Dzień 22 - 07.09.2020r.
Bitwa wodna
- "Dorośli też potrafią się bawić", tak...? - mruknął Jakurai, patrząc na grupkę swoich znajomych z Amemurą na czele, którzy z zachwytem rozglądali się po parku wodnym.
- Ramuda na pewno ma prawie dwadzieścia pięć lat? - spytał stojący obok niego Doppo.
- Niestety, ale tak. Sprawdziłem.
- Jaku-chaaaan! Chodźmy na tą dużą zjeżdżalnię~! - krzyknął różowowłosy, machając do niego.
- Ramuda, przestań...
- Ja chcę iść na automaty! - krzyknął Dice. - Gentaro! Chodź ze mną! Jak mnie wkurwisz to może mi się uda coś wygrać!
- Prędzej ja wygram i cię tym wkurzę - odparł Yumeno, poprawiając torbę na ramieniu.
- Nii-chan, chodź ze mną na armatki wodne!
- Ichi-nii! Chodźmy na rollercoster!
- Oi, Saburo! Nie wpieprzaj się! Byłem pierwszy! - warknął Jiro, mordując wzrokiem swojego młodszego brata.
- Za to moja propozycja jest o wiele lepsza i ciekawsza niż twoja, idioto. Serio? Armatki wodne? Jak widać dorastasz tylko ciałem - odpowiedział najmłodszy z braci Yamada.
- Ty gnoju-
- Zamknijcie się oboje! - krzyknął Ichiro, uderzając ich w tył głowy. - Pójdziemy na pontony i koniec dyskusji! Jezu... ile razy mam wam mówić, że macie się dogadywać?!
- Przepraszam, nii-chan...
- Gomene, Ichi-nii...
- Ichiro-kun ma przerąbane ze swoimi braćmi~ - powiedział Ramuda, gdy podszedł bliżej do Jinguji'ego.
- A ja mam przerąbane z tobą... - pomyślał długowłosy.
- Ooooi! Ludzieeee! - wrzasnął Easy R, tym samym zwracając na siebie uwagę innych. - Zanim się rozdzielimy, musimy razem gdzieś pójść~!
- Gdzie niby? - mruknął Samatoki, który razem z Rei'em byli najmniej zadowoleni z pójścia do parku wodnego.
- Nasze relacje jako tako się poprawiły i rzadko kiedy walczymy na Hypnosis Mic. Dlatego... - urwał i popatrzył na każdego z nich po kolei. - ...idziemy na bitwę wodną~!
- ...Co?
- Jaką bitwę?
- Wracam do domu.
- Na pistolety wodne? Nuda!
- Zamknąć mordy! - krzyknął różowowłosy. - Idziemy! - dodał i zaczął ciągnąć w tamtą stronę Jakurai'a.
- Ramuda!
~☆~
- Jak się dzielimy? - spytał Kuko, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Jak to jak? Każdy na każdego~! ...Zmoczę wam wszystkim tyłki - dodał grobowym tonem.
- Gentaro, chroń mnie! - krzyknął Dice, chowając się za pisarzem.
- Doppochi! Załóżmy sojusz~!
- Skopię ci dupę, Saburo!
- Będę pierwszy, Jiro!
- Pokażę wam jak to się robi, gównia-
Samatoki nie dokończył zdania, ponieważ czerwony balonik uderzył w jego twarz. Rozerwał się, a woda, która w nim była, rozlała się na jego ciele i skapnęła na ziemię.
- Za dużo gadasz, Sa-ma-to-ki-kun - powiedział Amemura, uśmiechając się niewinnie. - Bitwa się właśnie rozpoczęła~.
I rzeczywiście. Zaczęła się "wojna". Balony "latały" po całym boisku i uderzały w kolejne osoby. Woda rozlewała się wszędzie, przez co kilkoro z nich poślizgnęło się i wylądowało na ziemi.
- Rany, za słabi jesteście - mruknął Amemura, patrząc na leżącego na ziemi Hifumi'ego. - ...Jakurai, skarbie~ A ty gdzieś się schował~? - spytał, rozglądając się dookoła.
Wziął do ręki jeden z balonów z wodą i ruszył wolnym krokiem przed siebie. Szukał wzrokiem swojego chłopaka, który zniknął mu z pola widzenia już jakiś czas temu. Mruknął cicho pod nosem, gdy nie mógł nigdzie go znaleźć. Okrążył ponownie jedną ze skrzyń, za którymi można było się chować, i zamarł w bezruchu. Jinguji mierzył do niego z pistoletu na wodę.
- ...Ej! Skąd to masz?! To nie fair! - krzyknął i rzucił w jego stronę niebieski balonik.
Długowłosy schylił się przed "atakiem", po czym strzelił do niego ze swojej "broni". Trafił w brzuch.
- Przegrałeś, Ramuda - powiedział, na co Easy R zaśmiał się lekko. - ...Nie rozumiem, co cię tak śmieszy.
- Mam sojusz, skarbie~ - odpowiedział i pokazał palcem na przestrzeń za nim.
Ill-DOC odwrócił się, ale... nikogo tam nie było. Czyli, że-
Lekarz poczuł na swoich plecach coś mokrego. Wzdrygnął się lekko, po czym odwrócił w stronę niższego chłopaka, który uśmiechnął się niewinnie.
- Kłamałem, naiwniaku~
- Ty cholerny-
- Ktoś tu się wkurzył, co~? - spytał, cofając się.
- A żebyś wiedział! - warknął długowłosy. - Chodź tutaj!
Jakurai zaczął gonić uciekającego projektanta mody, co chwilę strzelając w jego stronę z pistoletu. Rozpoczęli bitwę wodną między sobą i kompletnie zapomnieli o reszcie dywizji, które z nimi tam przyszły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro