Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział Czterdziesty czwarty - Dwa duchy i Demon w miasteczku

Niespodziewanie ścieżka z popiołu skończyła się przed jednym z miast. Duch studni i Shen Yuan na darmo szukali jakichkolwiek bocznych dróżek i łuku omijającego skupisko ludzi. Wyglądało na to, że naprawdę musieli przechodzić przez sam środek miasta.

- Ma odwagę skubany - Rzucił płomyk rozglądając się dokoła - A może po prostu jest głupi?

- Wiedział co zrobić aby zmylić trop - Mruknął, spoglądając na stojącego obok niego czarnego ducha - Wygląda na to, że tutaj go nie ma.

Duch studni spojrzał na niego nieco podejrzliwie.

- Już ostatnio miałem cię o to pytać, skąd jesteś taki pewny? - Mówiąc to podleciał bliżej niego, tak jakby patrzył mu w oczy.

- Jeśli dalej myślisz, że mam coś wspólnego z porwaniem to muszę cię zawieść - Mruknął mijając grupki ludzi. Wzrok większości z nich spoczywał teraz na nim.

- Więc skąd niby jesteś tego wszystkiego taki pewien? Nie mów, że nałożyłeś na niego jakieś dziwne zaklęcie!

Chcąc uniknąć krzywych spojrzeń, dość szybko zmienił trasę, zbaczając z głównej ścieżki oparł się o pobliski budynek herbaciarni, tak by co niektóre spojrzenia nie sięgały jego twarzy. Teraz dopiero mógł odpowiedzieć.

- Nie unoś się tak, nie ma zaklęcia pozwalającego kogokolwiek śledzić. Jeden z moich podwładnych jest z nim, cała tajemnica - Odparł, rozglądając się dokoła. Właściwie mimo pierwszego wrażenia wydawała się to być naprawdę ładna okolica.

- Jeszcze lepiej. Powiedz jeszcze, że podglądasz go gdy bierze kąpiel - Warknął zły - On nie jest twoją własnością, nie masz prawa pośrednio się za nim szlajać jak cień.

Demon prychnął pogardliwie.

- Mam do niego większe prawa niż ktokolwiek będzie kiedyś mieć. Gdyby nie ja już dawno gryzłby ziemię. Czy może zapomniałeś?

- Ty cholerny demonie, co sobie myślisz?! - Zajadle warczał - Gdyby nie Shen Hua na pewno by do tego nie doszło, ale nic dziwnego, że i on się pojawił skoro ty tutaj jesteś! Ha! Oboje jesteście siebie warci!

Mężczyzna słysząc to w końcu spojrzał na płomyka, który tlił się jasnym światłem, przygryzł wargę. Złość niemal uderzała mu do głowy, gdy zaciskając pięść próbował powstrzymać się od uśmiercenia tego małego, cholernego pasożyta. Duch studni najwyraźniej widząc, że przesadził już nic nie powiedział, chociaż może teraz śmiał się sam do siebie z reakcji Shen Yuana.
Niezależnie od skutku, jedynie spojrzał się na niego pogardliwym spojrzeniem i  odszedł, pozostawiając w swoich myślach usłyszane słowa.
Co on mógł wiedzieć, to tylko słaby strażniczy duch pozbawiony własnego miejsca. Po prostu pasożyt, który sam nie przeżyje nawet tygodnia.
Shen Yuan zatrzymał się. Dopiero teraz zrozumiał jak szybkim krokiem szedł,z całą pewnością nie wyglądało to naturalnie dla wszystkich osób dokoła.

Przyjmując znowu swoją powagę na usta, spojrzał na bok, by zobaczyć gospodę o jasnym szyldzie. "Cesarskie sklepienie", delikatnie chwiało się pod wpływem zimnego wiatru, podobnie jak jego ubrania. Zimna chmura z północy była coraz bliżej, a wraz z nią wizja mroźnej zimy. Tej nocy, dużo rozważnej byłoby zasnąć w lepszych warunkach niż pod gołym niebem.

- Chodź - Mruknął do lecącego za nim ducha studni, po czym wszedł do środka.

Jasne bambusowe drewno, znacznie odcinało się od ponurego i szarego z zewnątrz budynku. Wnętrze, dużo bardziej zachęcało do pozostania w środku, szczególnie ciepło bijące z niewielkiego pieca znajdującego się za ladą, gdzie starsza kobieta uśmiechała się przyjaźnie.
Shen Yuan podszedł do niej.

- Witam w Cesarskim sklepieniu - Jej nieco ochrypły ton zdziwił demona z całą pewnością nie wyglądała na tak starą, na ile wskazywała barwa jej głosu. Może po prostu była przeziębiona?

- Pokój dla dwóch osób się znajdzie? - Zapytał, przyglądając się kobiecie, podczas gdy ona zaczęła sprawdzać coś w półkach za sobą.

- Oczywiście - Powiedziała, kładąc na ladę mosiężny klucz z charakterystycznym brzęknięciem - Czeka pan na ukochaną? - Dodała przyjaźnie - Dawniej chodziło się do lasu i spało pod gwiazdami. Ah! To były czasy! Żeby tylko wróciły stare dni!

- Osobne łóżka w pokoju - Dodał, na co kobieta zdziwiona spojrzała na niego. Zupełnie zbita z tropu, wymieniła klucz leżący przed nim na inny, nieco się pesząc.

- Ah wybaczy pan - Dodała po chwili, jednak demon nie czekał długo, pozostawiając na stole kilka monet, udał się korytarzem wprost do drzwi których zamek pasował do klucza. Kobieta za ladą była nawet bardziej zdumiona jego arogancją, jedynie pod nosem narzekając na młodych w tych czasach.

Gdy wraz z duchami, demon wszedł do środka, niemal od razu usiadł na brzegu łóżka, po czym ostrożnie opadł na plecy patrząc się w sufit.

- Po co wziąłeś pokój z dwoma łóżkami? - Zagaił duch studni, rozglądając się po pokoju.

- Nawet jeśli duchy nie mogą spać, wciąż potrzebujecie miejsca do odpoczynku. Chyba, że wolisz spocząć na podłodze - Rzucił, na co duch jedynie prychnął.

Czarny duszek rozumiejąc słowa swojego mistrza, niczym posłuszny piesek, spoczął na drugim posłaniu. Jasne oczka rozejrzały się dokoła jakby pilnując okolicy, podczas gdy duch studni jedynie podleciał w stronę okna.
W środku było przyjemnie ciepło, jednak jedynie demon odczuwał jakąkolwiek różnice, dla duchów była to po prostu zamknięta przestrzeń z meblami, które w dotyku nie różniły się niczym od leśnego runa na zewnątrz.

- Szukaj - Mruknął pod nosem, sprawiając, że duszek niemal natychmiast wstał z posłania. Jakkolwek głupie by się to nie wydawało, demon wolał nie pozostawać jakkolwiek bezczynny podczas odpoczynku. Wystarczyło już, że tyle czasu zmarnował na szukanie tego beznadziejnie nieszczęśliwego boga. Czy on w ogóle mógł się na coś przydać? - Pomyślał zamykając oczy.
Obecnie jedynie jedynie tracił, na próbach przekonania go na swoją stronę. To było na swój sposób żałosne. Przecież i tak nie było to niezbędne do osiągnięcia celu. Jak to możliwe, że z ułatwienia, każde następne jego działanie jedynie oddalało go od swoich planów?
Jego myśli wciąż płynęły w stronę Byakko. Co on naprawdę sobie myślał? Jaki był jego cel? Czy naprawdę był takim idiotom na jakiego wyglądał? A może po prostu w ramach jakieś niezrozumiałej mu zabawy, igrał wszystkimi dokoła, robiąc z siebie ofiarę?
Wkrótce jednak znużyło go zadawania pytań bez odpowiedzi. Nie znajdując nic lepszego do zrobienia, obrócił się na bok pozwalając, aby kraina snów wciągnęła go do swojego wnętrza.
Dopiero po kilku godzinach obudził go znajomy dźwięk.
Na zewnątrz było już ciemno, a mały duszek głośno dawał o sobie znać. Cały czas powtarzając.

- Znalazłem! Znalazłem! - Dopiero wtedy, demon bardziej się rozbudził.

- Chodźmy - Pośpieszał duch studni, wyraźnie szczęśliwszy.

---

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro