Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22 cz 4.

Betowała: CzteryJokery

- A czemu nie miałbym? - Zapytał zdziwiony Harry.

- No bo Sam- Wiesz- Kto mógł cię porwać! - Odkrzyknął Rudzielec machając rękami.

- Spokojnie rudy... bo komuś coś zrobisz. - Odezwał się Teodor.

- Nikt cię nie pytał o zdanie obślizgły wężu! - Warknął Ron. - Lepiej obydwaj Idźcie do swoich kochanych rodzinek i przyjmijcie ten mroczny znak!

- Ron! - Odezwał się Harry, który powoli tracił cierpliwość.

- Co? Czy tak nie jest?! Harry no nie mów, że jesteś z nimi przecież to szumowiny Sam-Wiesz-Kogo! - Warknął Ron w stronę dwóch wkurzonych Ślizgonów.

- To, że są Ślizgonami to nie znaczy, że są poplecznikami Voldemorta. - Wyjaśnił Gryfon siląc się na spokój.

- Jak możesz! Pewnie też jesteś szumowiną?! - Wykrzyczał Ron do Zielonookiego. - No powiedz mi ile bierzesz za puszczanie dupy?!

Harry znieruchomiał i na chwilę zamknął oczy próbując się uspokoić.

- Nie słuchaj go... - Odezwał się Tom w jego umyśle.

Po powozie rozległ się głośny dźwięk. Zaskoczony chłopak otworzył oczy i zobaczył, że Ginny dała bratu z liścia w policzek. Chyba mocno, bo pojawił się czerwony ślad.

- Ronaldzie! Jak śmiesz? - Ginny podniosła głos.

- Ty też do diabła z wami! - Warknął Ron wychodząc z powozu. - Hermiono idziemy.

- Nigdzie nie idę. - Oznajmiła Hermiona i zamknęła mu drzwi przed nosem.

- Wszystko ok Harry? - Zapytał Blaise patrząc na Gryfona zaniepokojony.

- Tak... jest ok. - Odparł siląc się na mały uśmiech.

Powóz ruszył nikt w czasie drogi się nie odezwał. Każdego pochłonęły swoje własne myśli.

______________________________

Siedzieli w wielkiej sali. Gwar uczniów narastał, a Harry skierował swój wzrok na podium. Zauważył, że Snape go pilnuje wzrokiem, a Dumbledore ma ulgę wpisaną na twarzy.

- Pewnie się cieszy, że tu jesteś. - Stwierdziła Ginny przekrzywiając głowę. Nastolatek pomachał głową i rozejrzał się koło niego siedziała Hermiona, a naprzeciwko Ginny. Ron gdzieś zniknął i tak było lepiej. Gwar ucichł, gdy Dyrektor szkoły wstał i jak zwykle po ceremonii przydziału chciał ogłosić coś szkole.

- Witam moi mili. - Przywitał się swoim dobrodusznym starczym głosem. - Witam na kolejnym roku w Hogwarcie. Mam nadzieje, że wszyscy są cali i zdrowi. Jak zwykle przypominam, że pierwszorocznym nie

wolno wchodzić do zakazanego lasu. W tym roku także odbędą się dwa bale. Jeden z okazji Halloween a drugi na Walentynki. Ale co będę gadał! Proszę jedzcie.

Jak zwykle na stole pojawiły się różne potrawy. Jak na razie Harry nalał sobie tylko soku z Dyni i wziął kilka tostów z serem. Nie był szczególnie głodny.

_____________________________

Razem z Hermioną szli do portretu Grubej Damy na szczęście rudzielec się nie pojawił. Gdy dotarli portret poprosiło hasło.

- Nothing is as it seems. - Hermiona podała hasło.

- Nic nie jest takie, jakim się wydaje? - Zapytał dziewczynę przechodząc przez portret ona tylko się zaśmiała i poszła w stronę dormitorium dziewcząt.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro