Prolog
Siedziałam na zimnej podłodze w moim pokoju i wpatrywałam się w małe okno z kratami, przez które wypadało jedyne światło. Kolejny dzień, kolejna godzina, kolejna minuta. Nie wiem ile czasu już tu siedzę, ale na pewno bardzo długo. Usłyszałam otwierający się zamek w drzwiach, więc szybko się schowałam w skrytce za szafą. Do środka wszedł wysoki mężczyzna i zaczął mnie nawoływać, ja jednak nie odpowiedziałam. Czekałam tylko na odpowiedni moment aby zaatakować. Mężczyzna rozpoczął poszukiwanie mnie, a kiedy odsunął szafę strzeliłam w niego ognistą kulą, po czym jak najszybciej uciekam przez otwarte drzwi. Wybiegłam z pokoju, budynku i poza ogrodzenie do lasu. Biegłam ile sił w nogach. Nie oglądałam się za siebie, gdyż wiedziałam, że mnie gonią.
Nie zwalniałam ani na chwilę. Biegłam coraz szybciej i szybciej. Nogi plątały mi się i co chwila się przewracałam. W końcu dobiegłam do rzeki. Zatrzymałam się przy niej, przemyłam twarz oraz się napiłam. Po krótkim odpoczynku ruszyłam w dalszą drogę.
W ten sposób po latach męk w końcu udało mi się uwolnić. Dopiero wtedy rozpoczęła się moja historia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro