Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24?

Sączysmark obudził się skuty. Był w ciemnej, małej celi, która ani trochę nie zmieniła się od poprzedniego dnia. Nadal była zimna i podrapana.
-Pewnie wcześniej trzymali tu smoka-stwierdził chłopak.
-nadal trzymamy, tylko że teraz w trochę innej postaci.
Czarnowłosy szybko odwrócił głowę w stronę, z której dobiegał głos. Przed jego celą stał wysoki, zamaskowany człowiek, mniej więcej jego wzrostu.
-idziesz ze mną- powiedział osobnik po otworzeniu więzienia.
Sączysmark nie widząc innej możliwości, zrobił to co mu kazano, chociaż szedł dość powoli, nawet jak na to, że miał związane nogi, co jego przewodnika najwyraźniej irytowało, bo kilka razy, oczywiście przypadkiem, podciął mu nogi. Po okołu 10 minutach doszli na koniec korytarza. Przed nimi znajdowały się zdobione w ryciny smoków dębowe drzwi, które po chwili zostały otworzone przez jego przewodnika.
W przestronnej kajucie znajdowało się jedynie biurko, przy którym siedziała kolejna zamaskowana osoba oraz mnóstwo kufrów.
Jego przewodnik popchnął go w stronę drugiego człowieka.
-Panie. Przyprowadziłem go jak kazałeś.
Siedzący wreszcie podniósł głowę.
-Widzę Garenie. Nie mówisz mówić mi oczywistości. Nasz mały wandal się obudził. Ciekawe co nam zdradzisz chłopcze.- Głos „Pana" głęboki i mocny.
-niczego się ode mnie nie dowiesz!- krzyknął chcąc dodać sobie odwagi Sączysmark. Jednak przywódca tego statku jedynie uniósł brew.
-Ależ powiesz, w końcu ty też chcesz się pozbyć nocnych furii, czyż nie mam racji?- kącik ust mężczyzny uniósł się w górę.
Młody wandal spojrzał na niego zaskoczony. Oczywiście że nienawidził tych pomiotów demonów. Ale...
-Skąd wniosek, że wiem coś na ich temat?
-Na pewno nie wiesz nic na temat smoków, ale o ich jeźdźcach możesz wiedzieć całkiem sporo. W końcu to dzieci twojego wodza.
Szok na twarzy nastolatka wywołał uśmiech satysfakcji na twarzy „Pana".
-Wszyscy myślą, że ta dwójka nie żyje prawda? Co mi o nich powiesz. Co powiesz mi o osobach które was zdradziły?
-To tchórze. To nic nieznaczące tchórze, które nie potrafią nawet walczyć - wyszeptał Sączysmark.
„Pan" zmarszczył brwi.
-Kazałem wam porwać kogoś, kto coś wie - warknął.
-Skujcie go.
Młody wandal poczuł już tylko uderzenie w skroń i pochłonęła go ciemność.
Kiedy się obudził leżał na jakiejś bezludnej wysepce. Krążyły wokół niego ptaki.

***
w tym samym czasie

Kiedy Berk było atakowane, Szczerbatek, Kiara, Lilian i Czkawka odwiedzili pewną zamieszkaną przez ludzi wyspę. Mieszkańcy nie zabijali smoków, jednak nie można powiedzieć, że darzyli je sympatią. Dwie nocne furie oraz ich przyjaciele postanowili to zmienić. Gdy Szczerbatek i Czkawka przekonywali wodza, Lilian i Kiara bawiły się z dziećmi. Po chwili najmłodsi bez lęku podchodzili do smoka, co odważniejsi na niego wsiadali, a a wtedy Kiara zabierała ich na krótki lot nad budynkami wioski. Początkowo rodzice nie byli przekonani do tej nowej zabawy idź dzieci, jednak kiedy po 10 takich przejażdżkach nic się nikomu nie stało, wrócili do swych obowiązków.
Czkawka i Szczerbatek mieli dużo cięższe zadanie...
-Mam dotknąć tego smoka?! Pokazać mu uległość?! Może od razu mam sam mu wejść do paszczy, co?! Rozum ci chyba odjęło! - wódz po trzech nieudanych próbach oswojenia koszmary ponocnika był, łagodnie mówiąc, zdenerwowany.
-Spróbuj jeszcze raz... tylko najpierw się uspokój - powiedział zrezygnowany Czkawka.
-Jeśli będziesz ciągle krzyczeć, to nigdy nie uda ci się go oswoić.
Blądwłosy mężczyzna spojrzał na niego spod zmarszczonych brwi, jednak ostatecznie uległ. Spojrzał na ponocnika i wziął głęboki oddech, a potem, oswoił smoka.

*************************************

Tego ten... ym... przepraszam?
*ucieka*

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro