Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

{Rozdział 2, czy coś}

Szatan szła przez las. Wszędzie, byle dalej od domu swojej matki. No popatrz. W końcu usiadła na jakimś pniaku i otworzyła pudełko, żeby przyjrzeć się figurom szachowym. Jedna z nich - król - wyleciała do góry i złączyła się z nią.

- Wow... Ale dziwne uczucie! - w tym momencie wywróciła się do tyłu. Szkielet kruka wzleciał do góry i usiadł na gałęzi dębu rosnącego nieopodal. Podnosząc się z ziemi natrafiła na coś ręką. Spojrzała w tamtą stronę - Coooooo? Mam drugą parę skrzydeł?!?? Ale zajebiście!

Jarając się swoimi skrzydłami, nie zauważyła, że ktoś, siedzący w krzakach, ją obserwuje. Był to mały chłopiec w niebieskim swetrze, który był na niego o wiele za duży. Spomiędzy włosów sterczały mu białe kocie uszy w pomarańczowe i czarne plamki, a zza pleców wystawał ogon w tych samych kolorach. Jego oczy były żóte, nawet złote i miały pionowe źrenice. Patrzył na nią z mieszanką zażenowania i zainteresowania. Nagle, podczas zmiany pozycji, wypadł dokładnie pod jej nogi. Szybko odczołgał się od niej z przerażeniem.

- Eeee... - przeciągała Szatan - Cześć..? Jestem Szatan, a ty..?

- Milo... - patrzył na nią z mieszanką strachu i zainteresowania.

- Joł, spokojnie, nic Ci nie zrobię! - uśmiechnęła się lekko - Jesteś nekomatą, co nie?

Tamten pokiwał tylko głową na "tak", po czym spojrzał na szkatułkę z pionkami w jej ręce.

- Czy... Czy pozwolisz mi dołączyć do swojego parostwa..? - od razu po tych słowach spojrzał na czubki swoich butów, jakby się czegoś wstydził.

- Well, okej! - uśmiechnęła się przyjaźnie, otwierając szkatułkę.

- Naprawdę?! - tego to się nie spodziewał. - Dziękuję! - dosłownie miał gwiazdki w oczach.

Dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko nadal się uśmiechając wyjęła że szkatułki pionek wieży.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro