randka w ciemno
Już od pierwszych chwil, gdy naprzeciwko mnie usiadł tłusty facet z zakolem, kwadratowymi okularami i czerwonym krawatem w kropki miałem ochotę uciekać.
Wtedy przypomniałem sobie słowa Mio.
Nawet jak nie będzie przystojny, daj mu szansę. Umawiałeś się z prawdziwymi paskudami.
Skup się. Nie jest tak źle. To tylko 90 kilo nadwagi, zły gust i kandydat na mojego dziadka a nie chłopaka.
— Jestem kierownikiem w firmie donutów — uśmiechnął się, a ja zaraz za nim. Starałem się wykrzywić usta w ten radosny sposób, ale bliższe to było kiczowatej minie niż uśmiechu. — Wiem, że nie wyglądam, ale to prawda — zlustrowałem go od góry do dołu. Czyżby? — Jeśli chciałbyś ze mną się spotkać poza tą całą otoczką ciemnego pokoju ze świecami to pokazałbym ci moje królestwo. Jesteś trochę za chudy, więc dobrze bym cię nakarmił.
— A teraz nastąpi zmiana partnera.
Komunikat organizatorów uratował mnie przed otyłością i mdłościami.
Siedziałem dalej na stołku i czekałem na kolejnego amanta. To był już trzeci obleśny typ, który trafił mi się na tej pochrzanionej randce w ciemno!!!
Pomieszczenie, w którym odbywały się krótkie rozmowy było skonstruowane z jakiejś tektury. Narzucono na nią ciemne kurtyny i obwieszono tandetnymi lampkami z Action. O tam, nawet jedna się spaliła. Westchnąłem głośno i spojrzałem na stolik, na którym stała świeca oraz butelka szampana. Sobie już polałem dwa razy, teraz przyszedł kolejny toast rozczarowania. Grubas poszedł, ale wciąż miałem ciarki na plecach. Chciał ze mnie zrobić donuta, a potem w dziurkę spróbować wcisnąć swoją dżdżownicę. Już ja to znam takich krętaczy. W kieszeniach może kupa forsy, więc z łaski swojej mogliby zainwestować w lepsze sprzęty tam na dole, a nie dokarmiać bębny.
Napiłem się łyczka i przede mną usiadł facet o przeciętnym wyglądzie. Na pierwszy rzut oka wydawał się ok, ale jak tylko otworzył usta miałem ochotę zamknąć mu jadaczkę.
Wtedy przypomniałem sobie słowa Mio.
Nawet jeśli będzie gadał od rzeczy to przetestuj go dalej. Jak w łóżku będzie do kitu to wtedy wystaw za drzwi i tyle.
Mio... TY PADALCU?! W COŚ TY MNIE WPAKOWAŁ?!!!!!!
I pamiętaj! Uśmiechaj się!!!
Uśmiech wymalował mi się na twarzy, a zęby zgrzytały z poddenerwowania.
— Od razu powiem, że nie lubię jak moi partnerzy są zbytnio ciekawscy. Jeżeli chcę poleżeć na kanapie to po prostu leżę, nie doszukuj się drugiego dna. Lubię za to jak zachowują się potulnie, jak świeżo upieczone żony — kontynuował. — Kiedy powiem, że chcę piwa to idziesz do lodówki i mi je podajesz. Obiad zawsze musi być gotowy na czas, kiedy wrócę z pracy musi na mnie czekać duża porcja mięcha. Lubię mięso. Najlepiej z jakimś sosem, ale żadnych warzyw. Wieczorem po kolacji myjesz zęby, przygotowujesz się tam na dole i zaczynasz od lodzika. Kiedy mi stanie i zrobię się twardy od razu w ciebie wchodzę. Jeden numerek i idę spać.
C o ?
Chyba trafiłem do jakiegoś innego uniwersum...
A on dalej mówił do mnie jak do niewolnika. On sobie już nasze życie układa. Pomocy. HELP.
— Wolę teraz robić to z facetami, bo jestem po dwóch rozwodach i mam czwórkę dzieci, na które płacę alimenty.
Super.
Uśmiechaj się. Wytrzymasz, Nicky. Wytrzymasz.
— A teraz nastąpi zmiana partnera.
Ufffffff.
Komunikat rozbrzmiał, a ten typ dalej ze mną siedział. Wskazałem nerwowo na drzwi, a ten typ patrzył na mnie jak samiec koguta, który wygrał pojedynek o jakąś kwokę.
— Yyy, teraz musisz przejść dalej — przypomniałem mu.
— Ale ja chcę ciebie.
Zaśmiałem się, nadal pamiętając o słowach Mio.
Bądź miły. Wiem, że potrafisz.
— Przepraszam, ale to dwie osoby muszą chcieć pominąć kolejkę i zostać razem.
— Nie chcesz?
— Nie.
— Czemu nie?
— GOŚCIU TY MASZ NIERÓWNO POD SUFITEM, WYPIERDALAJ!!!
Bycie miłym i uroczym nie działało u mnie zbyt długo.
Kolejny patafian wyszedł, a ja nalałem sobie do pełna szampana, który był całkiem niezły zważywszy na warunki i poziom tych randek.
— Kurwa jebana! Jeszcze raz zobaczę jakiegoś zboka, pana i władcę albo heterusa, który nie chce więcej wpadki z dzieckiem i woli posuwać chłopców, bo to zerowe ryzyko zapłodnienia to...!!! Ahuwbcbajehhxahdh!!!
Uspokój się, Nicky.
— JESTEM SPOKOJNY!!!
— Yy...
Nawet nie zauważyłem, że drzwi do pokoiku się otworzyły, a w nich stanął...
Omójboże... Z pewnością 1,80, jak nie więcej. Heart.
— Czy... nie przeszkadzam? — złapał się za tył głowy i powiedział to tak subtelnie, tak słodko, a zarazem męsko, że...
Zacząłem się poprawiać, otarłem szampana z ust i podbródka, a następnie wskazałem na krzesło, które dla takiego kandydata było jak najbardziej wolne.
— Proszę — uśmiechnąłem się i znów przybrałem twarz uroczego chłopca.
— Dziękuję.
Pan 1,80 zajął miejsce, a mój wzrok zaczął kolejno skanować jego atuty. Muskuły, piękna twarz, jeszcze raz muskuły, klata wyrobiona jak u greckiego boga, miałem ochotę ją dotknąć. Prosty nos, zielone oczy, brązowe, świeżo przystrzyżone włosy, nieco ciemniejsza karnacja i ten głos...
Czerwona lampka zapaliła mi się w głowie po tych wszystkich ochach i achach.
Coś z nim z pewnością było nie tak. Musiałem wybadać to jak najprędzej.
— Eee, od czego by tu...
Zawstydził się! Przebiła moje serce strzała amora. Robiła to mniej więcej raz w tygodniu na piątkowych imprezach.
— Może powiesz mi jak masz na imię?
— A tak... Ja, jestem Tyler.
Seksiiiii!!!
— Jestem Nicky.
— O.
O?
Co to za reakcja?
Może to przez ten stres?
— Dlaczego zdecydowałeś się na randkę w ciemno? Jesteś przecież mega atrakcyjny.
— Jestem?
Co ty lustra w domu nie masz?!!
Pamiętaj, uśmiechaj się, bądź miły.
Mio, spierdalaj z mojej głowy. Załatwię to po swojemu.
Rozkrok. Ręce na stół, pochylona postawa i patrzę mu prosto w twarz. Jego oczy przypominają przestraszoną sarenkę, a to ja jestem dla niego jak robal, którego może zdeptać. Boi się mnie? O co tu chodzi? Po co przyszedł w takie miejsce?
— Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.
— No tak, przepraszam — wzdrygnął się.
Cholera... Jaki trudny z niego zawodnik... Ludzie tak atrakcyjni jak on zwykle wykorzystują swoje atuty i wyrywają wszystkich, kogo tylko zapragną. Ten tutaj ma chyba móżdżek ameby... W przypadku poprzednich kandydatów wiedziałem czego chcą, łatwo było ich rozszyfrować, a ten facet to dla mnie kompletna zagadka!!!
— To jak? Po co tu jesteś?
— Ja...
— Tyyy?
— Chcę poznać kogoś doświadczonego.
— Prawiczek?
— Nie.
— Masz problem w znalezieniu chłopaka?
— Nie.
— Miałeś kogoś?
— Mam.
— Masz?
— Tak, mam.
— Co?
C o ?
Chwila.
Error.
Sygnał karetki.
Alarm.
Co się tu odwala?
— MASZ KOGOŚ?!
— Tak.
Obraz ideału nagle przestał istnieć. Rzeczy, której najbardziej nienawidziłem była zdrada.
— Jak ci nie wstyd przychodzić w takie miejsca za jego plecami?! Jak go nie kochasz to zerwij z nim, a dopiero potem szukaj drugiej osoby! A nie! — oparłem się o krzesło i zrobiłem minę obrażonego dzieciaka. — Przyłazisz tu i robisz ludziom nadzieję.
— On wie, że tu jestem. W sumie to był jego pomysł — odparł, a mój procesor się przegrzał.
— Co?
Tyler westchnął głośno i zauważyłem, że facet, którego miałem przed oczami tak naprawdę był czymś mega przejęty. Na pierwszy rzut oka oczywiście wydał mi się piękny, młody bóg i to wszystko miał, ale... nie miałem pojęcia, że coś go gnębi. Zupełnie mi to umknęło.
— Mój chłopak, Will, spotykamy się od prawie roku. Wszystko się układa, nasze rodziny nas akceptują, nie mamy przed sobą tajemnic.
— Zauważyłem — skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.
— Ale... jestem kiepski w łóżku i Will powiedział, że muszę to naprawić.
— Na pewno wie, że jesteś tutaj?
— Tak.
— Wie, że szukasz rozwiązania swojego problemu, ale czy wie, że TUTAJ. W TAKIM MIEJSCU.
Spojrzał na mnie z miną szczeniaczka. Miałem wrażenie, że zaraz się rozklei.
Kiwnął twierdząco głową.
— Wie — powiedział. — Sam znalazł to miejsce w internecie. Powiedział, że na randki w ciemno chodzą tylko napaleni geje, którzy chcę spędzić miłe chwile i nic poza tym. Czasem rodzą się z tego seks znajomości i właśnie o to chodzi.
Zamurowało mnie. Ten gość jest jeszcze większym odklejeńcem niż jego poprzednicy razem wzięci?! Jego chłopak też niezłe ziółko. Ciekawe jaki jest ten cały Will? Pewnie jest jeszcze wyższy i ma muskuły jak dwa głazy. Kto inny mógłby usidlić takiego faceta, którego miałem przed oczami?
Ja to mam jednak pecha.
— Z pewnością kogoś takiego znajdziesz — odparłem i podrapałem się po głowie. — Jest tu dużo tatuśków. Masz w czym przebierać. Ja jestem z innej półki, tej niższej, położonej na dole — chwyciłem za podeszwy butów i uniosłem nogi ponad stolik rozkładając je na boki. — Kapiszi?
— Y, chyba się nie zrozumieliśmy.
— Czego tu nie rozumieć?
— No bo ja, jestem na górze i szukam kogoś, kto... będzie tym na dole. Chcę próbować i iść za wskazówkami uke. Robić wszystko jak należy. Słuchać każdego rozkazu — powiedział, a ja prawie zleciałem z krzesła.
— A teraz nastąpi zmiana partnera.
Tyler się zawstydził, rumieńce na jego twarzy były gorętsze od słońca, chciał podziękować za spotkanie, ale ja uderzyłem otwartą dłonią w blat i kazałem mu zostać na miejscu. Chłopak posłuchał mnie bez mrugnięcia okiem, a gdy drzwi uchylił kolejny kandydat odprawiłem go do następnego boksu z niespodzianką.
Kiedy znów zostaliśmy sami i spojrzałem na tego bezbronnego, cholernie seksownego, nieporadnego seme odczułem wewnętrzną chęć pomocy. Chciałem uczynić dobry uczynek i pomóc bliźniemu. Tym się rzecz jasna kierowałem.
— Tyler — wypowiedziałem jego imię dosadnie i wstałem z krzesła przyglądając się młodemu mężczyźnie. Nachyliłem się w jego kierunku, przyglądałem z uwagą, a on pełen obaw przełknął ślinę. — Pomogę ci — wyznałem, a wtedy chłopak rozpromienił się i wyglądał jak przerośnięty kundel.
— Naprawdę?! Zrobisz to dla mnie?!
— Musimy tylko ustalić pewne reguły — odparłem i uśmiechnąłem się do niego chytrze.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro