✧*・゚✧Nienazwana część 2✧・゚*✧
W dormitorium trzeciego roku Ślizgonów panowało niezręczne milczenie. Dało się słyszeć cieknące na podłogę krople wody z rozwieszonych wszędzie kartek i książek. Nie wszystkie udało się wysuszyć magią.
- Wypracowanie dla Moody'iego oczywiście przepadło - burknął Mateo. - Tak samo zeszyt do obrony. Jestem martwy.
Draco bez słowa rzucił w jego stronę jakiś notes. Chłopak złapał go w locie i spojrzał na krwawo czerwoną okładkę.
- Co to jest?
Malfoy wzruszył ramionami.
- Zeszyt. Przepiszesz od kogoś w wolnej chwili notatki i będziesz miał.
Mateo otworzył okładkę, by zobaczyć na pierwszej stronie dziwne znaki ciasno zapisane zielonym tuszem.
- Tu już coś jest.
- Tylko pierwsze kilka stron. To jakiś stary dzienniczek mojej matki. Wykradłem go z ciekawości, ale pisała po rosyjsku.
- To nie rosyjski, nie tak wygląda cyrylica.
- To może nie po rosyjsku. I tak nie odczytam jej pikantnych sekretów młodości, więc nie jest mi potrzebny.
Okularnik lekko się skrzywił. Malfoy najpierw utopił mu rzeczy, a potem zrobił wielką łaskę darowując zeszyt, którego i tak nie chciał.
- Dzięki - powiedział oschle.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro