Rozdział Szesnasty - Gorzko kwaśny posmak
- Już dawno nastała noc - Mruknął obojętnie.
- Co to zmienia? - Powiedział ostrożnie.
- O tej godzinie ludzie powinni dawno już spać - Powiedział, stukając rytmicznie palcami w stolik.
- Czy nie ustaliliśmy już, że obydwoje nie jesteśmy ludźmi? - Shi Shuan nie zamierzał odpuścić, co nieco zirytowało demona, który jednak nagle uśmiechnął się cynicznie, podnosząc pustą czarkę na wino.
- Może zagramy w grę? - Zapytał, przechylając naczynie w prawo i w lewo płynnym ruchem - Jeśli wypijesz więcej ode mnie, zachowując trzeźwość umysłu, zrobimy, jak zechcesz.
Byakko wykrzywił twarz w nieznacznym grymasie. Ze wszystkich rzeczy, jakie mógł wybrać akurat zawody na picie? W tym świecie obiecał sobie nigdy więcej nie tknąć alkoholu! Wciąż w jego ustach pozostał ten beznadziejny posmak z łaźni, w której wychylił pierwszą i ostatnią czarkę, a przynajmniej tak myślał.
- A jeśli mi się nie uda? - Zapytał, czując jak kilka kropel potu, spada po jego skroni.
- Wtedy idziesz grzecznie spać i nawet nie myślisz pałętać się po posiadłości. To chyba sprawiedliwy układ - Mruknął, podsuwając puste naczynie w jego stronę.
- Jaką mam gwarancję, że dotrzymasz obietnicy? - Zapytał, sprawiając, że śmiech wypełnił pomieszczenie. Shen Yuan przetrał twarz i uciekając wzrokiem w górę w końcu wrócił do sylwetki Shi Shuana.
- Jak zwykle, absolutnie żadnej - Prychnął eksponując dwa śnieżno-białe kły. Trudno jednak było zaprzeczyć, aby było jakkolwiek inaczej.
W swoim poprzednim życiu Shi Shuan mógł pochwalić się naprawdę mocną głową, nie było to jednak coś, z czego szczególnie był dumny, zwłaszcza że jako nastolatek, zamiast lgnąć, bardziej stronił od alkoholu. Właściwie to odkrył swoją mocną głowę przypadkiem i to tylko przez starą siostrę.
- Więc jak będzie? - Mruknął - Zmierzysz się?
Nie mając nic do stracenia, westchnął głęboko, po raz ostatni przeliczając, każe za i przeciw.
- Niech będzie - Odpowiedział w końcu, pozwalając, by jeden z duchów napełnił naczynie alkoholem.
Tak właśnie zaczęła się cała ta zabawa.
Z początku Byakko czując niemałe obrzdzenie pił pierwsze kieliszki, nieco zadziwiając swojego rywala. Bliżej nieokreślona twarz Shi Shuana wydawała się jednak na tyle zabawna, by nawet Shen Yuan nie chciał zniszczyć jej żadnym komentarzem. Zamiast tego w ciszy dopijał swoją czarkę. Już po kilku naczyniach, niemal wiadomy był już zwycięzca. Shi Shuan zaczął powoli odczuwać skutki picia na goły żołądek, dużo szybciej czując się znużony. Czy to w ogóle było możliwe, aby być tak słabym w piciu?
Demon jedynie lekko się uśmiechnął jakby czytając myśli Byakko, albo zaraz. Czy on czasem nie powiedział tego na głos?
- To było szybkie - Mruknął ziewając - Myślałem, że będziesz godnym przeciwnikiem.
- Zamknij się - Burknął, odkładając czarkę na stół - Wciąż mogę pić!
Nie komentując tego, jedynie prychnął, co jedynie zirytowało boga na tyle mocno, by po raz kolejny chwycić za napełnione tyle, co naczynie z alkoholem. Po czasie nie przeszkadzał mu już nawet kwaśnawy smak, a wręcz przeciwnie, po czasie nawet zaczął mu smakować. Niestety jednak nie przyniosło mu to zwycięstwa. Nie ważne jak mocno by nie próbował, brak doświadczenia oraz kilka innych czynników złożonych razem jedynie dobiło abstynenta, zapewniając demonowi zwycięstwo z dużą przewagą.
- Oszukiwałeś - Powiedział, opierając głowę o stół - Nie uwierzę, że nic cię to nie ruszyło!
- Przegrałeś, teraz wypełnij swoją część umowy - Odparł, już na stałe odkładając czarkę - Jest już na tyle późno, aby to skończyć.
- Mówisz jak moja siostra - Mruknął - Ona zawsze tak mówiła gdy zostawałem do późna.
Shen Yuan spojrzał na niego nieco niezrozumiałym spojrzeniem, jednak nic nie mówił. Może to po prostu pijackie bzdury? Takie, jakich słyszał już wiele w niejednej gospodzie. Jednak niestrudzony Shi Shuan kontynuował.
- Tęsknię za nią. Czemu musiała odejść tak nagle? - Mamrotał ukrywając twarz w rękawie - Nie zdążyłem się nawet z nią właściwie pożegnać.
- Byakko, czas spać - Ponowił, wstając.
- Nie! Skoro ty nie musisz dotrzymywać obietnic to i ja nie muszę! - Rzucił głośniej, nieco schrypniętym głosem. Nie minęła chwila gdy znowu zaczął wymawiać kolejne niemające sensu zdania, a przynajmniej od strony demona.
- Mogła przecież o wszystkim mi powiedzieć, zrozumiałbym i na pewno znalazłbym jakiś sposób - Kontynuował, sprawiając, że mężczyzna chwilę później podszedł, łapiąc go pod ramię.
Niestety jak się okazało prowadzenie pijanego mężczyzny, było dużo trudniejsze, niż się wydawało, zwłaszcza gdy ktoś co chwila mamrocze ci nad uchem.
- Siostrzyczko - Kilka łez spłynęło po jego policzkach. Co było z nim nie tak? Rozdwojenie jaźni?
Nie mając już więcej sił na to, w pewnym momencie zwątpił, biorąc mężczyznę na ręce. W tej całej sytuacji była to najbezpieczniejsza pozycja, która dość szybko zaczęła działać.
Rumiane od buzującej krwi policzki z czasem wtuliły się w klatkę piersiową demona, nie pozwalając mu wydobyć żadnych słów, podobnie zresztą jak oczy, które już jakiś czas temu były przymknięte przez napływające łzy. "Naprawdę żałosny widok" - Mruknął sam do siebie nieco zirytowany.
Czy naprawdę jest sens trzymać go przy życiu skoro i tak nic nie pamięta? - Rozmyślał, powoli przemierzając korytarze w posiadłości. Duchy, które znajdowały się dokoła, jedynie co jakiś czas zerkały zaciekawionym wzrokiem, tylko po to by napotkawszy zimne spojrzenie, znów wrócić do pracy nawet nie śmiąc ponownie odwrócić wzroku.
Chwilę później w końcu znaleźli się na miejscu.
Ze zmęczonym westchnięciem, odłożył mężczyznę na mate znajdującą się w pokoju. Nawet nie zauważył gdy Byakko zasnął, jego oddech ani trochę się nie zmienił, dalej oddychał tak samo spokojnie i rytmicznie. Dopiero po odstawieniu go, nieco się to zmieniło.
Jego dłoń nieco się zacisnęła, jakby mocniej chwytając niewidzialny przedmiot. Nieco dziwny odruch bezwarunkowy.
- Yan lou - Mruknął przez sen, nieco bardziej mrużąc oczy, nie wyglądało, jakby śniło mu się coś przyjemnego.
Demon nieco leniwie podniusł dłoń kładąc ją na ciepłe czoło mężczyzny. Już jako dziecko słyszał, jako na koszmary miała wpływać temperatura śniącego, jednak nie mając nic zimnego przy sobie, jedynie to mógł zrobić, aby uśmierzyć skołatane myśli Shi Shuana, które jednak w dalszym ciągu krążyły jedynie wokół ukochanej siostry.
---
Z poślizgiem, ale jest!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro