Maraton #5
Lecieliśmy nad ogromnym zamkiem...
widziałam ludzi latających na mitłach na jakimś dziwnym boisku, grali chyba... w jakiegoś quidicha czy jakoś tak.
Błysk. Ciemność. Inny świat
—————
Jaka książka? To chyba dosyć łatwe.
Jestem złym człowiekiem, a na dodatek leniem i nie mam pomysłu na maraton.
Więc to koniec maratonu 😈😈😈
Wiewiira
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro