#11
Nie pogubcie się w akcji :) . Dzisiaj coś trochę w stylu "one-shotów" a jednak bardzo ważne dla historii :* . Mam nadzieje , że rozdział wam się spodoba :3 . Jeju i tak bardzo DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ ZA TE 130 OBSERWUJĄCY , DZIĘKUJĘ ZA 7TYŚ. WYŚWIETLEŃ W HUNCACH I TYSIĄCU TU I 3,5TYŚ. W PN I TEŻ W INNYCH KSIĄŻKACH . KOCHAM WAS <3 !!! I dziękuję każdemu kto chwali moje książki , rozdział dedykowany dla Bociaaaaa która motywuje mnie w wiadomościach do pisania dalej :') . KOCHAM WAS WSZYSTKICH MOCNO , DZIĘKUJĘ ŻE JESTEŚCIE ZE MNĄ :') <3 .
¤ Perspektywa Juliette ¤
- Tato ! - zawołała dziewczynka , rzucając się w ramiona mężczyzny .
- Hej hej - przywitał się , składając pocałunek na jej policzku - idziesz ? - wykrzyknął z uśmiechem i dopiero po chwili zorientowałam się , że pytanie skierowane było do mnie .
- Idę ! - odkrzyknęłam , kierując się w stronę ogrodu i już po chwili byłam w ramionach chłopaka - patrz co mam - dodałam , wyciągając z kieszeni śnieżnobiałą kopertę .
- O jejku ! - pisneła dziewczynka , upadając na ziemię .
Chciałam pomóc jej wstać , ale już po chwili stała obok mnie , lustrując wzrokiem kopertę . Jej policzki były zaczerwienione , a spodnie brudne od ogrodowej ziemi . Patrzyła to na mnie , to na ojca , uśmiechając się nerwowo , gdy jej wzrok zatrzymał się na czerwonym herbie szkolnym .
- Hogwart ? - spytała z nadzieją w głosie , a ja potwierdziłam skinieniem głowy - tak długo czekałam ! - krzyknęła , chwytając do ręki kopertę i otwierając ją ostrożnie , jak gdyby była największym skarbem świata .
- Szkoła Magii i Czarodziejstwa Hogwart . Dyrektor Albus Dumbeldore - zaczęła czytać , śledząc wzrokiem koślawe litery - szanowna panno Black , mamy przyjemność poinformowania Panią, że została Pani przyjęty do szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Dołączamy listę niezbędnych książek i wyposażenia. Rok szkolny rozpoczyna się 1 września. Oczekujemy pani sowy nie później niż 31 lipca. Z wyrazami szacunku, Minewra McGonagall,
zastępca dyrektora - zakończyła , uśmiechając się szeroko , a ja odpowiedziałam tym samym .
Spojrzałam na męża , a jego szare tęczówki zdawały się prześwietlać mnie na wskroś . Uśmiechał się słodko i wydawał się być w tej chwili najszczęśliwszą osobą na świecie . Wiedziałam , że nie udaje , że cieszy się z tego tak samo jak ja . Kochałam go najmocniej na świecie , a jego uśmiech mogłabym oglądać codziennie .
Nie wiem kiedy czas upłynął , ale znalazłam się w Ministerstwie Magii , jeszcze zanim zdążyłam mrugnąć .
Oślepiający blask . Kolorowe pociski , lecące ze wszystkich stron możnaby uznać za śmieszne i urocze , gdyby nie to , że w rzeczywistości były to śmiercionośne zaklęcia , skierowane w naszą stronę .
Wśród tłumu walczących rozpoznałam kuzynkę Syriusza Bellatrix i Lucjusza . Malfoy nie zmienił się za wiele - nadal miał długie , blond włosy i nienawistne stalowe oczy . Bellatrix za to wyglądała jakby co najmniej dziesięć lat przesiedziała w zamknięciu - jej skóra była blada , a włosy rozczochrane na wszystkie strony .
Obok mnie stał Remus , Syriusz i jakaś nieznana mi dziewczyna z fioletowymi włosami . Wyglądała na najmłodszą ze wszystkich . Przetarłam oczy i zastanawiałam się czy jej włosy , które po chwili zmieniły kolor na czerwony , nie były jakąś iluzją .
Obróciłam się i ujrzałam kolejną postać - Alastor Moody we własnej osobie . Stał spokojnie , co jakiś czas uderzając w twardą posadzkę kijem , na którym umocowana była jego różdżką .
Reszta osób , znajdujących się w sali , to jakieś dzieci zadziwiającą podobne do moich przyjaciół . Widziałam tam młodszą wersję Pandory Dennstick i Ksenofiliusa Lovegooda . Nie wierzyłam jednak własnym oczom , gdy przede mną ukazał się Potter . Gdyby nie jego szmaragdowe tęczówki mogłabym przyrzec , że patrzę właśnie na młodego Jamesa .
Byłam tak pochłonięta rozglądaniem się dookoła , że całkowicie zignorowałam toczącą się w sali bitwę . Zielony pocisk świsnął mi koło ucha i pewnie byłoby po mnie , gdyby nie Syriusz . Popchnął mnie na ziemię , ratując przed morderczym zaklęciem , zdzierajqc mi przy tym nadgarstki . Młodsza z dziewczyn pomogła mi wstać , a ja mogłabym przysiąc , że jej rude włosy jeszcze przed chwilą były płomiennoczerwone .
- No pokaż na co Cię stać Bella - usłyszałam krzyk Black'a i odwróciłam się w momencie w którym wpadł za zasłonę śmierci .
Patrzyłam jak jego ciało unosi się bezwiednie , a z jego szarych oczu znika jakikolwiek blask . Bellatrix skakała jak mała dziewczyna , najwyraźniej uradowana faktem , iż strzeliła kuzyna Avadą .
Siedziałam na kamiennej posadzce zalana łzami , a jedyne o czym byłam teraz w stanie myśleć to :
- Proszę proszę proszę niech to będzie tylko sen .
Obudziłam się zdyszana i zorientowałam się , że moje czoło jest mokre od potu . Przez moją głowę przelatywało właśnie tysiąc myśli i teorii , a o ile się nie mylę to żadna z nich nie była prawdziwa . To było takie realistyczne ... czułam , że tam jestem , tak samo jak czuje teraz poduszkę pod głową i koc na moich nogach .
- Co to miało być do cholery ? - rzuciłam w ciemność , próbując znaleźć odpowiedź .
Podniosłam się na łóżku i ujrzałam znajome szare tęczówki . Nie były to jednak oczy Syriusza , lecz dobrze znanego mi Oriona Black'a .
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro