Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11

Nie pogubcie się w akcji :) . Dzisiaj coś trochę w stylu "one-shotów" a jednak bardzo ważne dla historii :* . Mam nadzieje , że rozdział wam się spodoba :3 . Jeju i tak bardzo DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ ZA TE 130 OBSERWUJĄCY , DZIĘKUJĘ ZA 7TYŚ. WYŚWIETLEŃ W HUNCACH I TYSIĄCU TU I 3,5TYŚ. W PN I TEŻ W INNYCH KSIĄŻKACH . KOCHAM WAS <3 !!! I dziękuję każdemu kto chwali moje książki , rozdział dedykowany dla Bociaaaaa która motywuje mnie w wiadomościach do pisania dalej :') . KOCHAM WAS WSZYSTKICH  MOCNO , DZIĘKUJĘ ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ :') <3 .


¤ Perspektywa Juliette ¤

- Tato ! - zawołała dziewczynka , rzucając się w ramiona mężczyzny .
- Hej hej - przywitał się , składając pocałunek na jej policzku - idziesz ? - wykrzyknął z uśmiechem i dopiero po chwili zorientowałam się , że pytanie skierowane było do mnie .
- Idę ! - odkrzyknęłam , kierując się w stronę ogrodu i już po chwili byłam w ramionach chłopaka - patrz co mam - dodałam , wyciągając z kieszeni śnieżnobiałą kopertę .

- O jejku ! - pisneła dziewczynka , upadając na ziemię .

Chciałam pomóc jej wstać , ale już po chwili stała obok mnie , lustrując wzrokiem kopertę . Jej policzki były zaczerwienione , a spodnie brudne od ogrodowej ziemi . Patrzyła to na mnie , to na ojca , uśmiechając się nerwowo , gdy jej wzrok zatrzymał się na czerwonym herbie szkolnym .

- Hogwart ? - spytała z nadzieją w głosie , a ja potwierdziłam skinieniem głowy - tak długo czekałam ! - krzyknęła , chwytając do ręki kopertę i otwierając ją ostrożnie , jak gdyby była największym skarbem świata .

- Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart . Dyrektor Albus Dumbeldore - zaczęła czytać , śledząc wzrokiem koślawe litery - szanowna panno Black , mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęty do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pani sowy nie później niż 31 lipca. Z wyrazami szacunku, Minewra McGonagall,
zastępca dyrektora - zakończyła , uśmiechając się szeroko , a ja odpowiedziałam tym samym .

Spojrzałam na męża , a jego szare tęczówki zdawały się prześwietlać mnie na wskroś . Uśmiechał się słodko i wydawał się być w tej chwili najszczęśliwszą osobą na świecie . Wiedziałam , że nie udaje , że cieszy się z tego tak samo jak ja . Kochałam go najmocniej na świecie , a jego uśmiech mogłabym oglądać codziennie .

Nie wiem kiedy czas upłynął , ale znalazłam się w Ministerstwie Magii , jeszcze zanim zdążyłam mrugnąć .

Oślepiający blask . Kolorowe pociski , lecące ze wszystkich stron możnaby uznać za śmieszne i urocze , gdyby nie to , że w rzeczywistości były to śmiercionośne zaklęcia , skierowane w naszą stronę .

Wśród tłumu walczących rozpoznałam kuzynkę Syriusza Bellatrix i Lucjusza . Malfoy nie zmienił się za wiele - nadal miał długie , blond włosy i nienawistne stalowe oczy . Bellatrix za to wyglądała jakby co najmniej dziesięć lat przesiedziała w zamknięciu - jej skóra była blada , a włosy rozczochrane na wszystkie strony .

Obok mnie stał Remus , Syriusz i jakaś nieznana mi dziewczyna z fioletowymi włosami . Wyglądała na najmłodszą ze wszystkich . Przetarłam oczy i zastanawiałam się czy jej włosy , które po chwili zmieniły kolor na czerwony , nie były jakąś iluzją .

Obróciłam się i ujrzałam kolejną postać - Alastor Moody we własnej osobie . Stał spokojnie , co jakiś czas uderzając w twardą posadzkę kijem , na którym umocowana była jego różdżką .

Reszta osób , znajdujących się w sali , to jakieś dzieci zadziwiającą podobne do moich przyjaciół . Widziałam tam młodszą wersję Pandory Dennstick i Ksenofiliusa Lovegooda . Nie wierzyłam jednak własnym oczom , gdy przede mną ukazał się Potter . Gdyby nie jego szmaragdowe tęczówki mogłabym przyrzec , że patrzę właśnie na młodego Jamesa .

Byłam tak pochłonięta rozglądaniem się dookoła , że całkowicie zignorowałam toczącą się w sali bitwę . Zielony pocisk świsnął mi koło ucha i pewnie byłoby po mnie , gdyby nie Syriusz . Popchnął mnie na ziemię , ratując przed morderczym zaklęciem , zdzierajqc mi przy tym nadgarstki . Młodsza z dziewczyn pomogła mi wstać , a ja mogłabym przysiąc , że jej rude włosy jeszcze przed chwilą były płomiennoczerwone .

- No pokaż na co Cię stać Bella - usłyszałam krzyk Black'a i odwróciłam się w momencie w którym wpadł za zasłonę śmierci .

Patrzyłam jak jego ciało unosi się bezwiednie , a z jego szarych oczu znika jakikolwiek blask . Bellatrix skakała jak mała dziewczyna , najwyraźniej uradowana faktem , iż strzeliła kuzyna Avadą .

Siedziałam na kamiennej posadzce zalana łzami , a jedyne o czym byłam teraz w stanie myśleć to :

- Proszę proszę proszę niech to będzie tylko sen .




Obudziłam się zdyszana i zorientowałam się , że moje czoło jest mokre od potu . Przez moją głowę przelatywało właśnie tysiąc myśli i teorii , a o ile się nie mylę to żadna z nich nie była prawdziwa . To było takie realistyczne ... czułam , że tam jestem , tak samo jak czuje teraz poduszkę pod głową i koc na moich nogach .

- Co to miało być do cholery ? - rzuciłam w ciemność , próbując znaleźć odpowiedź .

Podniosłam się na łóżku i ujrzałam znajome szare tęczówki . Nie były to jednak oczy Syriusza , lecz dobrze znanego mi Oriona Black'a .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro