Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Dzień 14 - 30.08.2020r.

Księżniczka i książę

Uwaga: Wydarzenia w tym rozdziale dzieją się kilka miesięcy przed ślubem Jakurai'a i Amemury.

Ten rozdział to dno, ostrzegam. WIELKIE, TOTALNE dno. Do tego mało związane z dzisiejszym tematem...

~☆~
Ramuda z reguły miał głupie pomysły. Wiedzieli o tym wszyscy. Jednak tego, że zorganizuje on imprezę dla wszystkich znajomych dywizji, nie spodziewał się nikt, a zwłaszcza Jinguji.

Siedząc na kanapie z plastikowym kubkiem w dłoni, z którego co jakiś czas popijał sake, zastanawiał się, jakim cudem on się na to zgodził? Albo nie, miał lepsze pytanie: Jakim cudem reszta, a w szczególności Samatoki, się na to zgodziła? Patrząc na każdego po kolei wnioskował, że całkiem dobrze się bawią. Chociaż nie wiedział czy rzucanie w siebie jedzeniem, darcie mordy i ciągłe dolewanie sobie alkoholu do kubków można było określić, jako dobrą zabawę...

- Co jest, Jaku-chan? - spytał Ramuda, siadając obok niego. - Nie jesteś jeszcze pijany, czy to znaczy, że źle się bawisz?

- Nie, nic z tych rze- ...Zaraz, czyli dla ciebie dobra zabawa równa się z-

- Taki mały żarcik~ Nie obrażaj się~ Zaraz zaczynamy główną atrakcję dzisiejszego wieczoru~!

Długowłosy popatrzył podejrzliwie na swojego chłopaka, próbując wywnioskować, o co mu chodzi. Amemura często zachowywał się, jak nastolatek, mimo że miał prawie 25 lat. Jeżeli teraz zachowywał się jak jeden z nich, to musiał pomyśleć, co robią tacy nastolatkowie podczas imprez. Szkoda tylko, że nic nie przychodziło mu teraz do głowy...

- ...Co masz na myśli? - spytał w końcu.

- Gramy w butelkę, ludziska~! - krzyknął różowowłosy, zeskakując z kanapy.

- "Gramy w butelkę"... - powtórzył Jakurai, a chwilę później olśniło go. - Ja pier-

- Senseeeei! Chodź do naaas~! - usłyszał głos Hifumi'ego z drugiego końca pokoju.

Dzisiejsza noc skończy się tragicznie... Zwłaszcza, że większość już była pijana. Całe szczęście, że bracia Yamada, Jyushi i Kuko nie wpadli na pomysł, żeby dorwać się do alkoholu. Szkoda, że nie mógł powiedzieć tego samego o Arisugawie, który dorwał się do piwa, pomimo swojej niepełnoletności. Że też Jyuto nic z tym nie zrobił...

Jinguji wstał ze swojego miejsca i usiadł na podłodze między Hifumi'm a Ramudą, który położył na środku butelkę po szampanie.

- To kto zaczyna~? Głupie pytanie... oczywiście, że ja~! - krzyknął, uśmiechając się głupio, na co niektórzy westchnęli. - No to gramy~! - dodał, po czym zakręcił butelką. - Sa-ma-to-ki~! Prawda czy wyzwanie~?

- Wyzwanie - mruknął białowłosy znudzonym tonem głosu.

- Pocałuj Ichiro~ Tylko tak wiesz, z uczuciem! A, no i przez minimum 15 sekund~!

- Słucham?! - krzyknęli jednocześnie Yamada i Aohitsugi.

- Zdurniałeś do reszty?! W takim razie wolę pytanie! - warknął lider MTC.

- Nie możesz już zmienić swojego wyboru~ Jeśli nie wykonasz zadania, to będziesz miał karę~

- Jaką niby?!

- Będziesz musiał przebiec się nago po mieście~ - odpowiedział różowowłosy, uśmiechając się niewinnie. - Twój wybór~ Pocałunek albo upokorzenie - dodał grobowym tonem.

Samatoki czuł, że zaraz wstanie i po prostu przywali Ramudzie w twarz. Dlaczego on się na to zgodził? Czemu wybrał to pieprzone wyzwanie?! Mógł się domyślić, że ten gnojek wymyśli coś ekstremalnego!

- Zabiję cię kiedyś - warknął w jego stronę.

- Powodzenia~

- Chodź tu, gówniarzu! - krzyknął do Ichiro. - Miejmy to już za sobą!

- Zgłupiłeś? Nie ma opcji! Ja się na to nie zgadzam!

- W dupie mam twoje zdanie!

- Jeśli Ichi-nii nie chce, to go nie zmuszaj! - krzyknął Saburo, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Ja pierdolę, ale wy mi życie utrudniacie! - syknął czerwonooki, po czym wstał, podszedł do najstarszego z braci Yamada i pocałował go dość brutalnie w usta.

- Ha ha, on serio to zrobił! - zaśmiał się Amemura, wyciągając telefon, podobnie jak Rio.

- Ramuda... - westchnął Jakurai.

- Biedny nii-chan... - szepnął Jiro, patrząc na brata, który koniecznie chciał się wyrwać Samatoki'emu.

- 3... 2... 1... Koniec~! Zadanie zaliczone~!

- Nienawidzę cię, Ramuda - warknął Aohitsugi, po odsunięciu się od Ichiro. - Nie znasz dnia ani go-

- Tak tak tak, wiem wiem! Zamknij się i kręć!

Dopiero wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa.

~☆~
Mimo upokarzających pytań i wyzwań, mężczyźni grali w butelkę dobre dwie godziny i dalej nie mieli dość, a ci, którzy nie dali już rady, postanowili zrobić coś innego. W ten sposób wyszło na to, że:

- Rosho, Hitoya i Rio poszli do sklepu (prawdopodobnie po więcej alkoholu i coś do żarcia);

- Jyushi, Dice, Gentaro, Saburo i Doppo grali sobie w uno w pokoju obok;

- Ichiro, Jiro i Kuko grali w twistera w tym samym pokoju, co gracze uno;

- a Ramuda, Jakurai, Hifumi, Rei, Sasara, Jyuto i Samatoki dalej grali w butelkę (Samatoki tylko dlatego, że chciał się zemścić na Amemurze za to pierwsze wyzwanie).

Jinguji nie wiedział jakim cudem jeszcze żyje i się nie upił. Hifumi co chwilę dolewał mu alkoholu do kubka, ale tylko dlatego, że sam był pijany. Gdyby był trzeźwy to nigdy by tego nie zrobił.

Nigdy.

- Ramuda, skończmy już... - jęknął cicho, patrząc na butelkę, którą zakręcił Aohitsugi.

- Hm? Czemu? Przecież jest zabawnie~

- Chyba dla ciebie...

- WRESZCIE! - krzyknął białowłosy, zrywając się z miejsca.

- Ale co? - spytał Amemura i popatrzył na niego, po czym spojrzał na butelkę. - Ooo, ja~! Chcę wyzwanie~!

- Tak cię udupię, że spłoniesz ze wstydu. Masz się bzyknąć z Jaku-

- Stop, stop, stop! - przerwał mu Jyuto. - Nie ma opcji! Wymyśl coś innego!

- Dlaczego?!

- Tutaj są dzieci! Do tego nie ma opcji, żeby robili przy nas takie rzeczy - powiedział, poprawiając okulary.

- JAKIE DZIECI, DO KURWY NĘDZY?! WSZYSTKIE SIEDZĄ W DRUGIM POKOJU! - wrzasnął Samatoki.

- KOGO NAZYWASZ DZIECKIEM, STARA CHOLERO?! - usłyszeli krzyk Ichiro z pokoju obok.

- Co za- Ja mu pokażę "starą cholerę"! - warknął, po czym wyszedł z pomieszczenia.

- ...Będę się bić? - spytał Sasara, śmiejąc się cicho.

- Pewnie tak, ale to już nie moja sprawa~ - powiedział Ramuda. - ...Tooo... ja i Jakurai-

- Nie. Wymyślimy coś innego.

- Szkodaaa! Chciałem zobaczyć, jaki jest sensei w łóżku! - burknął Hifumi, dopijając sake z kubka.

- Izanami!

- Hmm... Samatoki nam spieprzył, więc może coś bezpieczniejszego! Do końca imprezy masz zachowywać się jak księżniczka, a Jinguji-san ma być twoim księciem - odparł Iruma, uśmiechając się kpiąco.

- ...Co? - wyrwało się Jakurai'owi.

- Okej, niech będzie~! ...Zacznijmy od tego, że muszę do toalety. Skarbie~ - zwrócił się do długowłosego. - Zaniesiesz mnie tam~?

- Ramuda, przestań...

- Takie wyzwanie, nic nie poradzisz~ No, dawaj~ ...To był rozkaz.

Sasara parsknął cichym śmiechem.

- Rozkaz księżniczki, Jakurai-san!

Lekarz miał ochotę wyjść stamtąd i nie wracać. Oni go wykończą. Westchnął cicho, po czym wstał i wziął Ramudę na ręce w stylu panny młodej. Wyszedł z nim z pomieszczenia i skierował się w stronę łazienki.

- Zanieś mnie na dach~

- ...Przecież chciałeś iść do toalety.

- Jakby to powiedział Gentaro: Uso desu yo~ Chodźmy na ten dach~!

Amemura czasami był bardziej niezdecydowany niż kobieta...

~☆~
- Myślałem, że będziemy mogli pooglądać gwiazdy... - burknął różowowłosy, opierając się o Jakurai'a. - Pieprzone chmury...

- Trudno, może następnym razem... księżniczko - odpowiedział ill-DOC, przytulając go do siebie.

- Spodobało ci się to wyzwanie, mój księciu~? Może następnym razem założę sukienkę, hm~?

- Oj przestań.

- To co? Wracamy?

- Nie, proszę cię... Głowa mnie już boli...

- To może pojedziemy na spacer?

- Po prostu chwilę to posiedźmy... - mruknął Jinguji, zamykając oczy.

- Dobrze, wasza wysokość~ - odparł Ramuda, całując go w policzek.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro