Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#5

Skomentujcie , żebym wiedziała , czy ktoś czyta :) . Buziaki ;* .
PS. To jak narazie mój ulubiony rozdział *-* .

Dzień był nieco pochmurny i deszczowy , jak to na grudzień  przystało . Niebo było ciemne , a gdzieniegdzie było widać nawet srebrne punkty - migoczące gwiazdy . Juliette szła za rękę z Lily , a za nimi kroczyli Huncwoci . Syriusz musiał wygadać na niego przybitego , bo James szukał wszelkich sposobów , aby go nieco rozchmurzyć .

- Łapo powiesz co się w końcu stało ? - Remus również był zaniepokojony zachowaniem przyjaciela - od kiedy wyszliśmy z Wielkiej Sali chodzisz taki ... przybity .
- Dowiedziałem się - powiedział na tyle głośno , by usłyszały go idące przed nim dziewczyny . Wiedział , że plotki szybko się rozejdą , a wolał żeby wiedziały to od niego - że siotra Jamesa napisała list w którym opisała nasz ... emm ... pocałunek - dodał nieco ciszej - i "przypadkowo" zamiast do przyjaciółki wysłała go do moich rodziców . Oni za to strasznie się ucieszyli , że ich syn w końcu zmądrzał - zakończył ostro , patrząc z nienawiścią na stojąco przy gospodzie Potter .
- Skąd to wiesz Syriuszu ? - zdziwił się nieco , gdyż to pytanie padło z ust panny Evans .
- Od Jodie . Tej puchonki z czwartego roku - dodał widząc ich zdziwione miny - i od rodziców . Wysłali mi sowę w której gratulowali dobrego wyboru . Jakby wcześniejszy wcale nie był dobry - spojrzał na idącą przed nim Juliette , która zarumieniła się lekko - nie potrafią zrozumieć tego , że miłości się nie wybiera .
- Wow Łapciu - powiedział Remus , patrząc na niego z uśmiechem - nie wiedziałem , że stać cię na takie mądre słowa .
- Dzięki Luniak . Uznam to za komplement .

Weszli do baru pod Trzema Miotłami i zamówili pięć kufli piwa kremowego . Juliette odciągnęła przyjaciółkę na bok , by jej słów nie usłyszał żaden z Huncwotów .

- Ja się coraz częściej zaczynam zastanawiam czy to ma sens - powiedziała cicho , patrząc pustym wzrokiem przed siebie - może my jednak do siebie nie pasujemy ? Może to było tylko kilka pustych "Kocham Cię" ? - zastanawiała się na głos , a Lily spojrzała na nią ze strachem .
- O czym ty mówisz ? - spytała , szukając swojego chłopaka wzrokiem . Razem z Remusem i Syriuszem usiadł przy najbardziej oddalonym od drzwi stoliku .
- O mnie i o Syriuszu ... my się ciągle kłócimy . Właściwie to od jakiegoś czasu wogóle nie rozmawiamy . Do tego przeze mnie uciekł z domu .
- To nie przez ciebie ... - chciała dokończyć ruda , ale przeszkodził jej w tym brzdęk rozbijanego szkła .

Obróciły głowy w momencie , gdy przez gospode przeleciało ciężkie , drewniane krzesło . Ruszyły w stronę stolika Hunców i zdziwił ich widok , który tam zastały . James pojednykował się na pięści z jednym z czarodziejów , którym był  prawdopodobnie Malfoy . Jego koledzy Ślizgoni chcieli pomóc , ale zatrzymało ich stado Gryfonów , twierdząc że byłoby to "niechonorowe" . Evans w krótką chwilę rozdzieliła chłopaków , krzycząc wściekle : James !

Potter spojrzał na nią , a jego wzrok w jednej chwili złagodniał . Zabini wyprowadził wciekłego Lucjusza na zewnątrz , a gospodyni kazała im więcej nie wracać . Ruda spojrzała na swojego chłopaka . Jego oczy były zaczerwienione , a z wargi kapała krew . Jego nos wyglądał jakby był złamany . Podeszła do niego i zaklęciami zaczęła opatrywać rany , a Rogacz siedział cicho .

- O co poszło ? - spytała , starając się , by jej głos brzmiał spokojnie .
- Obraził cię - bronił się James , odsuwając się lekko od dziewczyny - i gadał jakieś bzdury o tym , że Ten-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać powrócił .
- To nie bzdury - powiedział , siedzący za nimi profesor Dumbledore , a w całej gospodzie zapadła głucha cisza .

***

- Możemy pogadać ? - Syriusz zatrzymał Juliette , gdy szła w stronę Wielkiej Sali .
- Pewnie . Właściwie to też chciałam ci coś powiedzieć - przygryzła lekko wargę , bojąc się jego reakcji . Ale chciała mieć pewność . Chciała sprawdzić czy bez niego wytrzyma .
- Mów pierwsza - powiedział , opierając się o ścianę .
- Zastanawiałam się ostanio czy nie moglibyśmy zostać na jakiś czas ... no wiesz p-przyjaciółmi .
- Przecież zawsze byliśmy , jesteśmy i będziemy przyjaciółmi - stwierdził , robiąc przy tym nieco zdezorientowaną minę .
- Nie zrozumiałeś mnie . Chciałam żebyśmy przez jakiś czas zostali ... tylko przyjaciółmi - dodała cicho , a na jej policzki wstąpił rumieniec . Syriusz spojrzał na nią z niedowierzaniem , ale po chwili potwierdził to skinieniem głowy - okej ?
- Jeśli tego chcesz to okay - odparł , siląc się na uśmiech . Nie chciał pokazać , że w środku wszystko się rozsypuje . Jak budowana przez jakiś czas wieża , która właśnie runęła .
- A ty co chciałeś mi powiedzieć ?
- Właściwie to nic ważnego - spojrzał na nią przez chwilę i odwrócił wzrok - nic ważnego - odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę sowiarni .

Podszedł do stojącego tam stolika i na wyjętym z kieszeni pergaminie nabazgrał nieco niewyraźnym pismem .


Drodzy rodzice !

Nigdy nie myślałem , że można nienawidzić własnych rodziców , a jednak proszę ! Udowodniliście mi że wszystko jest możliwe .
Nie robię już żartów z kolegami , nie opuszczam żadnych lekcji . Dziewczyna której nienawidzę się do mnie przystawia , odsuwając na bok tą którą kocham naprawdę .
Dzisiaj chciałem oświadczyć się jedynej miłości mojego życia , a przez zesłaną przez was Potter , poprosiła byśmy na jakiś czas zostali przyjaciółmi , jeszcze zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć .
Powiedziałem jej więc , że to nic ważnego co nie było kłamstwem .
Dla mnie było to wszystkim , ale dla Was było to "nic ważnego" . Moje uczucia i szczęście to dla was nic ważnego . Moje życie to dla was nic ważnego .
Pewnie jesteście dumni , że wasz syn został tym kim chcieliście - idiotą bez serca , zwykłym pustym egoistą .
Dziękuję , że zepsuliście całe moje życie , zrujnowaliście marzenia i zdołaliście sprawić , by opuściło mnie największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało .
Jestem teraz tym kim nigdy być nie chciałem . Jestem samotnym chłopakiem , który wszystko dusi w sobie , bo gdy powie myśli na głos obrywa niewybaczalnym zaklęciem .
Przepraszam , że nigdy nie byłem tym kim chcielibyście żebym był . Nigdy nie byłem głupkiem , sługą , tym posłusznym . Tym który siedzi cicho , kiedy inni mówią .
A teraz boje się , że właśnie takim kimś się stanę .
Dziękuję za zabranie mi serca , choć podobno bez serca nie da się żyć . A jednak jeszcze oddycham . Wątpię czy to akurat was cieszy .

Wasz Syn , który nienawidzi was tak bardzo , że chyba bardziej się nie da
Syriusz Black .

Przywiązał list do nogi swojego puchacza i po raz ostatni spojrzał na napisany tekst , który gdzieniegdzie rozmazał się pod spływającymi z jego policzków łzami .













Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro