#5
Skomentujcie , żebym wiedziała , czy ktoś czyta :) . Buziaki ;* .
PS. To jak narazie mój ulubiony rozdział *-* .
Dzień był nieco pochmurny i deszczowy , jak to na grudzień przystało . Niebo było ciemne , a gdzieniegdzie było widać nawet srebrne punkty - migoczące gwiazdy . Juliette szła za rękę z Lily , a za nimi kroczyli Huncwoci . Syriusz musiał wygadać na niego przybitego , bo James szukał wszelkich sposobów , aby go nieco rozchmurzyć .
- Łapo powiesz co się w końcu stało ? - Remus również był zaniepokojony zachowaniem przyjaciela - od kiedy wyszliśmy z Wielkiej Sali chodzisz taki ... przybity .
- Dowiedziałem się - powiedział na tyle głośno , by usłyszały go idące przed nim dziewczyny . Wiedział , że plotki szybko się rozejdą , a wolał żeby wiedziały to od niego - że siotra Jamesa napisała list w którym opisała nasz ... emm ... pocałunek - dodał nieco ciszej - i "przypadkowo" zamiast do przyjaciółki wysłała go do moich rodziców . Oni za to strasznie się ucieszyli , że ich syn w końcu zmądrzał - zakończył ostro , patrząc z nienawiścią na stojąco przy gospodzie Potter .
- Skąd to wiesz Syriuszu ? - zdziwił się nieco , gdyż to pytanie padło z ust panny Evans .
- Od Jodie . Tej puchonki z czwartego roku - dodał widząc ich zdziwione miny - i od rodziców . Wysłali mi sowę w której gratulowali dobrego wyboru . Jakby wcześniejszy wcale nie był dobry - spojrzał na idącą przed nim Juliette , która zarumieniła się lekko - nie potrafią zrozumieć tego , że miłości się nie wybiera .
- Wow Łapciu - powiedział Remus , patrząc na niego z uśmiechem - nie wiedziałem , że stać cię na takie mądre słowa .
- Dzięki Luniak . Uznam to za komplement .
Weszli do baru pod Trzema Miotłami i zamówili pięć kufli piwa kremowego . Juliette odciągnęła przyjaciółkę na bok , by jej słów nie usłyszał żaden z Huncwotów .
- Ja się coraz częściej zaczynam zastanawiam czy to ma sens - powiedziała cicho , patrząc pustym wzrokiem przed siebie - może my jednak do siebie nie pasujemy ? Może to było tylko kilka pustych "Kocham Cię" ? - zastanawiała się na głos , a Lily spojrzała na nią ze strachem .
- O czym ty mówisz ? - spytała , szukając swojego chłopaka wzrokiem . Razem z Remusem i Syriuszem usiadł przy najbardziej oddalonym od drzwi stoliku .
- O mnie i o Syriuszu ... my się ciągle kłócimy . Właściwie to od jakiegoś czasu wogóle nie rozmawiamy . Do tego przeze mnie uciekł z domu .
- To nie przez ciebie ... - chciała dokończyć ruda , ale przeszkodził jej w tym brzdęk rozbijanego szkła .
Obróciły głowy w momencie , gdy przez gospode przeleciało ciężkie , drewniane krzesło . Ruszyły w stronę stolika Hunców i zdziwił ich widok , który tam zastały . James pojednykował się na pięści z jednym z czarodziejów , którym był prawdopodobnie Malfoy . Jego koledzy Ślizgoni chcieli pomóc , ale zatrzymało ich stado Gryfonów , twierdząc że byłoby to "niechonorowe" . Evans w krótką chwilę rozdzieliła chłopaków , krzycząc wściekle : James !
Potter spojrzał na nią , a jego wzrok w jednej chwili złagodniał . Zabini wyprowadził wciekłego Lucjusza na zewnątrz , a gospodyni kazała im więcej nie wracać . Ruda spojrzała na swojego chłopaka . Jego oczy były zaczerwienione , a z wargi kapała krew . Jego nos wyglądał jakby był złamany . Podeszła do niego i zaklęciami zaczęła opatrywać rany , a Rogacz siedział cicho .
- O co poszło ? - spytała , starając się , by jej głos brzmiał spokojnie .
- Obraził cię - bronił się James , odsuwając się lekko od dziewczyny - i gadał jakieś bzdury o tym , że Ten-Którego-Imienia-Nie-Można-Wymawiać powrócił .
- To nie bzdury - powiedział , siedzący za nimi profesor Dumbledore , a w całej gospodzie zapadła głucha cisza .
***
- Możemy pogadać ? - Syriusz zatrzymał Juliette , gdy szła w stronę Wielkiej Sali .
- Pewnie . Właściwie to też chciałam ci coś powiedzieć - przygryzła lekko wargę , bojąc się jego reakcji . Ale chciała mieć pewność . Chciała sprawdzić czy bez niego wytrzyma .
- Mów pierwsza - powiedział , opierając się o ścianę .
- Zastanawiałam się ostanio czy nie moglibyśmy zostać na jakiś czas ... no wiesz p-przyjaciółmi .
- Przecież zawsze byliśmy , jesteśmy i będziemy przyjaciółmi - stwierdził , robiąc przy tym nieco zdezorientowaną minę .
- Nie zrozumiałeś mnie . Chciałam żebyśmy przez jakiś czas zostali ... tylko przyjaciółmi - dodała cicho , a na jej policzki wstąpił rumieniec . Syriusz spojrzał na nią z niedowierzaniem , ale po chwili potwierdził to skinieniem głowy - okej ?
- Jeśli tego chcesz to okay - odparł , siląc się na uśmiech . Nie chciał pokazać , że w środku wszystko się rozsypuje . Jak budowana przez jakiś czas wieża , która właśnie runęła .
- A ty co chciałeś mi powiedzieć ?
- Właściwie to nic ważnego - spojrzał na nią przez chwilę i odwrócił wzrok - nic ważnego - odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę sowiarni .
Podszedł do stojącego tam stolika i na wyjętym z kieszeni pergaminie nabazgrał nieco niewyraźnym pismem .
Drodzy rodzice !
Nigdy nie myślałem , że można nienawidzić własnych rodziców , a jednak proszę ! Udowodniliście mi że wszystko jest możliwe .
Nie robię już żartów z kolegami , nie opuszczam żadnych lekcji . Dziewczyna której nienawidzę się do mnie przystawia , odsuwając na bok tą którą kocham naprawdę .
Dzisiaj chciałem oświadczyć się jedynej miłości mojego życia , a przez zesłaną przez was Potter , poprosiła byśmy na jakiś czas zostali przyjaciółmi , jeszcze zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć .
Powiedziałem jej więc , że to nic ważnego co nie było kłamstwem .
Dla mnie było to wszystkim , ale dla Was było to "nic ważnego" . Moje uczucia i szczęście to dla was nic ważnego . Moje życie to dla was nic ważnego .
Pewnie jesteście dumni , że wasz syn został tym kim chcieliście - idiotą bez serca , zwykłym pustym egoistą .
Dziękuję , że zepsuliście całe moje życie , zrujnowaliście marzenia i zdołaliście sprawić , by opuściło mnie największe szczęście jakie mnie w życiu spotkało .
Jestem teraz tym kim nigdy być nie chciałem . Jestem samotnym chłopakiem , który wszystko dusi w sobie , bo gdy powie myśli na głos obrywa niewybaczalnym zaklęciem .
Przepraszam , że nigdy nie byłem tym kim chcielibyście żebym był . Nigdy nie byłem głupkiem , sługą , tym posłusznym . Tym który siedzi cicho , kiedy inni mówią .
A teraz boje się , że właśnie takim kimś się stanę .
Dziękuję za zabranie mi serca , choć podobno bez serca nie da się żyć . A jednak jeszcze oddycham . Wątpię czy to akurat was cieszy .
Wasz Syn , który nienawidzi was tak bardzo , że chyba bardziej się nie da
Syriusz Black .
Przywiązał list do nogi swojego puchacza i po raz ostatni spojrzał na napisany tekst , który gdzieniegdzie rozmazał się pod spływającymi z jego policzków łzami .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro