Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10.

Harry obudził się z zawrotami głowy. Przez chwilę nie mógł przypomnieć sobie, dlaczego znowu spał z kimś w łóżku. Lecz wspomnienia zaczęły napływać do niego tak szybko, że aż usiadł z wrażenia. Ostatnie co pamiętał, że dostał jakąś klątwą. Przeniósł wzrok na swoją dłoń była zabandażowana i lekko piekła.

- Boli cię - Usłyszał szept przy uchu, przyzwyczajony do Toma  nie był zaskoczony ani przestraszony jego obecnością.

-Nie, tylko lekko piecze - Wyznał. Chłopak dopiero teraz zauważył, że siedzi między nogami Riddle'a, nie miał bladego pojęcia jak się tam znalazł.

Marvolo delikatnie wziął dłoń chłopaka i przyłożył usta do rany lekko ją całując. Harry na ten gest uśmiechnął się lekko. Kto by pomyślał, że Czarny Pan jest taki delikatny.

- Myślę, że powinieneś dostać kogoś na ochroniarza - Stwierdził Voldemort marszcząc brwi.

- Kogo na przykład?

- Wiem, że jej nie lubisz, ale ona jest naprawdę dobrą ochroną szczególnie dla ciebie - Westchnął cicho Tom.

- Kto - Zapytał szybko chłopak.

- Bellatrix - Stwierdził Czarny Pan lekko się krzywiąc.

Harry lekko przygryzł dolną wargę. Kobieta, która zabiła jego jedyną rodzinę.

- Dobrze, ale najpierw ma dostać karę za zabicie Syriusza - Stwierdził sucho Gryfon.

- Jak sobie życzysz kochany i dziękuje - Powiedział lekko całując go w policzek.

- Czemu dziękujesz - Spytał chłopak zdziwiony.

- Będę wiedział, że jesteś bezpieczny - Szepnął Tom koło ucha chłopaka.

Gdy już zdecydowali się wstać Harry ubrał się w spodnie i został w koszuli. Sam Czarny Pan wybył na spotkanie by załatwić kilka spraw więc Gryfon znowu się będzie musiał się nudzić.

********

Jadł obiad, gdy do salonu wparował Draco Malfoy. Rzucił Harry'emu krótkie spojrzenie i powiedział.

- Przyszedłem cię pilnować, oraz porozmawiać - Oznajmił lekko się uśmiechając.

-Oh to Fajnie? Nudziło mi się trochę - Przyznał chłopak lekko zmieszany.

Draco podszedł naprzeciwko fotela i opadł na niego z gracją.

- Jak się czujesz - Spytał zaniepokojony.

- Jest okej. Tylko lekko piecze - Odpowiedział beztrosko - To nic! Tylko małe czarno magiczne zaklęcie.

- Nic! Ja sobie flaki wypruwałem czy jesteś cały. Prawie przyprawiłeś mnie o zawał - Wykrzyknął dramatycznie ślizgon.

- Masz rację Draco, tak bardzo przepraszam - Gryfon zaczął się z niego nabijać.

Ślizgon zrobił obrażoną minę, by po chwili wybuchnąć lekkim śmiechem.

Harry bardzo dobrze spędził czas z Draco. Mieli naprawdę dużo tematów do rozmów.

********

Był wieczór, Malfoy wyszedł z dworu aby wrócić do domu jakiś czas temu.

Gryfon w tym czasie zajął się książką pod tytułem „Zachowania ludzi przeciętnych, ponadprzeciętnych oraz niewykształconych". Harry'emu spodobała się ta książka, niestety czytanie przerwał mu Tom, który wszedł z hukiem do pomieszczenia.

- Tom - Wykrzyknął wystraszony.

- Drogi czy nie chciałbyś zamieszkać ze mną w jednym pokoju - Zapytał niewinnie Voldemort, jakby przed chwilą go nie wystraszył.

- Em... jasne - Odpowiedział lekko zaskoczony chłopak.

- Cudownie - Podszedł do chłopaka i pocałował delikatnie w usta.

- Tom? Kiedy masz zamiar nauczyć mnie bezróżdżkowej magii - Zapytał Harry.

- Jeśli tak ci się spieszy możemy zacząć teraz - Stwierdził energicznie.

Gryfon od razu odłożył książkę i spojrzał wyczekująco Marvolo.

- Magia bezróżdżkowa to sama magia w sobie. Jest trudna do nauczenia i wymaga dużo siły i Energii, oraz przede wszystkim czasu - Wyjaśnił Tom - Twoje pierwsze ćwiczenie. Oddaj mi różdżkę oraz rzuć bez niej zaklęcie Accio na pióro.

Harry posłusznie oddał różdżkę i powiedział na głos Acco pióro. Udało mu się je tylko lekko wznieść w powietrze, ale Czarny Pan i tak wydawał się zadowolony.

- Wspaniale jak na pierwszy raz - Oznajmił podejrzliwie wesoły Riddle - Teraz jeszcze raz!

********

Po godzinnym treningu przenieśli się do jadalni i zjedli kolację w przyjemnej atmosferze.

Była noc, gdy obydwaj przebierali się i poszli do łóżka. chłopak wślizgnął się do Czarnego Pana uciekając przed zimnem i uśmiechnął się lekko do samego siebie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro