaśmiać słuchając opowieści swojego nowego brata, ale nie wyglądało to przekonująco co zmartwiło całą czwórkę, no może poza Glizdkiem, który był zajęty pochłanianiem kolejnych smakołyków.

- Próbowałaś już tego?- zapytał Remus wskazując na pieczeń, którą sam dopiero zjadł. Dziewczyna pokręciła głową.- Lepsza niż twojej mamy- oznajmił nakładając jej bez pytania kawałek na talerz, który do tej pory był pusty.

Lily uśmiechnęła się blado i zabrała za jedzenie. Remus miał rację. Pieczeń była przepyszna, ale po jej zjedzeniu odsunęła talerz i skupiła się na tym co mówiła Dorcas. Syriusz miał rację, były przyjaciółkami. Wiedziały o sobie sporo i zawsze sobie pomagały, ale Lily nie czuła się przy dziewczynach tak jak przy Severusie.

Po uczcie Lily i Remus jako prefekci zajęli się pierwszorocznymi, którzy bez ich pomocy zabłądzili by w szkole i nigdy nie dotarli do wieży Gryffindoru. Huncwoci zorganizowali szybko małe przyjęcie powitalne, która w ciągu kilkunastu minut przeniosła się do pokoju wspólnego, który został wyciszony przez Remusa. Zaraz pojawił się alkohol, muzyka, a ludzie zaczęli się dobrze bawić.

Wszyscy oprócz rudowłosej dziewczyny, która nie wyszła ze swojego dormitorium. Oczywiście nie uszło to uwadze Jamesa, chociaż ten zdążył w krótkim czasie obalić butelkę ognistej. Mimo to poszedł sprawdzić co ją zatrzymało. Bez pukania wszedł do pokoju dziewczyn, ale ten okazał się pusty. Mimo odgłosów muzyki usłyszał dobiegające z łazienki odgłosy wymiotowania.

- Lily?- nacisnął klamkę, ale drzwi okazały się zamknięte.- Wszystko w porządku?

- Idź sobie Potter!

- Ej co się dzieje!- zapytał nie przestając dobijać się do drzwi.- Lilka otwórz w tej chwili, bo jak nie to wejdę tam siłą!- James zaczął szukać swojej różdżki, ale nim ją znalazł stanęła przed nim dziewczyna ze świeżo umytymi zębami i zaczerwienionymi oczami, które tak kochał.- Piłaś?

- Ja nie pije Potter- odparła oschle i go wyminęła. Podeszła do okna i je otworzyła.- Już w pociągu było mi nie dobrze, to dlatego, a teraz się wynoś, musze odpocząć.

- Poczekaj- chłopak zniknął z jej pokoju.

Wykończona Lily poszła się szybko przebrać w piżamę, którą stanowiła luźna koszulka z godłem Gryffindoru oraz krótkie spodenki. Ze związanymi w warkocz włosami usiadła na łóżku i sięgnęła po leżącą na stoliku nocnym książkę, ale wtedy drzwi otworzyły się ponownie.

- Co ja ci mówiłam Potter...- zaniemówiła patrząc na zdyszanego okularnika, który stał w progu jej dormitorium z kubkiem parującej herbaty.

- To ci pomoże- oznajmił zamykając drzwi i podchodząc do niej. Usiadł na skraju jej łóżka i podał kubek pełen parującego naparu.- Ledwo umknąłem przed woźnym, ale dla ciebie wszystko.

- Dziękuje Potter- przyjęła napój i wzięła niewielki łyk.

- Czemu Potter?- dziewczyna zmarszczyła czoło nie rozumiejąc pytania.

- Tak się nazywasz- zauważyła patrząc uważnie na lekko pijanego chłopaka.

- Nazywam się James, James Potter - sprostował.- Do innych mówisz po imieniu do Remusa, Petera i nie wspomne już o Łapie, którego nagle zostałaś siostrą. Dlaczego do mnie mówisz po nazwisku?

- Bo ty wołasz na mnie Evans- zauważyła.- Tak już się przyjęło i to sześć lat temu.

- To że tak jest nie znaczy, że tak być musi- zauważył poprawiając okulary, które zsunęły się mu na skraj jego prostego nosa. Lily napiła się herbaty, czując się coraz głupiej.- Może zawrzyjmy układ, że mówimy do siebie tylko po imieniu- zaproponował.

- Taka przyjaźń?- chłopak wzruszył ramionami.

- Na dobry początek- oznajmił przeciągając palcami przez włosy, które i tak były już poplątane.- To jak Lily? Jesteś siostrą mojego najlepszego przyjaciela, zostaniesz moją dz... przyjaciółką?- dziewczyna mu się przyjrzała. Mimo wypitego alkoholu mówił szczerze i z całą pewnością poważnie.

- Pod jednym warunkiem- ostrzegła.- Przestaniesz wołać „Evans umówisz się ze mną" i wyznawać mi miłość w te wszystkie okropne, beznadziejne i widowiskowe sposoby.

- Postaram się- wyciągnął dłoń, którą ujęła.

- Przyjaźń...

- Przynajmniej na razie.

- Po... James!- chłopak się zaśmiał.

- Dobra już dobra, idę na tą imprezę, bo zaraz wparuje tu Łapcio.

- A propo Syriusza- zatrzymała go.- Miło z twojej strony, że pozwoliłeś mu u siebie zostać.

- Każdy z nas by to zrobił- Lily wzruszyła ramionami.

- Pewnie tak, ale i tak uważam, że świetnie się zachowałeś. Ta jego rodzina to musi być prawdziwe piekło skoro wolał wylądować na ulicy.

- Coś w tym stylu- westchnął pocierając dłonią kark.- Wypij to i idź spać. Dobranoc Lilka.

- Dobranoc James- za chłopakiem zamknęły się drzwi.

Rudowłosa siedziała zastanawiając się nad dziwnym smakiem tego słowa. James. Zawsze był Potter, czasem gdy miała dobry humor Rogacz, ale jeszcze nigdy nie mówiła do niego po imieniu.

Po wypiciu herbaty, wyciszyła dormitorium i położyła się spać. Przez chwilę leżała i zastanawiała się nad tym co miało miejsce tego dnia. Zaprzyjaźniła się z Huncwotami. Owszem wcześniej lubiła Remusa i to nie zależnie od tego, że był wilkołakiem, co wiedziała od trzech lat, ale nigdy nie sądziła, że cokolwiek pozytywnego połączy ją z Jamsem i Syriuszem, którzy byli najbardziej znanymi osobami w Hogwarcie oraz największymi rozrabiakami, którzy uważali dzień za stracony bez dobrego dowcipu. Ona nie była popularna ani lubiana. Ludzie ją znali z powodu Rogacza, który ciągle czegoś od niej chciał i wrzeszczał na cały korytarz jej imię. Poza tym była ulubienicą grona pedagogicznego, pilną i pomocną uczennicą, nie to co Huncwoci.

Jej świat wywróciła się do góry nogami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro