Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Pięćdziesiąty Piąty - Obłąkana Luo

Stojący w centrum całego zamieszania Byakko, nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Kim była ta kobieta? Był pewien, że widział ją pierwszy raz na oczy. Dlaczego więc ta nazwała go swoim ukochanym? Najostrożniej jak mógł, chciał wyswobodzić się z jej objęcia, jednak z pozoru krucha kobieta trzymała się go wyjątkowo mocno. Powodując, coraz większe zmieszanie na czerwonej twarzy boga. Właśnie! Może demon i duch studni mu pomogą. Zwrócił w ich stronę błagalny wzrok. Prawdę mówiąc wyglądało to wyjątkowo komicznie, mężczyzna terroryzowany przez kobietę w uścisku. Mężczyźni dokoła niego dosłownie dławili się se śmiechu.
Shen Yuan westchnął. Spoglądając po nim badawczo próbował ocenić, na ile słowa kobiety mogły być prawdziwe, jednak z każdym co raz bardziej żałosnym spojrzeniem zawstydzonego Byakko był już przekonany. Nie było nawet możliwości, aby tak zawstydzony bóg kiedykolwiek choćby trzymał kobietę za rękę.

- Hej, złaź z niego - Rzucił poważnie duch studni mierząc kobietę wzrokiem. Była młoda, jej jasna cera z całą pewnością nie została nawet muśnięta dłonią starości, zielone iskrzące się od łez wzruszenia oczy zamrugały kilkukrotnie, jednak z całą pewnością ani myślały puścić mężczyzny. Ba! Uścisk jedynie się zacieśnił.

- Nie miej jej panie tego za złe - Powiedział jeden z mężczyzn, który najwyraźniej skończył delektować się całym tym nieporozumieniem - To szalona dziewczyna, na każdego młodego pana rzuca się jakby był jej kochaniem. Mimo, że jej mąż czeka na nią w domu. Po prostu daj jej się objąć.

Duch studni spojrzał na mężczyznę, jakby z podełba.

- To prawda? - Zapytał nieco podejrzliwie - On nie jest tutaj jedynym mężczyzną, dlaczego więc rzuciła się tylko na niego?

Burzliwa reakcja ducha tylko potwierdziła Shen Yuana w jego domysłach. W tej dziewczynie nie pasowało stanowczo coś więcej niżeli sam fakt, że była szalona. Jej aura wariowała jak kompas, pod który podłoży się magnes, raz przyjazna, raz wroga a raz w ogóle nie wyczuwalna.

- My jesteśmy za starzy, aby pomyliła nas z mężem - Odparł poprawiając kapelusz - Poza tym panicz jest jeszcze zbyt młody - Mówiąc to powoli przeniósł wzrok na demona, który pogrążony w myślach usłyszał jedynie:
- Z kolei twój towarzysz jest dla niej zbyt stary. Nic dziwnego, że dziewczyna wybrała tego, co jest w podobnym jej wieku.

Pierwsze zdanie dość z nienacka uderzyło zamyślonego demona, wyrywając go z kontemplacji. On stary? Przecież miał ledwo dwadzieścia pięć lat. Z cała pewnością nie jest to wiek jaki można uznać za stary!
Dość szybko spojrzał w stronę gnębionego przez kobietę Byakko. Blondyn nie wyglądał na dużo młodszego od niego, a przynajmniej cieleśnie. Duża część w jego aparycji z całą pewnością leżała w niewinnej męskiej twarz, która chcąc czy nie chcąc wyglądała na prawdę niewinnie i młodo, choć sam demon nie dałby mu mniej niż dwadzieścia lat. Gdzie więc leżała ta wielka różnica, którą rzekomo dostrzegła, ta obłąkana kobieta?

- Stary - Wymamrotał pod nosem. Podczas gdy toczył on walkę ze swoimi własnymi myślami, duchowi studni udało się w końcu oddzielić jasnowłosą kobietę od Byakko, co jednak zakończyło się przerażająco głośnym krzykiem.

- Puść mnie! - Wołała na całe gardło - Kochanie, pomóż mi! Oni znowu chcą cię zabrać - Łzy powoli spływały po jej policzkach, gdy przerażona patrzyła na Byakko. Na prawdę łamiąca serce sytuacja, szkoda jednak, że nie do końca tak było.

- Zostaw ją - Mruknął po chwili Byakko, na co płomyk krzyknął niemal tak głośno jak sama kobieta.

- Czemu?!

- Ona płacze, nie widzisz? - Jakkolwiek nie byłoby to niezręczne, tak widok płaczącej kobiety z całą pewnością nie należał do najprzyjemniejszych. Przynajmniej nie dla Shi Shuana.

- Jak sobie chcesz - Mruknął zirytowany, po czym równie szybko wypuścił kobietę, która ponownie chwyciła się Byakko. Tym razem łapiąc go za rękę.

- No już, już - Ostrożnie pogłaskał ją po głowie niczym małe dziecko. Szloch niedługo później ustał zaś sam Shi Shuan zwrócił się do stojących obok mieszkańców - Gdzie mieszka jej mąż?

Starszy niż ten który wcześniej rozmawiał z duchem mężczyzna, wskazał dom znajdujący się na skraju wsi.
- Powierzenie jej mężowi niewiele da - Dodał, gdy sylwetki mężczyzn i szalonej kobiety zaczęły oddalać się we wskazaną stronę.
Czy jednak nie warto było spróbować? W końcu kto inny miałby pomóc, niż osoba, którą kobieta tak bardzo myliła z Byakko. Taką właśnie nadzieję żywił mężczyzna, podchodząc i pukając do starych bambusowych drzwi.

- Chyba nikogo tam nie ma - Rzucił zawiedziony.

- Jest - Natychmiast przerwał mu demon, mocniej uderzając w drzwi. Dopiero po tej interwencji zza szpary, która powstała od nagłego uderzenia wyłoniła się młoda twarz, na prawdę przystojnego szatyna, który widząc kobietę, niemal natychmiast chwycił za jej nadgarstki i odciągnął od Byakko, powodując kolejny napad histerii. Dopiero szybkie zamknięcie jej za bambusowymi drzwiami przyniosło jakikolwiek efekt. Okrutne, jednak skuteczne, co za razem wyjaśniało tak tragiczny stan drzwi, które teraz podpierał swoimi plecami.

- Najmocniej przepraszam za nią - Powiedział, bez choćby chwili zwłoki, uniżając swoją głowę, tak by patrzeć jedynie na grunt pod nogami - Ona nie jest świadoma swoich czynów i słów, proszę wybaczcie jej, opętał ją zły duch i to on mówi wszystkie te rzeczy zamiast niej.

- Zły duch? - Shen Yuan spojrzał na niego z nieco dziwnym wyrazem twarzy. Z perspektywy Byakko wyglądało to na coś na granicy chłodu i zaciekawienia jednocześnie, wciąż nie wyglądało aby w jakimkolwiek stopniu mu wierzył.

- Tak, najpodlejszy z podłych - Powiedział poważnie, rozglądając się po przybyszach - Jesteś kapłanem prawda?! - Mężczyzna niespodziewanie zwrócił się w stronę Byakko, chwytając go za ręce, co nie spotkało się z przychylnym spojrzeniem ze strony demona.
- Błagam pozbądź się złego ducha z mojej Luo daozhang! Mam pieniądze, zapłacę wszystkim czym mam!
Determinacja w oczach mężczyzny płonęła żywm ogniem. Dopiero duch studni, swoim wtargnięciem w te ckliwą scenę Skutecznie go przygasił.

- Dlaczego niby ma ci pomagać? Mieszkańcy mówią, że twoja żona jest zwyczajnie szalona - Ostrożnie zabrał ręce Byakko z dłoni mężczyzny.

- Nie słyszałem aby duchy powodowały coś takiego - Wtrącił chłodny głos Shen Yuana.

- To prawda! Ona z całą pewnością oszalała przez ducha! Złego ducha, który zemścił się na niej okropnie! - Szatynem targały emocje, jego głos zaczął się łamać. Wyglądało na to, że po raz kolejny zyskał nadzieję, której nie chciał stracić. Im dłużej Shi Shuan na to patrzył, tym bardziej współczuł im obojga z całą pewnością musieli dużo przeżyć.

- Może powiesz nam o tym więcej? - Zarówno duch studni jak i Shen Yuan popatrzyli na niego z dezaprobatą, czego on sam nawet nie zauważył, jego wzrok skupiony był na ogromnym uśmiechu ulgi, który zarysował się na twarzy mężczyzny.

~~~

- Gdy poznałem Luo, była bardzo młoda, mieliśmy ledwie dwanaście lat. Przez to, że wychowywaliśmy się w jednej wiosce dość szybko się zaprzyjaźniliśmy. Była radosną i mądrą kobietą, która kochała dosłownie wszystkich, a najbardziej swojego brata. Ich rodzice zginęli rok wcześniej, dlatego oboje wychowywali się polegając głownie na sobie. Jej starszy brat był dosyć dziwną osobą, nieco egoistyczny i prawie zawsze wpakowywał się w kłopoty z których Luo musiała go wyciągać, już jako małe dziecko. Jednak czego by nie można było o nim powiedzieć, posiadał ogromny wrodzony talent duchowy. Samym swoim wyglądem przykuwał uwagę, więc wiele duchów, które miały niecne zamiary często błądziło po ulicach. W nocy strach było opuszczać własny dom!
Z jakiegoś jednak powodu, nikt nigdy nie ucierpiał przez te duchy. Poza przezorną ostrożnością i zwykłym strachem, nasze życie się nie zmieniło. Nikt więc nie zatrzymywał brata Luo, Jiang Menga, gdy ten wyruszył w poszukiwaniu lepszej pracy w stolicy. Było to miesiąc po naszym ślubie. W tym czasie zdążyliśmy zamieszkać razem. Życie mijało spokojnie, wiele spraw wręcz samo się układało, wkrótce zostaliśmy nawet rodzicami.
Wszystko byłoby dobrze. Jednak pewnego dnia, nasz syn nie wrócił do domu przed zmierzchem. Mówiłem jej aby została, że ja pójdę, ale nie słuchała. Wymknęła się zaraz po mnie z domu, podczas gdy ja zajęty byłem szukaniem dokoła wioski. Niewiele pamiętam z tej nocy, mgła była bardzo gęsta, jednak jest rzecz, która będę pamiętał do końca życia. Przerażający krzyk, który przerwał nocną ciszę. Krzyk mojej najdroższej Luo.
Biegłem jak oszalały, starając się przypomnieć sobie z której strony dobiegał krzyk, jednak gdy tam dotarłem nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Kałuża Krwi rozciągała się aż na metr, a przykucnięta obok Luo szlochała. Nie myśląc nawet o niczym więcej podbiegłem do niej, by natychmiast zrozumieć. To co słyszałem to nie był szloch, to było chlipanie, które przerywał co chwilę odgłos chrupania. Nie wytrzymałem, zwymiotowałem, gdy patrzyłem jak moja własna żona wygryza w naszym dziecko ogromną dziurę.

Shi Shuan czuł jak jemu samemu zbiera się na wymioty. Tak makabryczna scena, która rozegrała się na oczach tego mężczyzny, była czymś o czym by nigdy nawet nie pomyślał. Matka pożerająca w nocy własne dziecko w akompaniamencie krzku mimo, że jeszcze przed chwilą chciała je ratować od złych duchów.

- Czy oni wiedzą? - Zapytał duch studni, zakładając rękę na rękę. Mężczyzna jednak nawet nie podnosił w jego stronę wzroku.

- Nikt w wiosce nie wie. Powiedziałem, że Luo znalazła go martwego i wpadła w histerię. Jak niby miałbym powiedzieć, że na moich oczach jadła własnego syna? - Jego głos się łamał, podobnie jak on sam pod ciężarem swojego niechlubnego sekretu - Wygnali by ją z wioski. Przysięgam ona nikogo więcej nie zabiła, więc to nie może być szaleństwo!

- fakt, że zabiła tylko swoje dziecko nie wyklucza tego, że postradała zmysły - Uszczypliwość Shen Yuana jedynie pogorszyła jego stan.

- Nie rozumiesz! Ona nigdy by go nie zabiła! Wiem to! Znam ją...

Byakko ostrożnie klepnął mężczyznę w ramię. Sytuacja z całą pewnością nie była ciekawa, jego rozum podpowiadał mu aby nawet nie zbliżać się do tej kobiety z drugiej zaś strony, poczuł żal patrząc na tego załamanego mężczyznę. Ból jakiego doświadczył nie był z całą pewnością tym na jaki zasługiwał.

- Jak miał na imię twój syn? - Ostrożnie i cicho zapytał.

- Gong - Wymamrotał ledwo słyszalnie - Tak go Luo nazwała...

- Jestem pewien, że jest teraz przy tobie. Na pewno i on chce abyśmy pomogli ci odzyskać twoją ukochaną - Mówił najostrożniej jak umiał, staranie dobierając słowa. Czy był pewien, że mu pomoże? Absolutnie nie. Nie wiedział nawet jak zacząć, jednak wciąż coś pchało go do wypowiedzenia tych słów.

---

Opisy:

Byakko/Shi Shuan - Wiek 22 lata. Długie włosy koloru platynowy blond. Jasne oczy w kolorze srebra. "Młoda i dosyć przystojna twarz."
Ubiór: Prosta biała szata z złotymi wzorkami u spodu rękawów oraz na samym dole materiału. Na tali zawiązany szeroki pas w podobnym kolorze.

Shen Yuan/Demon - Wiek 25 lat. Długie czarne włosy upięte w wysokim kucyku. Oczy w kolorze chłodnego niebieskiego. Ostre rysy twarzy, dużo bardziej poważne.
Ubiór: Bardziej skomplikowana szata w kolorach czerni i niebieskiego z białą wewnętrzną warstwą. Od środka ma kilka kieszeni w których trzyma zioła. Zarówno te lecznice, jak i trujące.

Duch studni/płomyk/ognik - Niebieska kula ognia bez oczu i ust.
W ludzkiej formie: Szatyn o piwnych oczach.
Ubiór: prosta koszula i spodnie sięgające do kostek, na które wsuwane są były do połowy łydek.
Innymi słowy dość zwyczajny wygląd
Szacowany wiek jego ciała, które tworzy z energii - 16/17

Kapłan Ming/ekscelencja - Wiek 29 lat Bardzo długie białe włosy spinane za pomocą spinki w kok. Kocio zielone oczy. Wygląda na młodszego, jednak pełne troski i dobra oczy przypominają bardziej spojrzenie dziadka patrzącego na wnuka.
Ubiór: Zazwyczaj długa jasnoniebieska szata ceremonialna z bogatym zdobieniem roślinnym jako motyw.

W razie pytań można pytać śmiało

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro