Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Prolog

- Tak się stresuje James - powtarzała wciąż Lily , poprawiając rude kosmyki włosów , które wysunęły się z niesfornej kitki - poznam twoich rodziców .
- Mam nadzieje , że Carly nie będzie w domu .
- Wciąż nie rozumiem jak mogłam jej przez cztery lata nie zauważyć . Chociaż w sumie to nie jesteście jakoś strasznie podobni . Wygląda bardziej jak mama Syriusza - dodała szeptem , a James wybuchnął śmiechem .

Spacerowali właśnie Doliną Godryka , czekając na porę obiadową . Evans całą się trzęsła ze strachu - jeszcze nigdy nie rozmawiała z rodzicami swojego chłopaka , tak samo jak z jego siostrą . Zbliżały się święta na które nie mogła wrócić do domu , a Potterowie chętnie zapropowali jej zjedzenie wspólnej , wigilijnej kolacji . Przekonywała Jamesa , że nie chce się wpraszać , jednak on był nieustępliwy i tak oto znalazła się przed brązowym mieszkaniem państwa Potter . W oknie lśniły srebrne gwiazdy , które były imitacją tych świecących nad ich głowami .

- Witajcie kochani - mama Jamesa klasnęła w dłonie , patrząc na nich z uśmiechem - Dorea Potter - przedstawiła się , podając dziewczynie rękę .
- Lily Pott... Evans - poprawiła się szybko , czerwieniąc się bardziej niż lampki na choince .
- Wejdźcie ! Chyba , że chcecie nam tu zamarznąć .

Weszli do hallu , który ozdobiony był świątecznymi skarpetami . Po podłodze walało się kilka par czarnych szpilek , a na wieszakach wisiały stosy kurtek . Ściany były wykonane z drewna , a ich górna część pomalowana była na kolor biszkoptowy . Lily czuła atmosferę świąt bardziej niż w rodzinnym domu . Może to ze względu na Petunie , która wyzywa ją od dziwaków ?

Jej rozmyślania przerwał ciepły , niski głos , który należał do ojca Jamesa .

- Charlus Potter .
- Lily Evans - przedstawiła się , tym razem bez pomyłki .

Minęła chwila , aż wszyscy zasiedli przy wigilijnym stole . Ostania zjawiła się dziewczyna o kruczoczarnych włosach i takich samych oczach . Spojrzała na Lily z obrzydzeniem , jakgdyby była jakimś śmieciem , który trzeba wyrzucić . James spiorunował siostrę spojrzeniem , a ta nic sobie z tego nie robiąc , usiadła naprzeciwko jego dziewczyny , wciąż się w nią wpatrując .

Kolacja trwała w miłej atmosferze . Na moment zaległa cisza i spokój , który młoda Potter postanowiła zburzyć .

- Zgaduje , że nie powiedziałeś rodzicom jakiego jest statusu krwi ? - spytała , patrząc na Lily drwiąco .
- Nie . Tylko ciebie takie rzeczy obchodzą .
- Och tak ? W takim razie musicie wiedzieć , że Lily jest mugolaczką - wypowiedziała z obrzydzeniem , a James zacisnął usta w wąską kreseczkę .
- Kochanie to nie ma żadnego znaczenia ... - przerwała jej matka , jednak nie dane jej było dokończyć .
- Pewnie myśli , że jak się zwiąże z czarodziejem czystej krwi to będzie coś warta . I przestanie być szlamą .
- Carly ! - krzyknęli równocześnie rodzice Pottera , a Evans wybiegła z pokoju z płaczem .
- No co ? Mówię jak jest - dodała , zmierzając w stronę sypialni z której deportowała się do Black House .

***

- A przypomnij mi kochanie jak się nazywasz ?
- Carly Potter .
- Rodzina czystej krwi ... Syriuszu czy ten twój "przyjaciel" nie nazywa się Potter ? - zwróciła się do syna , a on tylko przewrócił oczami i potwierdził skinieniem głowy - mam nadzieje , że nie jesteś taka jak brat . Ja nie toleruje mugoli - dodała ciszej , a Syriusz miał ochotę wyjść z domu .
- Tylko czysta krew - użyła znanego zwrotu , czym podbiła serce pani Black .
- Idealna dziewczyna dla mojego syna - dodała szeptem , jednak na tyle głośnym , by syn mógł ją usłyszeć .
- Mamo - wycedził Syriusz przez zaciśnięte zęby - ja już mam dziewczynę .
- Niby kogo ? Tą gryfonkę Lupin od siedmiu boleści ? Z tym jej wiecznie drażniącym bratem ?
- Ostanio zauważyłem , że potrafisz tylko krytykować moich znajomych .
- Ależ Syriuszu ja ich nie krytykuje . Ja tylko stwierdzam fakty . A jeśli tylko się dowiem , że spotykasz się z tą ... - szukała słowa , które nie byłoby obraźliwe - dziewczyną ... to cię wydziedziczę - zakończyła ostro .
- Dobrze . Byleby dalej od tego domu wariatów .
- Ale co takiego nie podoba ci się w pannie Potter ? Jest piękna , inteligentna i czystej krwi . Od razu ją polubiłam .
- Właśnie w tym problem . Ty ją polubiłaś . Nie ja . Nie będziesz mi ustawiać życia matko . Kocham Juliette Lupin i ty mi tego nie zabronisz ! - krzyknął z furią , wpatrując się w płonące nienawiścią oczy matki .
- A właśnie , że tak ! Jestem twoją matką ! Do widzenia Carly - rzuciła , widząc że dziewczyna ma zamiar się deportować . Po chwili usłyszeli znajomy trzask i zostali w salonie sami - Orionie chodź tu natychmiast ! - w pokoju błyskawicznie pojawił się ojciec Black'a , stając po stronie żony .

- Syriuszu - zaczął łagodnie , jednak widać było że jest zdenerwowany - uspokój się . Dopóki mieszkasz w tym domu to my dyktujemy zasady .
- A może ja nie chce waszych głupich zasad ? Może nie obchodzi mnie czystość krwi ? Może sam znalazłem dziewczynę , której chce się oświadczyć ?! - ostanie zdanie było nieco zniekształcone przez mocne uderzenie w policzek . Syriusz upadł na ziemię i poczuł na ręce ciepłą krew , spływającą z jego twarzy .
- Nie waż się - wysapał jego ojciec - wrzeszczeć na własną matkę . Nie waż się teraz deportować ! Nie waż się ! Sectum Sempra ! - Syriusz nie dosłyszał ostaniego zdania , gdyż deportował się pod drzwi domu Lupinów , czyli pierwsze miejsce , które przyszło mu do głowy .

Zanim jednak doszedł do drzwi zemdlał , barwiąc biały dotąd śnieg na czerwono .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro