Dzień 14 - 30.08.2020r.
Księżniczka i książę
Uwaga: Wydarzenia w tym rozdziale dzieją się kilka miesięcy przed ślubem Jakurai'a i Amemury.
Ten rozdział to dno, ostrzegam. WIELKIE, TOTALNE dno. Do tego mało związane z dzisiejszym tematem...
~☆~
Ramuda z reguły miał głupie pomysły. Wiedzieli o tym wszyscy. Jednak tego, że zorganizuje on imprezę dla wszystkich znajomych dywizji, nie spodziewał się nikt, a zwłaszcza Jinguji.
Siedząc na kanapie z plastikowym kubkiem w dłoni, z którego co jakiś czas popijał sake, zastanawiał się, jakim cudem on się na to zgodził? Albo nie, miał lepsze pytanie: Jakim cudem reszta, a w szczególności Samatoki, się na to zgodziła? Patrząc na każdego po kolei wnioskował, że całkiem dobrze się bawią. Chociaż nie wiedział czy rzucanie w siebie jedzeniem, darcie mordy i ciągłe dolewanie sobie alkoholu do kubków można było określić, jako dobrą zabawę...
- Co jest, Jaku-chan? - spytał Ramuda, siadając obok niego. - Nie jesteś jeszcze pijany, czy to znaczy, że źle się bawisz?
- Nie, nic z tych rze- ...Zaraz, czyli dla ciebie dobra zabawa równa się z-
- Taki mały żarcik~ Nie obrażaj się~ Zaraz zaczynamy główną atrakcję dzisiejszego wieczoru~!
Długowłosy popatrzył podejrzliwie na swojego chłopaka, próbując wywnioskować, o co mu chodzi. Amemura często zachowywał się, jak nastolatek, mimo że miał prawie 25 lat. Jeżeli teraz zachowywał się jak jeden z nich, to musiał pomyśleć, co robią tacy nastolatkowie podczas imprez. Szkoda tylko, że nic nie przychodziło mu teraz do głowy...
- ...Co masz na myśli? - spytał w końcu.
- Gramy w butelkę, ludziska~! - krzyknął różowowłosy, zeskakując z kanapy.
- "Gramy w butelkę"... - powtórzył Jakurai, a chwilę później olśniło go. - Ja pier-
- Senseeeei! Chodź do naaas~! - usłyszał głos Hifumi'ego z drugiego końca pokoju.
Dzisiejsza noc skończy się tragicznie... Zwłaszcza, że większość już była pijana. Całe szczęście, że bracia Yamada, Jyushi i Kuko nie wpadli na pomysł, żeby dorwać się do alkoholu. Szkoda, że nie mógł powiedzieć tego samego o Arisugawie, który dorwał się do piwa, pomimo swojej niepełnoletności. Że też Jyuto nic z tym nie zrobił...
Jinguji wstał ze swojego miejsca i usiadł na podłodze między Hifumi'm a Ramudą, który położył na środku butelkę po szampanie.
- To kto zaczyna~? Głupie pytanie... oczywiście, że ja~! - krzyknął, uśmiechając się głupio, na co niektórzy westchnęli. - No to gramy~! - dodał, po czym zakręcił butelką. - Sa-ma-to-ki~! Prawda czy wyzwanie~?
- Wyzwanie - mruknął białowłosy znudzonym tonem głosu.
- Pocałuj Ichiro~ Tylko tak wiesz, z uczuciem! A, no i przez minimum 15 sekund~!
- Słucham?! - krzyknęli jednocześnie Yamada i Aohitsugi.
- Zdurniałeś do reszty?! W takim razie wolę pytanie! - warknął lider MTC.
- Nie możesz już zmienić swojego wyboru~ Jeśli nie wykonasz zadania, to będziesz miał karę~
- Jaką niby?!
- Będziesz musiał przebiec się nago po mieście~ - odpowiedział różowowłosy, uśmiechając się niewinnie. - Twój wybór~ Pocałunek albo upokorzenie - dodał grobowym tonem.
Samatoki czuł, że zaraz wstanie i po prostu przywali Ramudzie w twarz. Dlaczego on się na to zgodził? Czemu wybrał to pieprzone wyzwanie?! Mógł się domyślić, że ten gnojek wymyśli coś ekstremalnego!
- Zabiję cię kiedyś - warknął w jego stronę.
- Powodzenia~
- Chodź tu, gówniarzu! - krzyknął do Ichiro. - Miejmy to już za sobą!
- Zgłupiłeś? Nie ma opcji! Ja się na to nie zgadzam!
- W dupie mam twoje zdanie!
- Jeśli Ichi-nii nie chce, to go nie zmuszaj! - krzyknął Saburo, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Ja pierdolę, ale wy mi życie utrudniacie! - syknął czerwonooki, po czym wstał, podszedł do najstarszego z braci Yamada i pocałował go dość brutalnie w usta.
- Ha ha, on serio to zrobił! - zaśmiał się Amemura, wyciągając telefon, podobnie jak Rio.
- Ramuda... - westchnął Jakurai.
- Biedny nii-chan... - szepnął Jiro, patrząc na brata, który koniecznie chciał się wyrwać Samatoki'emu.
- 3... 2... 1... Koniec~! Zadanie zaliczone~!
- Nienawidzę cię, Ramuda - warknął Aohitsugi, po odsunięciu się od Ichiro. - Nie znasz dnia ani go-
- Tak tak tak, wiem wiem! Zamknij się i kręć!
Dopiero wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa.
~☆~
Mimo upokarzających pytań i wyzwań, mężczyźni grali w butelkę dobre dwie godziny i dalej nie mieli dość, a ci, którzy nie dali już rady, postanowili zrobić coś innego. W ten sposób wyszło na to, że:
- Rosho, Hitoya i Rio poszli do sklepu (prawdopodobnie po więcej alkoholu i coś do żarcia);
- Jyushi, Dice, Gentaro, Saburo i Doppo grali sobie w uno w pokoju obok;
- Ichiro, Jiro i Kuko grali w twistera w tym samym pokoju, co gracze uno;
- a Ramuda, Jakurai, Hifumi, Rei, Sasara, Jyuto i Samatoki dalej grali w butelkę (Samatoki tylko dlatego, że chciał się zemścić na Amemurze za to pierwsze wyzwanie).
Jinguji nie wiedział jakim cudem jeszcze żyje i się nie upił. Hifumi co chwilę dolewał mu alkoholu do kubka, ale tylko dlatego, że sam był pijany. Gdyby był trzeźwy to nigdy by tego nie zrobił.
Nigdy.
- Ramuda, skończmy już... - jęknął cicho, patrząc na butelkę, którą zakręcił Aohitsugi.
- Hm? Czemu? Przecież jest zabawnie~
- Chyba dla ciebie...
- WRESZCIE! - krzyknął białowłosy, zrywając się z miejsca.
- Ale co? - spytał Amemura i popatrzył na niego, po czym spojrzał na butelkę. - Ooo, ja~! Chcę wyzwanie~!
- Tak cię udupię, że spłoniesz ze wstydu. Masz się bzyknąć z Jaku-
- Stop, stop, stop! - przerwał mu Jyuto. - Nie ma opcji! Wymyśl coś innego!
- Dlaczego?!
- Tutaj są dzieci! Do tego nie ma opcji, żeby robili przy nas takie rzeczy - powiedział, poprawiając okulary.
- JAKIE DZIECI, DO KURWY NĘDZY?! WSZYSTKIE SIEDZĄ W DRUGIM POKOJU! - wrzasnął Samatoki.
- KOGO NAZYWASZ DZIECKIEM, STARA CHOLERO?! - usłyszeli krzyk Ichiro z pokoju obok.
- Co za- Ja mu pokażę "starą cholerę"! - warknął, po czym wyszedł z pomieszczenia.
- ...Będę się bić? - spytał Sasara, śmiejąc się cicho.
- Pewnie tak, ale to już nie moja sprawa~ - powiedział Ramuda. - ...Tooo... ja i Jakurai-
- Nie. Wymyślimy coś innego.
- Szkodaaa! Chciałem zobaczyć, jaki jest sensei w łóżku! - burknął Hifumi, dopijając sake z kubka.
- Izanami!
- Hmm... Samatoki nam spieprzył, więc może coś bezpieczniejszego! Do końca imprezy masz zachowywać się jak księżniczka, a Jinguji-san ma być twoim księciem - odparł Iruma, uśmiechając się kpiąco.
- ...Co? - wyrwało się Jakurai'owi.
- Okej, niech będzie~! ...Zacznijmy od tego, że muszę do toalety. Skarbie~ - zwrócił się do długowłosego. - Zaniesiesz mnie tam~?
- Ramuda, przestań...
- Takie wyzwanie, nic nie poradzisz~ No, dawaj~ ...To był rozkaz.
Sasara parsknął cichym śmiechem.
- Rozkaz księżniczki, Jakurai-san!
Lekarz miał ochotę wyjść stamtąd i nie wracać. Oni go wykończą. Westchnął cicho, po czym wstał i wziął Ramudę na ręce w stylu panny młodej. Wyszedł z nim z pomieszczenia i skierował się w stronę łazienki.
- Zanieś mnie na dach~
- ...Przecież chciałeś iść do toalety.
- Jakby to powiedział Gentaro: Uso desu yo~ Chodźmy na ten dach~!
Amemura czasami był bardziej niezdecydowany niż kobieta...
~☆~
- Myślałem, że będziemy mogli pooglądać gwiazdy... - burknął różowowłosy, opierając się o Jakurai'a. - Pieprzone chmury...
- Trudno, może następnym razem... księżniczko - odpowiedział ill-DOC, przytulając go do siebie.
- Spodobało ci się to wyzwanie, mój księciu~? Może następnym razem założę sukienkę, hm~?
- Oj przestań.
- To co? Wracamy?
- Nie, proszę cię... Głowa mnie już boli...
- To może pojedziemy na spacer?
- Po prostu chwilę to posiedźmy... - mruknął Jinguji, zamykając oczy.
- Dobrze, wasza wysokość~ - odparł Ramuda, całując go w policzek.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro