~2~
W moim małym mieszkanku przebywam już niecałe 2 tygodnie i musze przyznać, że nigdy w życiu nie czułam się lepiej. Praca idzie mi jak po maśle, nie mam problemu z utrzymywaniem porządku (bo cały czas panuje tam kontrolowany bałagan), żarcie nie jest problemem, bo najczęściej jem na szkolnej stołówce oraz w barze. Od czasu do czasu przygotuję sobie jakieś danie, ale to tyle.
Dzisiaj jest specjalny dzień, bo Aizawa przygotował dla nas jakiś sprawdzian fizyczny, ponoć ma być ważny. Nie wiem, nie specjalnie się nim interesuję. Po dotarciu do szkoły oraz zajęciu swojego miejsca rozejrzałam się po klasie. Każdy był wyraźnie zestresowany.
Po chwili zrozumiałam czemu. Do pomieszczenia wszedł nasz wychowawca trzymając dość spory plik kartek. Przecież sprawdzian miał być fizyczny?! No to leżę. W teorii totalnie sobie nie radzę. CZEMU NIKT MNIE NIE POINFORMOWAŁ, ŻE TO SPRAWDZIAN PISEMNY?!
Nie posiadając już żadnej drogi ucieczki, czekałam spokojnie z długopisem w dłoni. Bohater powoli rozdawał kartki, dokładnie się przyglądając wyrazom twarzy uczniów. Coś tu nie pasuje...
Spojrzałam na daną mi kartkę. Była... pusta?! Szok był wypisany na twarzach większości uczniów.
- A więc... - zaczął Eraser - Czy ktoś domyśla się co to za test? - cisza.
- No dobrze, przetestowałem rodzaje waszych reakcji. Większość całkowicie spanikowała, więc nawet gdybym zadał jakikolwiek temat nie bylibyście w stanie nic napisać. Przykładową reakcję miał Todoroki - wskazał na ucznia - spojrzał zaskoczony na papier, lecz zachował spokój oraz czekał na wytyczne. W taki sposób musicie reagować w sytuacji niespodziewanej w terenie. Nigdy nie wiadomo co was czeka, najważniejszym jest aby nie poddać się emocjom. Także egzamin uważam za niezdany. A teraz przejdźmy do lekcji...
To ma sens. Teoretycznie nie ma, ale po namyśle ma. Dlatego powiedział, że test będzie fizyczny. Nikt nie spodziewał się pisemnego, tym bardziej reakcje były autentyczne. Ten nauczyciel jest niezły, lubię go. Ma łeb
Reszta lekcji przebyła spokojnie. Tematem, jak można się domyślić były niespodziewane wydarzenia, jakie przyjąć postawy, jak się zachować itp. Następna lekcja była przeprowadzona w formie treningu zdolności. Każdy trenował indywidualnie. Sama skupiałam się na kontroli kształtów mojego ognia. Starałam się z większych przechodzić w małe z dużą prędkością. Próbowałam również doprecyzować szczegóły kształtów, aby jak najbardziej odzwierciedlały prawdziwy odpowiednik. Po kryjomu również utrzymywałam, oddalony od siebie na dość sporą odległość, mały kamień stale w powietrzu. Trenowałam w ten sposób dystans, z którego mogę kontrolować obiekty oraz użytek 2 indywidualności na raz.
Idzie mi to dosyć dobrze, więc niedługo będę mogła przejść do 3. Wypadałoby również zwiększyć trudność zadnia, ale to nie publicznie. Muszę być ostrożna oby nikt się nie domyślił. Raz Aizawa prawie mnie przyłapał, jak przywołuję do siebie długopis, gdy mi spadł, byłam zaspana i się zapomniałam.
Po skończonym treningu zakurwiście bolała mnie głowa, chyba wciąż nie jestem gotowa na 3 zdolności naraz. Na trwającej przerwie obiadowej nałożyłam sobie porcję jedzenia odpowiadającą 3 rosłym mężczyznom. Wraz z moim ukochanym żarciem udałam się w stonę Bakugou rozmawiającego z Kirishimą. Baz słowa się do nich dosiadłam i zaczęłam pałaszować, przysłuchując się rozmowie.
- ... a gdy kolejny głaz rozbił się na mojej głowie to mnie pochwalił. W końcu udało mi się pobić rekord, a nawet tak bardzo nie ucierpiałem, widzę coraz większe postępy w swoim utwardzeniu. - szczerze to trudno to było nazwać rozmowa. W większości był to monolog czerwonwłosego, a Bakugou jedynie na niego patrzał i okazjonalnie przytakiwał. Ja zresztą postąpiłam podobnie.
- Hej, Shira, niezłą porcję sobie nałożyłaś. Jesteś pewna, że jesteś w stanie zjeść tyle makaronu z serem? - zapytał, zauważając sporą górkę słodkiego przysmaku.
- Oczywiście że tak, baranie. - powiedziałam na odwal się i kontynuowałam pałaszowanie, a niewzruszony moją odpowiedzią chłopak, powrócił do swojego monologu.
Przez parę minut było spokojnie, jednak dosiadła się do nas Mina i energicznie oraz głośno, mam tu na myśli naprawdę głośno, zaczęła opowiadać o jakimś chłopaku z równoległej klasy. Ta dziewczyna naprawdę ma świra na punkcie facetów.
Nie chcąc słuchać tego bolesnego dla mojej głowy wykładu, szubko uwinęłam się z obiadem i opuściłam stolik. Dziewczyna wyglądała na oburzoną faktem, że spławiam ją w ten sposób, ale szczerze, miałam wyjebane. Miałam tylko ochotę położyć się spać, a do przetrwania miałam jeszcze co najmniej 3 lekcje.
***
Po jakże potrzebnych do życia lekcjach szybko zebrałam się z zamiarem pójścia do domu. Dzisiejszą zmianę miałam przyśpieszoną, ponieważ w klubie była organizowana jakaś impreza zamknięta. Trzeba było się przygotować. Ponoć jakieś grube ryby mają się zjawić.
Po przyjściu do baru miałam nie małe zaskoczenie. Cały nasz zespół, nawet ci co dziś mieli mieć wolne, byli to i latali zestresowani po całym lokalu przygotowując. Z ciekawości podeszłam do właścicielki i zapytałam kim dokładnie będzie nasz gość.
- Nie powiedziałam Ci? - zapytała retorycznie - Cóż, nie znam gościa dokładnie. Ponoć ma jakąś dużą firmę i ma być to spotkanie biznesowe ze sponsorem. Jedyne szczegóły, które zawarł w
e-mailu to to że w barze ma nie być nawet kępki kurzu oraz, że spotkanie ma się odbyć w pełnej dyskrecji. Płacą potrójnie, więc nie odmówiłam. - wyjaśniła.
- Czyli nie dość, że będziemy tu gościć jakiegoś milionera, to w dodatku w sprawie szemranych biznesów? - dopytałam niedowierzając.
- Nie dramatyzuj. Dobrze płacą. Jeśli będziemy się zachowywać to nic się nie stanie. Także upewnij się PROSZĘ, że nie odwalisz ponownie jakiegoś numeru, jak przedwczoraj. Gdyby nie dowody na taśmie, to miałabyś sprawę w sądzie, a to byłoby dość niewygodne dla kogoś takiego jak ty, prawda? - powiedziała ostro, akcentując słowo proszę.
- Prawda. - odpowiedziałam bezemocjonalnie. Cóż, fakt trochę wtedy przesadziłam. Gościu trzeci raz z rzędu próbował się dobrać do tej samej tancerki, do tego ją uderzył kiedy protestowała, zasłużył sobie na miano eunucha, hihi.
***
Wszystko było już gotowe. Szczerze to dawno nie widziałam aby było ty tak czysto. Dosłownie każdy kąt został skrupulatnie wyczyszczony, zdezynfekowany i odkażony. Tancerki były gotowe do występu, ochrona już się komunikowała z ochroniarzami naszych klientów, a na podjeździe stały 3 czarne limuzyny.
Serce podeszło mi do gardła ze stresu, wyczekując kogo dojrzę wysiadającego z aut. Oczekiwałam najgorszego. Ze zdenerwowania zaczęłam polerować kryształowe kieliszki na trunek. W końcu do budynku weszło 5 rozbudowanych mięśniowo goryli z za nimi nasze złote rybki. Cały stres ze mnie upłynął gdy nie dostrzegłam żadnej znajomej twarzy.
Całe szczęście, że to nie ON
Do budynku weszło 2 mężczyzn. Jeden dobrze zbudowany, wysoki z czarnymi włosami i ostrymi rysami twarzy. Drugi natomiast trochę niższy, chudszy, ale wciąż wysportowany. Miał szatynowe włosy oraz złote oczy i nosił czarną maskę na twarzy. Zapewne cierpi na jakieś potężne uczulenia, dlatego musieliśmy sprzątać.
Dwójka podeszła do właścicielki i się przedstawiła.
- Witam panią, nazywam się Daiki Kotomaru, szef oraz założyciel Kotomaru Industiries. - jego głos był donośny, ale łagodny.
- Kai Chisaki - krótko przedstawił się gość w masce. Jego głos był natomiast oschły i groźny. Samo wypowiedzenie własnego imienia brzmiało jak groźba.
- Witam, jestem Natsumiko Kara, właścicielka lokalu, proszę za mną. Zaprowadzę państwa do waszej loży, następnie kelnerki przyjmą wasze zamówienie i zostaniecie państwo obsłużenie przez moją najlepszą barmankę, szkoliłam ją samodzielnie - wskazała na mnie, a ja tylko skłoniłam głową - Tancerki przygotowały dla państwa specjalny występ.
Zaczęła ich prowadzić do jednej z naszych najlepszych loży. Ile tak właściwie jej za to zapłacą?! Chce dostać procent z jej wypłaty za to, że muszę brać w tym udział.
Well, niech negocjacje się rozpoczną.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro