Jak wszystko się zaczęło
Był piękny czerwcowy dzień, wokół był odczuwalny śpiew ptaków i piękna woń kwitnących fiołków ww pobliskich ogrodach. Dzień ten był dla mnie bardzo szczególny, bo właśnie dzisiaj niepozorny Bartek miał odebrać świadectwo ukończenia liceum z wyróżnieniem, inni z pewnością smucą się na myśl że muszą opuścić dobrze im znajome szkolne mury, oraz swoich najlepszych przyjaciół, ale nie ja byłem jakimś dziwnym wyjątkiem, nigdy nie potrafiłem nawiązywać nowych znajomości byłem niskim i nie pozornym i chuderlawym chłopaczyną z dziewiczym wąsem, tylko nieliczni potrafili wytrzymać z moim burzliwym charakterem. Szedłem powolnym krokiem nie spieszyłem się, mocno rozmyślałem nad tym co robić dalej, Nagle spostrzegłem że do ceremonii pozostało zaledwie pięć minut, postanowiłem biec. Chciałem szybko przebiec przez pasy lecz nie zdążyłem, zostałem potrącony przez samochód. Resztę pamiętam tylko skrawkami, udało mi się zapamiętać przyjazd karetki i płacz mojej matki. Następnie wylądowałem w szpitalu lekarze nie wiedzieli co ze mną począć niby funkcje życiowe były w normie lecz moje ciało nie potrafiło przywrócić mi świadomości byłem jak jedzenie w puszce czekające aż ktoś je z niej uwolni.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro