Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 43.

Harry zamknął oczy, a potem otworzył je zdecydowany. Przysiągł sobie, że pomści Remusa za wszelką cenę. Wstał z łóżka i poszedł po pergamin i pióro. Usiadł na ziemi i zaczął pisać.

Drogi Akki

Bardzo dużo się działo, przyznaję, że jestem zamęczony. Piszę, ponieważ potrzebuję pomocy. Mój... Ktoś ważny dla mnie zginął z ręki Severusa Snape'a, chce, abyście się zjawili w kwaterze w, której się znajduje. Dołączę dla was świstoklik do listu. Zbierz wszystkich w tym nowego prowadzącego. Chce rozpocząć polowanie, myślę, że inny będą zadowoleni.

Harry.

Chłopak zadowolony z listu wstał i wyszedł z pokoju. Zamiast szukać Voldemorta wysłał mu sygnał przez połączenie. W tym czasie usiadł w salonie na kanapie. Mimo zmęczenia i smutku, a wręcz rozpaczy, którą odczuwał, chciał jak najszybciej wysłać Łowców na polowanie. Podskoczył, gdy usłyszał zmartwiony głos za sobą.

- Jak się czujesz? – Tom stał oparty o framugę drzwi z lekko przekrzywioną głową.

- Zmęczony, mam do ciebie prośbę. – Odparł Gryfon, patrząc uważnie na swojego towarzysza.

Riddle podszedł do kanapy i usiadł cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z nastolatkiem.

- Słucham.

- Czy mógłbyś zrobić dla mnie świstoklik, chce zwołać Łowców tutaj. – Wytłumaczył Harry i westchnął cicho.

Marvolo pokiwał głową i przywołał do siebie starą księgę, którą zaraz uczynił świstoklikiem. Czarny Pan czuł na sobie uważny wzrok chłopaka, gdy rzucał zaklęcie na przedmiot. Martwił się o niego, ale wiedział też, że nie zmusi go do snu ani bezczynności szczególnie teraz. Podał chłopcu księgę i złożył delikatny pocałunek na czole.

- Jeśli coś będziesz potrzebował jestem w Sali tronowej. – Wyszeptał cicho, po czym wstał i wyszedł z salonu.

Gryfon lekko się uśmiechnął i z listem i świstoklikiem poszedł po Hedwigę.

-----------

Czekał przed wejściem do dworu, chodząc w kółko. Po krótkiej rozmowie z Bellą, która na szczęście polubiła go, poszedł coś zjeść. Potem dotarł przed drzwi dworu. Zniecierpliwiony podskoczył, gdy usłyszał znajomy dźwięk aportowania. Na środku korytarza stała mała grupka osób.

- Harry! Jesteś cały?! – Wykrzyknęła Anna, podchodząc do niego.

- Tak, mi nic nie jest. – Odparł cicho, po czym lekko się uśmiechnął. – Wezwałem was tutaj, bo chce rozpocząć Łowy. Celem jest Mistrz Eliksirów Severus Snape. Macie go przyprowadzić tutaj, najlepiej jeszcze też kilku innych aurorów, a potem będziemy się bawić.

- Woach! Musiał naprawdę cię zdenerwować... – Mruknął Kin lekko przekrzywiając głowę.

- Złapać? A można ich trochę poturbować? – Zapytał niewinnie Albin.

- Ten Snape jest głównym celem. – Stwierdziła Sonia, marszcząc brwi.

- Nie obchodzi mnie co im zrobicie, ale Snape ma być żywy. – Harry obrócił się i skierował  do Sali Tronowej.

-------

- To jak się dzielimy? – Zapytała Sonia, patrząc na każdego z osobna.

- Ja, Sonia i Claude. Pójdziemy na Pokątną, myślę, że ktoś tam może się znajdować. – Powiedział stanowczo Akki.

- Teleportuje nas, w takim razie. – Mruknął Claude.

- Ja i Albin. Będziemy pilnować w Hogwarcie. – Odezwała się Anna.

- Chyba spróbujemy...

- No to... ja i Lux ogarniemy tę kwaterę główną Zakonu Feniksa, o której wspominał kiedyś Harry. – Powiedział z szerokim uśmiechem Kin kołysząc się na piętach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro