Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Pięćdziesiąty Czwarty - Ryżowe Pola błyszczące w słońcu

Chwila odpoczynku nie zgasiła całego zapału jaki posiadał w sobie demon. Następne ich kroki skierowane były w kierunku północy, przez to zdawało się robić co raz zimniej. Może nie najlepszym pomysłem było wzięcie kąpieli przed drogą? O ile po Shen Yuanie nie widać było żadnych skutków ubocznych, tak Byakko nie trzymał się już tak idealnie. Głównie z powodu intensywnego bólu głowy, który skutecznie zamykał mu usta. Widzących to duch studni westchnął głęboko, jednak nawet tak wymuszony dźwięk nie zwrócił uwagi demona, wręcz przeciwnie. Zignorował go celowo.

- Zostało już nie dużo drogi - Mruknął, po czym po raz kolejny wykonał przeskok w przestrzeni. Shi Shuan niezbyt przepadał za tą metodą transportu, za każdym razem gdy chwytając się ręki demona znajdowali się w dziwnej czarnej pustce, odczuwał ogromny niepokój. Co jeśli puściłby wtedy jego rękę? Czy byłby w stanie sam wydostać się z tego miejsca? Najprawdopodobniej nie, dlatego mocniej niż cokolwiek oplatał swoje palce wokół jego, co wcale nie przeszło uwadze mężczyzny o niebieskich oczach. To było zbyt zawstydzające...

Gdy po raz kolejny wyskoczyli z "czarnego wymiaru" jak to zwał Byakko. Znaleźli się poza lasem. Jedynie kręta dróżka obsypana kamieniami i duże połacie terenu, które zagospodarowane były polami ryżowymi. Prawdę mówiąc Shi Shuan nigdy nie widział tak dużej ich ilości w jednym miejscu! Okoliczne hektary ziemi przeznaczone były włącznie na uprawę, poza jednym wyjątkiem. Kończyły się one w miejscu gdzie gigantyczne góry tworzące okoliczne pasma górskie wyznaczały och granice. Jako że wszyscy trzej znajdowali się w dolinie, szczyty wydawały się być jeszcze większe i dużo bardziej rozłożyste.
Zachwycony krajobrazem Byakko nie mógł oderwać od nich wzroku. Zielone pola które powoli zostały zdominowane przez złoto brązowy kolor, wyglądały jeszcze piękniej, zwłaszcza gdy promienie słońca przebijające się przez chmury oświetlały nieliczne kępy źdźbeł.

Był to dosłownie obraz leczący dusze. Tak spokojny, tak... Po prostu dziewiczy w swoim stanie. Nawet ludzie zbierający starannie swoje plony, nie szkodzili mu choćby w najmniejszym stopniu a wręcz przeciwnie. Przynajmniej dla Shi Shuana był to idealny przykład koegzystowania ludzi z naturą, zero maszyn, jedynie ludzka siła i duch studni dla zabawy wyrywający kępy roślin.... Zaraz co?!
Dopiero teraz mężczyzna dostrzegł, jak znudzony duch wyrywał co drugie zdźbło i wyrzucał je niepostrzeżenie gdzieś w środek, tak aby okoliczni mieszkańcy nawet nie spostrzegli. Brakowało mu aż słów!

- Hej, przestań wyrywać ten ryż - Zaczął, mimo powiększającego się bólu pod czaszką. Zarówno demon jak i duch poparzyli na niego pytająco.

- Czemu? - Niewinny wyraz twarzy ognika, przypominał dziecko, które nieświadome swojej zbrodni, wciąż kontynuowało świetną zabawę. Dokładnie, wciąż był zajęty wyrywaniem zielonych źdźbeł.

- Nie wyrywaj tych biednych kępek ryżu - Odparł spokojnie - To owoce ciężkiej pracy ludzi, którzy je pielęgnowali przez ten cały czas.

- Wyrywam tylko te zielone - Rzucił, po raz kolejny chwytając za jedno, po podstawił je pod nos Byakko - I tak do niczego ich nie użyją.

- ... I to czyni cię bezkarnym w wyrywaniu ich? - Gdy to powiedział, delikatne włoski z trawy niemal natychmiast podrażniły jego nos, zmuszając go do kichnięcia.

- Tak - Powiedział bez choćby cienia zawahania w głosie ze złym uśmiechem. Chwilę później znowu zaczął wymachiwać nieszczęsną ryżową sadzonką - Ale skoro nie pozwalasz to chociaż ty zapewnij mi rozrywkę.

Tego z całą pewnością Byakko nie mógł się spodziewać. Duch studni niemal wyskoczył w jego kierunku machając mu zieloną łodygą przed twarzą, tak by po raz kolejny kichnął.
Tak właśnie zaczęła się nowa zabawa ducha studni, uciekający Byakko za wszelką cene próbował jak najbardziej oddalić się od psotnego ognika, który z ogromnie podłym uśmiechem gonił go przez całą następną drogę, czemu demon przyglądał się bez słów.

"Jak dzieci" - Pomyślał, rozglądając się po okolicy. Co raz większymi krokami zbierało się na zimę. Wiatr już dawno nie przypominał tego przyjemnego letniego powiewu, teraz był dużo zimniejszy podobnie zresztą jak drzewa, które straciły już wszystkie swoje liście. Była to już jedynie kwestia czasu, nim pierwszy zimowy puch oblepi wszystko co spotka na swojej drodze. Taki stan rzeczy w żadnym stopniu mu nie odpowiadał.
Zima z całą pewnością zwiastowała chwilowy okres pokoju między zwaśnionymi stronami konfliktu, głównie za sprawą zimowego festiwalu, który od lat zaczynał się w dniu w którym pierwszy śnieg spadnie na ziemię. Chociaż czy królowa zachodu na prawdę powstrzyma się przy tak dobrej okazji zaskoczenia swojego wroga?
Mówiło się, że jeśli którykolwiek naród złamie przysięgę zawieszenia broni podczas święta, spadnie na niego miażdżąca klątwa, co doprowadzi do osłabienia albo nawet zniszczenia.
Czy jednak, zimna niczym lód kobieta dbała by o tak dawno spisane zabobony? Zdaniem Shen Yuana z całą pewnością nie. Czy jednak on sam powinien angażować się w tak nierówną walkę? Jako jednostka z cała pewnością najbardziej odczułby skutki zmiany klimatu, a dokładniej odczułby je Byakko, który z całą pewnością był jedną z najdelikatniejszych osób jakie przewinęły się przez jego życie. Nie posiadał dużej tężyzny fizycznej, łatwo się męczył. Bał się krwi, wysokości. Nie potrafił kryć swoich emocji...
Mógłby jeszcze długo wymieniać, zwłaszcza, gdy patrząc w jego stronę był w stanie dostrzec multum okazji do zabicia go. Nie dziwne, że nawet Shen Hua zainteresował się tym kruchym bogiem, co dodatkowo utrudniało sprawę.

- Nie biegajcie - Powiedział, na co oboje spojrzeli na niego. Byakko błagalnie, duch studni z gniewem.

- Nie będziesz mi rozkazywał demonie - Jad wypływający ze słów ognika, był więcej niż wyczuwalny. Nawet nie krył się z nienawiścią jaką do niego żywił!

Shi Shuan niemal natychmiast, korzystając z nieuwagi ducha chwycił za pierwszy lepszy patyk i uderzył go z całej siły w głowę.
Zarówno demon jak i duch, który przed chwilą był łowcą a nie ofiarą spojrzeli po sobie a następnie po nim ze zdziwieniem.

- Wystarczy - Odparł krótko. Jego cała twarz była czerwona od nieustannego biegania, podobnie zresztą nos, który z całą pewnością miał już dość kichania. Na swój sposób, jego poważny wyraz twarzy, wyglądał teraz jeszcze zabawniej, co momentalnie wywołało śmiech u ducha.

- Z czego się śmiejesz?! - Zawołał głośno, czego szybko pożałował, gdy jego głowa zaczęła mocniej pulsować.

Płomyk jednak nic nie odpowiedział, zamiast tego wciąż wpatrywał się w jego twarz zupełnie rozbawiony.

Cały ten rumor, jaki narobili przyciągnął uwagę wszystkich pracujących w polu. Demon jedynie mlasnął językiem w niezadowoleniu, podczas gdy ta dwójka przed nim, nawet nie zauważyła, gdy stała się nową rozrywką znudzonych zbieraczy ryżu, który przypatrywali się ich poczynaniom z zaciekawieniem.
Ten dość sielankowy obraz jednak dość szybko zniszczyło pojawienie się kobiety, która widząc stojących na drodze mężczyzn, niemal natychmiast rzuciła się w ich stronę. Kto jednak mógłby się spodziewać tego co miało zaraz nastąpić?

- W końcu jesteś kochanie! - Wykrzyczała ze łzami w oczach wtulając się w pierś Byakko, który rozumiejąc jeszcze mniej niż pozostała dwójka oblał się natychmiastowym rumieńcem - Nasz syn, on pytał o ciebie! Ale w końcu jesteś!

---

Dostałam prośbę o stworzenie opisów wszystkich postaci, tak aby łatwiej było skojarzyć po opisie jaka postać się wypowiada. Jeśli jesteście zainteresowani, napiszcie w komentarzu jakiej postaci wy konkretnie chcielibyście dostać opis, bo na przykład nie pamiętacie jak do końca wygląda, albo mój opis był zbyt szczątkowy.

Mam nadzieję, że dobrze wam mija poniedziałek!
Pamiętajcie aby pić wodę, albo soki
Nawadnianie się poprawia nastrój!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro