Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 22 cz 3.

Betowała: CzteryJokery

- To, co razem porabialiście? - Zagadnął Teodor.

- My? Byliśmy się przejść. - Wyjaśniała Pasny, swoim przesłodzonym głosem.

- Ach? Naprawdę to ja słyszałem jeszcze jak Draco się na ciebie darł. - Zakpił Blaise.

- Nie wiem, o czym mówisz. - Oburzyła się Ślizgonka.

- Tak... jasne udawaj. - Odezwał się Draco. Dziewczyna zrobiła się czerwona a Gryfon powstrzymywał się od śmiechu.

- Pansy ty i tak nie masz szans. - Stwierdził Harry.

- A niby czemu? - Zapytała się oburzona Parkinson.

- Ponieważ on woli chłopców.- Wyjaśnił z lekkim uśmiechem. - Wiesz tam gdzie spędzałem resztę wakacji mogłem go widzieć i raz była taka sytuacja, że do dworu zagościło pewne rodzeństwo... I Draco wpatrywał się jak zaczarowany w jednego z braci.

Dracon zrobił się czerwony, a Blaise zachichotał.

- Draco! - Wykrzyknęła Parkinson.

- Ech... no dobra to prawda... chociaż nie wiem jak to zauważyłeś. - Stwierdził zażenowany Smok.

Resztę drogi przeszła im na swobodnej rozmowie. Dopiero pół godziny przed dojazdem postanowili się przebrać w mundurek.

_____________________

Gdy Harry wychodził z pociągu ktoś rzucił się na niego. Osoba miała rude włosy oraz była drobna.

- Witaj Ginny. - Przywitał się Harry z uśmiechem.

- Nigdzie cię nie widziałam w pociągu! Przestraszyłam się! - Powiedziała oskarżycielskim głosem.

- Przepraszam, ale byłem ze Ślizgonami. - Wyjaśnił chłopak.

- Ron i Hermiona cię szukają.

- Ach Hermiona to spoko jest po naszej stronie, znaczy po mojej. - Stwierdził lekko Harry. - Ale Ron...

- Rozumiem. - Przerwała mu Ginny i pociągnęła w kierunku powozu.

Znaleźli jakiś pusty i usiedli w nim. Potem dołączyła do nich rozradowana Hermiona, Teodor oraz Blaise.

- Harry cieszę się, że jesteś. - Odezwała się Gryfonka i posłała mu uśmiech.

- Spokojnie zajęliśmy się waszym kotem. - Odezwał się Teodor, który siedział koło Harry'ego.

- Ginny nie jesteś zdziwiona? - Zapytał Chłopiec- który- przeżył.

- Nie, byłam poinformowana. - Wyjaśniła z ciepłym uśmiechem.

Zapadła cisza, którą przerwał wchodzący Ron. Kiedy ich zobaczył zmarszczył brwi i usiadł koło Hermiony, ponieważ drugie siedzenie było zajęte. Usiadł naprzeciwko Blaise.

- Stary! Ty żyjesz! - Wykrzyknął cicho Ron w stronę Harry'ego. Było to trochę trudne, ponieważ chłopak siedział pomiędzy Ślizgonami którzy zachowywali się jak jego straż.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro