{Rozdział 4, wooooooooooow}
- Milo! Chodź tu!
Nekomata słysząc wołanie wybiegł z samochodu, po czym kierując się słuchem podbiegł do Szatana. Krzyknął, kiedy zobaczył, obok czego, a raczej kogo stoi.
- Szatan! T-to ty..?
-Nie no, skąd! Milo, przynieś z kampera pionki! - powiedziała, klękając i wyjmując osikowy kołek z piersi leżącego obok wampira.
- Hej! Hej! Halo! Budź się, do cholery! - słyszał wampir.
Otworzył oczy. Prawie dostał zawału, widząc pochylającą się nad nim rogatą nastolatkę i klęczącego nekomatę.
- Co do kur...
- Nie przeklinaj, bo to w chuj nieładnie! - przerwała mu dziewczyna - Lepiej gadaj, kto Cię kropnął.
- Eee... - ciągnął - Moja "matka"..? Tak sądzę..?
- Więc idziemy jej wpierdolić! - krzyknęła dziewczyna wstając.
- Więc idziemy jej wpierdolić! - powtórzył nekomata.
Wampir, a od niedawna raczej diabeł usiadł na ziemi z nieogarem na twarzy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro