Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

~9~




Dziewczyna następny tydzień spędziła głównie na nauce oraz treningu. Okazuje się, że Aizawa jest zdecydowanie surowszy gdy ma się z nim lekcje prywatne. Shira musiała utrzymywać w powietrzu siebie, jego oraz pobliski stół w międzyczasie manipulując kształtem ognia palącego się nieopodal. Musiała go jeszcze doprowadzać do najwyższych temperatur i w mgnieniu oka sprawić, aby był tak zimny, że niemal zamarzł. Każdego wieczoru, kobieta z chwilą, z którą się położyła na łóżku, odlatywała.

Sama sprawa wspólnego mieszkania była mniej problematyczna, dwójka w miarę się dogadywała. Tak jak się umówili, nawzajem sobie nie przeszkadzali, ale posiłki jedli wspólnie. Chcieli gotować na zmianę, ale Aizawa często pouczał dziewczynę co do jej sposobów gotowania, skończony produkt często okazywał się niejadalny, więc na stole często można było spotkać zamawiane żarcie.

W wolnych chwilach Shira pisała ze znajomymi, głównie z Ashley. Opowiadała jej szczegółowo co się działo w szkole, jakich ludzi poznała i czego się uczy. Przyjaciółka często jej przerywała wtrącając swoje 3 grosze, ale Shira była do tego przyzwyczajona. Jednak, gdy brązowowłosa usłyszała o blondwłosym osobniku to się zamknęła czekając na wszystkie SPICY szczegóły.

Odnośnie chłopaka, z nim nastolatka również od czasu do czasu pisała. Konwersacja zwykla tyczyła tematu treningów i jakie ma odczucia odnośnie stażu. Bakugou powiedział jej, że nauczył się wielu nowych, ważnych rzeczy, ale fryzura, do której go zmuszają jest nie do wytrzymania. Raz zdzwonili się na kamerce i Shira przez pół godziny nie potrafiła przestać się śmiać. W pewnym momencie nawet ich wychowawca przyszedł do pokoju, aby sprawdzić co się dzieje. Nawet on zachichotał gdy zobaczył włosy blondyna na monitorze, a ten się wkurwił i zaczął drzeć.

Jednak tym czego czerwonowłosa nie mogła się doczekać, było spotkanie z dawno nie widzianą przyjaciółką. Umówiły się w centrum handlowym, aby iść na jakieś żarcie do knajpy i może jakieś zakupy. Ustaliła już szczegóły z nauczycielem. Nie będzie przeszkadzać, usunie się do cienia i tylko będzie czuwać w okolicy. Trochę to uciążliwe, ale lepsze, niżeli miałby stale stać obok.

Na spotkanie dziwczyna jednak nie wzięła telefonu, gdyż nie chciała ryzykować, że jej rozmowy zostną zarejestrowane, szczególnie gdyby przybrały poważny, prywatny obrót. Ashley nie jest osobą, która chciałaby być w centrum zainteresowania. Wolałaby się nie wyróżniać.

Aizawa zawiózł dziewczynę do centrum i przy wejściu się rozdzielili. Shira skierowała się do umówionego miejsca spotkania, którym był Mc'Donald's, a bohater ruszył w tylko sobie znanym kierunku.

Dziewczyna nie musiała się nawet rozglądać. Od razu dostrzegła przyjaciółkę, stojącą przy barierkach i patrzącą się w telefon. Na pierwszy rzut oka niczym się nie wyróżniała. Szczupła, jednak umięśniona sylwetka, brązowe włosy, sięgając za łopatki, aktualnie upięte w wysokiego kucyka, nienaganny ubiór, blada i nieskażona cera. Nie ma więcej jak 20 lat. Jednak jedyne co rzucało się w oczy był jej przeszywający wzrok. Złote ślepia z nienaturalnie zwężonymi, jak u kota źrenicami, które lekko świecą. Przydatna umiejętność.

Swoim wyczulonym słuchem i węchem wyczuła zbliżającą się dziewczynę, więc schowała telefon i podniosła głowę, uśmiechając się przebiegle. Zaczęła podchodzić do dziewczyny, aby się z nią spotkać w drodze. Shira uśmiechnęła się szeroko na jej widok, jednak chwila nie trwała długo, gdyż dostrzegła, jak jej przyjaciółka zaciska pięść i szykuje się się do uderzenia. Szybko uchyliła się przed ciosem, ale zanim zdążyła wyprowadzić własny, poczuła potężne uderzenie w brzuch.

Skuliła się i zaczęła kaszleć. Klnąc tylko na ból w ranie. Spojrzała w górę na przyjaciółkę, która śmiała się w niebogłosy.

- Od kiedy stałaś się taka słaba Shira? - powiedziała pomiędzy napadami śmiechu - Zwykle blokujesz trzy ciosy zanim zdążę cię uderzyć.

- Wyobraź sobie, kurwo, że jeszcze się nie zagoiłam, a poza ty miałam nadzieję, że nie będziesz tutaj odstawiać takich scen. Cóż, pomyliłam się. - powiedziała prostując się.

- Nie bądź pizdą, jak cię boli to powiedz żeby przestało. Teraz chodź już bo jestem mega głodna. - nie oglądając się nawet za siebie, złotooka odbiegła w stronę restauracji.

Czerwonowłosa udała się za nią. Obie zamówiły sobie tonę żarcia. Shira po prostu lubi tyle żreć, ale Ashley potrzebuje dużej ilości energii przez swoją zdolność. Może jeść niewyobrażalne ilości jedzenia i nigdy nie jest jej za dużo, a do tego nigdy nie tyje. Odbierając swoje zamówienia gadały o jakiś pierdołach, którymi były tak bardzo zaabsorwowane, że nie zauważyły postaci idącej przed nimi, która również była zatracona w swoich myślach.

Niestety, Ashley była tym nieszczęśliwcem co zderzył się z postacią. Skutek był taki, że całe jedzenie znalazło się na ziemi, razem z dziewczyną zaraz obok.

- Ty pieprzony gnoju!! Uważaj gdzie leziesz!!! Patrz co narobiłeś!!! - spojrzała na zrujnowane jedzenie - Masz mi to kurwa odkupić, albo przysięgam nie ręczę za siebie! - spojrzała ostro na osobnika i w momencie zamilkła, a jej twarz złagodniała.

Dostrzegła, według niej, najprzystojniejszą istotę w całym wszechświecie. Jej oczy skupione na cheterochromicznych odpowiednikach osoby. Blizna na jego lewej stronie twarzy, która dodawała mu uroku, dwokolorowe włosy i wyciągnięta w jej kierunku dłoń.

- Przepraszam, nie uważałem gdzie idę. - Ashley przyjęła dłoń i pomogła sobie wstać, wciąż zauroczona jego wyglądem. Jej źrenice rozszerzyły się szeroko. - Proszę, oto równowartość twojego posiłku, jeśli mi wybaczysz, niestety jestem zajęty, muszę iść - wręczył jej plik pieniędzy i odszedł, żegnając się skinięciem głowy. Dziewczyna wciąż stał w szoku, nie umiejąc wydusić z siebie słowa.

- Ktoś dostał miłosnej gorączki widzę - powiedziała z kpiną Shira, to obudziło brązowowłosą z amoku.

- Morda! Idziemy po żarcie. - powiedziała zaczerwieniona i ponownie zamówiła swoją porcję.

Gdy nareszcie usiadły do stolika, zaczęły pałaszować w ciszy. Obie uwielbiały ze sobą gadać i dojdą do tego za chwilę, ale najpierw jedzenie. Tym razem tematy były gorącę.

- A więc - zaczęła Shira - Jednak odczuwasz zapędy miłosne. Już myślałam, że nie jesteś do tego zdolna. Z resztą sama zawsze powtarzasz, że jesteś silna i niezależna i nikogo nie potrzebujesz.

- Bo tak jest!!! Nikogo nie potrzebuję, ale... - zaczerwieniła się - takiego przystojniaka jeszcze nie widziałam. Schrupałabym go. -

- Jak będziesz dla mnie miła to może zaaranżuję wam spotkanie. - uśmiechnęła się przebiegle.

- Niby jak? Znasz go?! -

- Ma na imię Shoto Todoroki, chodzi ze mną do klasy. Dostał się poprzez rekomendację, zajął drugie miejsce. Jeden z najsilniejszych na roczniku. - odpowiedziała spokojnie.

- Czemu żeś mi nie powiedziała, że takie ciacho chodzi z tobą do klasy?! - oburzyła się.

- Bo nie pytałaś. Duh. Zresztą, jest strasznie aspołeczny. Wątpię aby coś między wami wyszło -

- Tego nie wiesz - zaprotestowała - Kto wie co się wydarzy, może się dogadamy... ALE! Ty i Bakugou, To jest dopiero news.

- Nie jesteśmy razem, po prostu dobrze się dogadujemy. -

- Tia, a ja uwielbiam mięso - powiedziała sarkastycznie - Kto by przypuszczał, że masz słabość do osobników z problemami z agresją, mmmm that's kinky.

- Oj zamknij się. Ty wcale nie jesteś lepsza. Dwukolorowy, z blizną na pół twarzy,, która pewnie zapewniła mu traumę - odbiła piłeczkę.

- Cicho siedź, ty się nie znasz. Ja mam rację kurwo. - to była częsta odpowiedz brązowowłosej - Poza tym, sama jesteś głupia, że się dałaś zamknąć. Jeszcze się wpakowałaś w szkolne gówno i jedyna dobra rzecz to to, że znalazłaś sobie chłopaka, a mnie przystojniaka do wyruchania. Nie no żartuję. Aż taką szmatą nie jestem. Ty skoro takich przystojniaków tam macie, to może też się zapiszę?? W końcu widzimy na twoim przykładzie, że nie patrzą jakoś specjalnie na papiery, więc łatwo będzie mi je sfałszować. -

- Już się tak nie zapędzaj. Jesteś pewna, że chcesz pisać kartkówki, stosować się do zasad i podporządkowywać się nauczycielom? - Mina jej towarzyszki zrzedła.

- Tu niestety muszę ci przyznać rację. Nie chcę. Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć. -

- No właśnie. Poza tym nienawidzisz bohaterów, a ponad połowa nauczycieli to zawodowcy. -

- Już się tak nie wymądrzaj, bo ci się mózg wypali. Masz przy sobie komórkę? -

- Nie. -

- Dobrze. Ostatnio trafiła się robota. - obie w momencie spoważniały - Dobrze płacą, więc ją wezmę. Chodzi o wykradnięcie jakiś dokumentów. Chce cię tylko uprzedzić, że przez miesiąc może mnie nie być, żadnego kontaktu. Robota w Ameryce. Jeśli mnie złapią - wyciągnęła kopertę - tu masz potrzebne informacje.

Shira otworzyła kopertę i zajrzała do środka. Znalazła tam pocztówkę z europejskiego kraju, podpisana była tylko tekstem "Następnym razem idziesz ze mną, A.K." . Schowała pocztówkę z powrotem do koperty i przytaknęła głową, po czym schowała do torby.

- Jakie ryzyko? - zapytała.

- Dokumenty w pilnie strzeżonym budynku, należące do jakiegoś laboratoria, sama dopowiedz sobie resztę. - dziewczyna ponownie skinęła głową. - Zacznij szukać, jak nie odezwę się po 2 miesiącach.

- Wiesz, uważam, że powinnaś zrezygnować z tych akcji. -

- Dziewczyna musi jakoś zarabiać na życie, nie? Poza tym, większość z nich jest zabawna. Nie będę pracować w jakimś przytułku gdzie wszystko codziennie wygląda tak samo. A już tym bardziej jeśli ktoś ma mi rozkazywać. Wiesz, że tego nie zniosę. - dziewczyna tym razem się nie odezwała - Ale został nam jeszcze cały dzień! Idziemy się zabawić! - kobieta energicznie wstała.

- Gdzie ty niby chcesz się bawić? Nie mogę iść na nasze zabawy bo mnie pilnują - przypomniała.

- OOOO!!! ZAPOMNIAŁAM!! AHHHHAAHA LAMUS!! - ponownie tego dnia wybuchła śmiechem.

- Tak, tak, już mi to mówiłaś. Dobra to chodźmy może na jakieś zakupy, może coś fajnego się znajdzie - odpowiedziała zrezygnowana.

- Przecież nienawidzisz zakupów! -

- Ciuchowych, tak. Więc chodźmy, na przykład kupić jakieś pierdołki, ozdóbki. Zawsze się fajnie to ogląda. -

- No dobra. Ale potem idziemy na kręgle. -

- O! Dobra. -

Obie wstały ze swoich miejsc i udały się d wyznaczonego sobie wcześniej celu. Szły gadając i śmiejąc się z najmniejszych głupot. Całkowicie nie zwracając uwagi na otoczenie. Idąc przez główny hol galerii usłyszały wystrzał broni i zanim którakolwiek zdążyła zareagować kula przebiła ramię Ashley. Ludzie dookoła zaczęli krzyczeć i biegać dookoła, byle tylko uciec.

Ranna dziewczyna zaklnęła pod nosem i złapała się za krwawiące miejsce cicho warcząc. Shira za to przyjęła pozycję do walki i wypatrywała wroga. Ashley próbowała postąpić podobnie, a ze swoimi wyostrzonym zmysłami miała przewagę.

- Za duży charmider, nie mogę go znaleźć - powiedziała szybko.

Padł drugi strzał, przygotowana Ashley, przekonana, że przez wzgląd na jej status, to ona jest celem uchyliła się. Kula drasnęła jednak policzek Shiry. Zdezorientowana dziewczyna zaczęła się rozglądać. Pocisk przyleciał z przeciwnej strony. To znaczy, że jest więcej niż jeden strzelec. Padł trzeci strzał. tym razem obie się uchyliły. Shira oberwała, jednak tylko kolejne draśnięcie, tym razem na szyi.

- Ktoś się z nami drażni - powiedziała Ashley rozglądając się na wszystkie strony - Nie daj się sprowokować! - krzyknęła do dziewczyny, odwracając się do niej, tylko aby zobaczyć, że ciężko dyszy, a jej knykcie aż pobielały od zaciskania pięści.

- Kurwa słuchaj co się do ciebie mówi, kurwo. - wykrzyczała. Chcąc wyostrzyć zmysły do absolutnego maksimum jej uszy przetransformowały się w kocie, a jej oczy zaświeciły jasno złotym światłem. Skanowała po kolei każde piętro, każde miejsce podatne, na obecność snajpera. Analizowała każdy usłyszany dźwięk, w nadziei usłyszenia przeładowywania broni. W międzyczasie cały czas kontrolując stan przyjaciółki, która walczyła, aby zachować świadomość, wciąż starając się dostrzec sprawców.

"Jest tu za dużo ludzi, nie dam rady równocześnie walczyć, jeśli zaatakują i bronić Shiry. Nie wiemy również ilu ich jest" - pomyślała.

W ten przed nią pojawił się zamaskowany mężczyzna, trzymający w rękach dwa krótkie noże. Bez zastanowienia zaatakował, starając się wyprowadzić bezpośredni cios przed siebie.

"Tan kto atakuje pierwszy przegrywa"

Ashley bez problemu zablokowała cios, i wyprowadziła własny. Przedłużonymi i zaostrzonym pazurami rozcięła delikwentowi kawałek skóry pod żebrami. Gdy oddalił się na dystans, z kieszeni w spodniach sama wyciągnęła dwa małe nożyki i złapała je tak, aby ostrze zaczynało się przy małym palcu. Służyć to miało za przedłużenie ręki i efektywniejszy cios.

- Już nie żyjesz. - powiedziała morderczym tonem.

W mgnieniu okaz ruszyła na niego. Jej prędkość była jak u geparda, a zwinność jak u lamparta. Nożownik nie mógł nawet dostrzec ciosu, który został mu zadany. W jednej sekundzie ma rozcięte udo, w drugiej ramie, a w trzeciej ma nóż przy gardle.

- Kto cię nasłał? - czekała trzy sekundy, nie odpowiedział. Była gotowa poderżnąć mu gardło, ale usłyszała odgłos kolejnego wyprowadzonego pocisku, szybko się więc wycofała. Tym razem wystrzał nie dosięgnął żadnej z nich.

Dziewczyna szykowała się aby zaatakować ponownie, ale usłyszała bardzo niepokojący dźwięk. Dźwięk kruszących się kafelków. Za nią. Odwróciła się powoli w stronę przyjaciółki dostrzegając jej dłonie. Jedna zaciśnięta w pięści tak ciasno, że ze środka ciekła krew, a druga wyglądała jakby miała na sobie rękawicę od zbroi. Czarne palce, ostro zakończone wbiły się w kafelki. Oddychała powoli i stabilnie. Głęboko. Jej uszy stały się szpiczaste, a oczy pokrywało samo białko.

- Kurwa!! Mówiłam ci, że masz nie dać się sprowokować! - podbiegła do niej i przyklękła obok, łapiąc ją za ramiona - otrząśnij się z tego do cholery!! - zaczęła nią szarpać - O tym mi jeszcze kurwa nie mówiłaś. Ty jebana demonico, ja wiem że lubisz być w centrum uwagi, zaskakiwać wszystkich swoimi możliwościami, ale chwilę sobie wybrałaś chujową. Nie mam jak cię bronić więc obudź się do kurwy nędzy!! - spoliczkowała ją. Raz, dwa, trzy. Nic.

Wtem usłyszała, jak zamaskowany mężczyzna na nią biegnie. W sekundzie odwróciła się i zablokowała jego nóż swoim. Z siłą tygrysa bez problemu odparowała uderzenie. Następnie kopnęła go w brzuch odrzucając go na parę metrów.

- Jebać to. - spróbowała podnieść towarzyszkę, ale ból z postrzelonego ramienia dał o sobie znać - Kurwa!!! Gdzie ten twój pieprzony nadzór?!

Nagle przed nie wyskoczył, wcześniej spotkany, Todoroki. Zamroził całkowicie osobnika i odwrócił się do dziewczyn.

- Nic wam nie jest? - zapytał podchodząc.

- W budynku znajduje się co najmniej trzech snajperów, nie trać czujności! - wykryczała i jak na zawołanie, dało się usłyszeć kolejny już wystrzał. Dosięgnął Ashley, raniąc ją w łydkę. Kobieta wydała z siebie krzyk w przypływie bólu. Todoroki szybko zareagował i oderwał rękaw swojego stroju, po czym owinął szybko ranę.

Ten krzyk zdawał się przełamać coś w środku Shiry, gdyż w sekundzie wstała na równe nogi, a z jej dłoni zaczęło się wydobywać fioletowe światło. Szykowała się do ataku, jednak Ashley złapała ją za nogę i przewróciła. Dziewczyna odwróciła gwałtownie głowę w jej kierunku warcząc.

- Albo w tej chwili się sama uspokoisz, albo ci w tym pomogę. - powiedziała niewzruszona stanem przyjaciółki. Todoroki tylko kucał obok i patrzył się z przerażeniem na scenę.

Te słowa chyba faktycznie dotarły do kobiety. Fioletowa energia powoli zaczęła zanikać, ręka powróciła do normalnego stanu, a w oczach ponownie pojawiły się tęczówki.

- Nie chcemy powtórki z Hiszpanii - powiedziała Shira powoli dochodząc do siebie.

- I prawidłowo. - Nim się obejrzały, na miejscu akcji zaczęła się gromadzić policja i pro bohaterowie. Zaczęli zabezpieczać teren.

- Kurwa, muszę spadać - powiedziała Ashley.

- Idź. - odpowiedziała Shira.

- A twoje rany? - zapytał Todoroki

- Nic mi nie będzie, przystojniaku. - powiedziała i przemieniła się w małego kota oraz szybko ewakuowała się z budynku, zostawiając chłopaka w nie małym szoku.

***

Nożownik został aresztowany i przesłuchany. Nic nie powiedział. Snajperów nie znaleziono. Aizawa, jak się okazało, w międzyczasie walczył z innym złoczyńcą, który skutecznie uniemożliwiał mu dostanie się na główny hol budynku. Nie powiedziałam mu wszystkiego, szczegół z dziwną przemianą pozostawiłam dla siebie. Najgorsze, że podczas niej byłam całkowicie świadoma, a nie miałam kontroli nad własnym ciałem. Okropne uczucie.

Ktokolwiek zorganizował tą akcję, wszystko dokładnie zaplanował. Każdy szczegół był dopracowany, nie pozostawili po sobie żadnych śladów. Pytanie jaki był ich cel? Co chcieli osiągnąć? Z tą ilością snajperów mogli spokojnie zabić i mnie, i Ashley, więc dlaczego nie? Coś tu ewidentnie nie pasowało.

Na następny dzień udało mi się z nią skontaktować. Nic jej nie będzie. Jej rany szybko się goją. Poszła do swojego prywatnego lekarza. Powiadomiła mnie, że na swoją misję wyruszy z tygodniowym opóźnieniem, aby być w pełni sił. Ta babka nigdy się nie poddaje.

Moje zadrapania nie były poważne. Jak nazwa wskazuje, to tylko zadrapania. Wystarczyły zwykłe plastry. Upewniłam się również, aby napisać do Todorokiego, aby podziękować mu za okazaną pomoc. Zapytał się w jakim stanie jest Ashley, więc dałam mu jej numer i kazałam zapytać osobiście. Jestem genialna. Napisałam również do Bakugou, aby pochwalić się swoimi nowymi umiejętnościami swatki. Mało go to obchodziło, ale miałam satysfakcje z drażnienia go w trakcie dnia, zwłaszcza, że nie lubi tego typu tematów.

***

Parenaście godzin wcześniej, nieznana lokacja.

- Czyli chcesz abyśmy ją postrzelili? -

- Nie, abyście ją zranili, nie poważnie. Parę zadrapań aby ją wkurzyć. Najlepiej, zrańcie kogoś kto jej towarzyszy. -

- A co z bohaterem, który ją nadzoruje? -

- Zajmiemy się tym. Po prostu wkurzcie ją i sprawdźcie jak zareaguje, następnie złóżcie mi raport. -

- Zrozumieliśmy - 4 mężczyzn opuściło pomieszczenie.

- Nie lepiej byłoby po prostu osobiście ją zbadać? -

- Na to jeszcze przyjdzie czas. Ona może się okazać kluczem w naszej operacji.

- Jesteś wredny, Chisaki. -

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #coś