Dzień 25 - 10.09.2020r.
Oglądanie gwiazd
Jakurai nie wiedział, jak długo siedział na dachu. Po ciężkim dniu pracy wrócił do domu, a po zjedzeniu szybkiego obiadu przyszedł tutaj i od tamtej pory tutaj siedział. Ramuda miał rację, był stąd całkiem ładny widok.
Westchnął cicho, po czym się położył. Amemura wracał dzisiaj z Osaki, gdzie dwa dni temu pojechał w sprawie jakiś projektów. Przez ten czas Jinguji zdążył od niego odpocząć, ale i jednocześnie za nim tęsknił. Nie miało to dla niego sensu. Tak samo jak to, że z jednej strony go nienawidził, a z drugiej kochał, ale mimo to i tak wziął z nim ślub. Dlaczego? Sam w sumie nie wiedział...
- A więc tutaj jesteś~! - usłyszał za sobą radosny głos chłopaka.
Odwrócił głowę w jego stronę i zilustrował go wzrokiem. Nie miał ze sobą torby, więc pewnie zostawił wszystko w pokoju. Miał za to ze sobą koc w paski, którym często przykrywali się podczas oglądania filmów. Zawsze pachniał jak wata cukrowa, a Jakurai dalej nie wiedział dlaczego.
- Już wróciłeś? Mogłeś napisać, że zaraz będziesz - odpowiedział długowłosy, podnosząc się do siadu.
- Telefon mi padł, a nie brałem ze sobą powerbanka - mruknął różowowłosy, po czym podszedł bliżej i usiadł obok niego. - Nie jest tak chłodno jak myślałem - dodał, patrząc na niebo.
- Yhm...
- Daj buzi~ W końcu trochę się nie widzieliśmy~
Jinguji uśmiechnął się lekko, po czym pochylił się w jego stronę. Pocałował go lekko w usta, a gdy się odsunął, przeczesał równie lekko jego włosy.
- Zrobić ci warkocza? - spytał Ramuda, patrząc na gumkę do włosów na jego nadgarstku.
- Jak chcesz.
Easy R stanął za nim i wziął się do "pracy". Zaczęli rozmawiać o ostatnich dwóch dniach, przez które się nie widzieli. Nie była to specjalnie duża rozłąka, a przynajmniej dla Jakurai'a, ale Ramuda bardzo to przeżywał. Podobno brakowało mu "czułości"...
- Nad czym tak myślisz? - zapytał niebieskooki.
- Nad niczym... patrzę na gwiazdy. Dobrze je dzisiaj widać - odpowiedział spokojnie lekarz.
- Rzeczywiście~! Rany, ale ładnie! - zachwycił się, przez co pociągnął starszego za włosy.
Jinguji syknął cicho z bólu, na co Amemura zaczął go przepraszać. Dokończył szybko robienie mu fryzury, po czym znowu usiadł obok niego i wtulił się w jego ramię.
- Nie znam się za bardzo na gwiazdach - burknął cicho.
- Powiem ci szczerze, że ja też.
- Gentaro bardzo je lubi - powiedział z lekkim uśmiechem. - Ostatnio jak się spotkałem z nim i Dice'm to czytał o tym jakąś książkę, czy coś takiego. Jak mieszkaliśmy jeszcze razem jako dywizja to często siedzieliśmy na balkonie i patrzyliśmy na takie niebo.
- U nas Hifumi zawsze się tym ekscytował - odparł długowłosy. - Ale za każdym razem mówił, że to on jest najjaśniejszą gwiazdą na całym świecie.
- Głupek~
- Ej, nie zaczynaj.
- Okej~
Obydwoje skierowali wzrok na rozgwieżdżone niebo. Miliardy małych, białych punkcików migotały i formowały się w różne gwiazdozbiory, a przede wszystkim tworzyły niesamowity gwiazdy krajobraz.
- Myślisz, że trafimy na spadającą gwiazdę? - spytał lider Fling Posse, patrząc na ukochanego.
- Raczej nie.
- Szkoda... Chciałem pomyśleć życzenie!
- Wierzysz w takie rzeczy?
- I tak i nie. Tak po prostu chciałem to zrobić - wzruszył ramionami. - Kto wie, może by się spełniło~
- A czego byś sobie życzył? - zapytał Jakurai i popatrzył na niego.
- Żebyśmy byli razem już na zawsze~ - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Nie potrzebujesz do tego życzenia - zaśmiał się ill-DOC.
- Czyżby?
- Owszem - odpowiedział krótko Jinguji i przytulił go do siebie. - Ponieważ i tak będziemy razem na zawsze. Złożyliśmy sobie przysięgę, pamiętasz?
- Oczywiście, że tak~!
Obydwoje modlili się tylko o to, by rzeczywiście tej przysięgi nie złamać...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro