{Rozdział 3, i think}
Szatan szła przez miasto, niosąc na rękach małego kota tricolor. Dzięki iluzji (jedynemu czarowi, jaki potrafiła wykonać dobrze) ludzie nie widzieli jej rogów, ogona i skrzydeł.
- Wolisz Whiskas, czy Gourmet? - zapytała kota. Ten miauknął coś w odpowiedzi. - Więc Whiskas tylko dla mnie...
Ludzie, którzy przechodzili obok spojrzeli na nią jak na wariatkę, ale jej to nie przeszkadzało. Skoro wszyscy Piekielnicy i Niebianie mają ją za szaloną, czemu ludzie mieli by ją lubić? Weszła do sklepu i od razu skierowała się do działu z kocią karmą.
- Przepraszam, tu nie wolno wprowadzać zwierząt! - zaczepiła ją pracownica sklepu.
- Przecież go nie wprowadzam. Noszę go, nawet nie dotknął łapkami podłogi! - kot przytaknął, jakby ją popierał.
Wyminęła zszokowaną kobietę i skierowała się do kasy, z koszykiem pełnym karmy dla kotów. Zapłaciła i wyszła, zaraz za wyjściu kładąc kota na ziemi. Ten szedł obok jej nogi, niczym pies.
- No, Milo, jesteś głodny? - zapytała Szatan, podchodząc do dużego kampera, stojącego w lesie.
- To... twoje? - zdziwiony nekomata spojrzał na pojazd.
- Nom. Ojciec mi kupił! - uśmiechnęła się i weszła do kampera. - Mieszkam tam! Chodź!
Chłopiec powoli wszedł do pojazdu i rozejrzał się. Podszedł do stolika, przy którym siedziała Szatan. Leżało tam kilka saszetek z kocią karmą. Dziewczyna zaczęła już jeść. Nagle usłyszeli krzyk. Oboje zerwali się z miejsc.
- Zostań tu. - nakazała Szatan, po czym wybiegła, po drodze "przywołując" do siebie widły, które w jej dłoni zmieniły się w katanę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro