Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 26. cz 1.

Betowała: CzteryJokery



Harry leżał na łóżku tępo wpatrując się w sufit. Nie wiedział co to było... kto próbował wedrzeć się do jego umysłu na siłę. Jego mętlik w głowie przerwał Tom, który właśnie wchodził do pomieszczenia. Chłopak nie zareagował, nie poruszył się, czuł się strasznie. Był zmęczony, obolały psychicznie oraz magicznie, mimo iż miał dość dużą i silną magię to nie miał szans na zablokowanie tak potężnego i doświadczonego maga. Chłopak nawet nie zauważył jak Czarny Pan podszedł do łóżka i usiadł na nim oraz skierował swój wzrok na niego.

- Harry. - Odezwał się Tom delikatnym głosem. Harry wzdrygnął się lekko i spojrzał na mężczyznę pytająco.

- Jak się czujesz? - Zapytał czerwonooki podnosząc nastolatka i sadzając na swoje kolana.

- Jestem zmęczony. - Wyszeptał wtulając się w kartkę piersiową Czarnego Pana.

Mężczyzna zaczął gładzić go po włosach i próbował wesprzeć nastolatka swoją magią. Harry podniósł głowę i objął rękami szyje Riddle'a (Riddla?). Zbliżył swoją twarz do mężczyzny i popatrzył w krwawe oczy, które błyszczały się z troski i podniecenia. Chłopak nie chcąc dłużej czekać pocałował delikatnie i z pewnym wahaniem mężczyznę, który wydał z siebie cichy pomruk aprobaty.

Tom w pewnym momencie postanowił przejąć inicjatywę więc pogłębił pocałunek i z dużym entuzjazmem badał dobrze już znane podniebienie kochanka. Gdy oderwali się od siebie lekko dyszeli. Harry był zarumieniony a Tom na twarzy miał szeroki uśmiech.

- Tęskniłem. - Powiedział cicho Czarny Pan.

- Ja też. - Stwierdził nastolatek i uśmiechnął się nieśmiało.

Tom się zaśmiał i na jego nieszczęście lekko uszczypnął biodro nastolatka, który wyprostował się nagle i walnął głową w podbródek mężczyzny.

- Przepraszam. - Spanikował Harry a jego policzki pokryła urocza czerwień. Czarny Pan lekko się zaśmiał i przytulił chłopaka.

Draco szedł szybko korytarzem, zmierzał do wyjścia z zamku. Dzisiaj umówił się z Charlie'im, na randkę.... jeśli to tak można nazwać. Włożył czarny garnitur a włosy zaczesał elegancko do tyłu. Wyszedł z Hogwartu niezauważony przez nikogo od razu skierował się do bram poza barierę ochroną zamku. Gdy był już za bramą przywołał Błędnego Rycerza i wsiadł do autobusu, zapłacił i stanął koło okna przy okazji rzucając na siebie zaklęcie kameleona, kiedyś, kiedy był mały jego ojciec nauczył go zaklęcia, bo jest bardzo przydatne w niektórych sytuacjach. Razem ustalili, że spotkają się w kawiarni na Pokątnej. Gdy chłopak dotarł do kawiarenki zrzucił z siebie zaklęcie oraz wszedł dumnym krokiem do lokalu. Było tam kilka osób, Draco przystanął na chwilę i zaczął rozglądać się za rudymi włosami. Gdy już je dostrzegł skierował swoje kroki tam. Charlie jakby wiedział, kiedy się zbliża wstał z krzesła i odwrócił się z dość dużym uśmiechem.

- Tutaj Draco. - Przywitał się Weasley, który był ubrany w białą koszulę, czarną elegancką kurtkę oraz jasne spodnie.

- Cześć! - Palnął młody Malfoy, po czym zrobił się czerwony na policzkach. Charlie zaśmiał się i odsunął krzesło dla Draco.

Nastolatek bąknął ciche podziękowanie oraz usiadł na krześle.

- Nie masz się o co martwić... Wszystko jest już zaplanowane. - Oznajmił rudowłosy śmiejąc się lekko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro