~3~
Minęły może z 2 godziny odkąd siedzą w tych pieprzonych kanapach i gadają. trzy razy robiłam im dolewki naszego najlepszego burbonu. Oby dobrze, cholera zapłacili bo to najlepszy rocznik jaki kiedykolwiek piłam. Mam nadzieję, że za usługi damy osobny rachunek.
Atmosfera w barze była ponura, w tle leciała jakaś spokojna muzyka. Następny występ tancerek odbędzie się za jakieś 10 minut. Ci nadziani goście wcale nie zwracają na nie uwagi, bardziej jest to zabawa dla ich pracowników, którzy się nudzą, czekając aż zakończy się rozmowa.
Nie interesowało mnie o czym rozmawiali, i tak nie mogłabym usłyszeć z tak daleka, jednak co przykuło moją uwagę to, gość w masce, który trzymał w ręce jakąś fiolkę z nieznanym mi płynem. Zapewne wprowadzają na rynek nowego rodzaju narkotyk. Mało oryginalne.
Cóż, nie mnie tu decydować, zostawiam ich samych sobie. Jeśli będą potrzebować kolejnej dolewki to po mnie poślą. Spokojnie opuściłam stanowisko pracy i wyszłam tylnym wyjściem na ulicę aby na chwilę odetchnąć świeżym powietrzem.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ból głowy ponownie się pojawił, tyle że ze zdwojoną siłą. Z sykiem złapałam się za skronie i spróbowałam uspokoić oddech. Przedobrzyłam dzisiaj podczas treningu.
Nie wiem ile czasu tak stałam, nie obchodziło mnie to. Chciałam się tylko pozbyć tego uporczywego uczucia. Nagle usłyszałam czyiś głos. Niski i głęboki. Mężczyzna. Wysoki, rozbudowana postura. Czarne okulary i słuchawka w uchu. Jeden z ochroniarzy. Czemu on do kurwy nędzy się tak głupkowato uśmiecha?!
Złapał mnie za talię szepcząc coś, ale przez szum w uszach nie zrozumiałam co.
- Odwal się.. - wyszeptałam.
Chuja to dało. Całkowicie mnie zignorował,a następnie przyciągnął bliżej siebie.
- Ostatnie ostrzeżenie, pożałujesz jeśli zaraz mnie nie puścisz. - powiedziałam bardziej groźnie a moje ramiona zaczęły się lekko palić. Zignorował mnie. Ponownie. Przesadził.
Jedną ręką złapałam go za gardło i uniosłam do góry. Następnie uderzyłam nim o ziemię, a jego czaszka się rozbiła na bruku. Poje ramiona wciąż się paliły, zauważając to szybko je zgasiłam i przetarłam cieknącą, z mojego nosa, krew. Rozglądnęłam się aby upewnić się, że nikt tego nie widział, jednak nikogo nie dostrzegłam. Na szczęście. Szybko spaliłam ciało na popiół, aby pozbyć się dowodów.
Nie zauważyłam jednak mężczyzny czającego się w cieniu, który dostrzegł całą sytuację. Mężczyznę, który się uśmiechał.
Szybko wróciłam do lokalu i zajęłam należne mi miejsce za barem. Kątem oka starałam się dojrzeć Natsumiko z zamiarem poproszenia jej o możliwość szybszego wyjścia. Bezskutecznie, szuja się gdzieś zaszyła. Powiedziałam więc Kuro, że źle się czuję i wychodzę oraz aby powiadomił o tym właścicielkę. Zgodził się i życzył mi zdrowia. Sprawnie więc opuściłam bar, starając pozostać niezauważona przez dzisiejszych VIP-ów.
Po powrocie do domu, pierwsze co zrobiłam to wzięłam zimny prysznic aby ochłonąć. Przesadziłam, znowu. Nie potrafię się kontrolować. A myślałam, że ta pieprzona szkoła czegoś mnie nauczy. Cóż, nie żebym żałowała tamtego gościa, w końcu pewnie nie byłam pierwszą, którą próbował zgwałcić. Jednak kolejny będzie do listy.
Zaraz po kąpieli poszłam spać. Ach moja ulubiona część dnia to moment, w którym oddaję się w stan nieważkości, w którym marzenia się spełniają.
***
Następnego dnia nie pojawiłam się w szkole. Po pierwsze byłam wściekła po drogie ból wciąż mi towarzyszył, więc zaraz po obudzeniu się i wypiciu cholernie dużej ilości wody, wróciłam do spania. I tak wiele nie tracę. Do tej pory nic użytecznego, co mi się faktycznie przyda, mnie nie nauczyli.
Gdy w końcu wstałam było grubo po 16, nie żeby miało to jakieś większe znaczenie. Jako "śniadania" przygotowałam sobie koktajl z bananów, jabłek, jagód oraz malin. Mała przekąska, ale pyszna.
Wciąż siedząc w piżamie odpaliłam laptopa w celach oczywistych. Dostrzegłam jednak nową wiadomość od Natsumiko. Napisała coś o tym abym się kurowała, ale za wyjście w połowie imprezy nie dostanę wypłaty za ten dzień. Super. Najlepsza okazja na większy zarobek, a ja ją zjebałam. Jak zwykle.
Niewiele więcej o tym myśląc, włączyłam swój ulubiony serial i zatraciłam się nie zwracając uwagi na resztę świata.
W ten sposób upłynęła mi reszta tygodnia. Spanie do późnych godzin, jedzenie jakiś prostych do przygotowania dań i oglądanie serialu. Co prawda po trzech dniach ból ustał całkowicie, ale reszta tygodnia to był zasłużony odpoczynek.
Gdy powróciłam do tej budy to, szczerze nie byłam zadowolona. Zdążyłam się przyzwyczaić do późnego wstawania, także pobudka o 6.00 była katorgą. Weszłam do klasy, było w niej już sporo osób, jednak nie wile z nich zwróciło na mnie uwagę. I dobrze. Usiadłam w przydzielonym mi miejscu i z daleka wyglądałam przez okno. Miałam takiego pecha, że dostałam miejsce najbardziej z przodu a do tego pod ścianą. Masakra.
- Oi. - usłyszałam nad głową, więc uniosłam ją do góry i dostrzegłam dobrze znaną mi czuprynę jeżozwierza - Gdzie byłaś? - zapytał ostro
- Chora - odpowiedziałam krótko - Tak przy okazji, Bakuś, mój drogi. Czy twoje kochane i współczujące serduszko byłoby na tyle szczodre aby podarować mi tymczasowo swoje cudowne oraz skrupulatne notatki abym mogła nadrobić stracony materiał? - uśmiechnęłam się szyderczo widząc wkurw na jego mordzie.
- Uważaj bo się zapowietrzysz chuderlaku. Podejdź do mnie po lekcjach - powiedział, opanowując się. A niech to, prawie go miałam.
Założyłam się z Kirishimą o to które z nas jako pierwsze doprowadzi Bakugou do białej gorączki. Zakład jest o dość sporą sumę. Nie zamierzam przegrać. Ale jak na złość, nie wiem jakim cudem, ale blondynka z wiecznym okresem dowiedziała się o zakładzie. I nie da żadnemu z nas tej satysfakcji.
Wymieniliśmy jeszcze parę krótkich zdań na temat tego co się działo w szkole. Jak przewidziałam, nic ciekawego. Jedyne interesujące wydarzenie odbędzie się w przyszłym tygodniu. Będzie to wycieczka na pole treningowe - USJ. Powinno być ciekawie.
Ale póki co czas zająć się nic nie wartą wiedzą, która nijak mi się przyda w życiu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro