Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40. Uciekinier

— Zatem słucham, panie Lovegood — powiedział Kyle, starając się zachować spokój.

Pan Lovegood uśmiechnął się, po czym wyciągnął rękę i poklepał Kyle'a po ramieniu.

— Dziękuję, że jesteś blisko mojej Luny — powiedział. — Widzisz, wiele razy zwierzała mi się, że marzy o grupce przyjaciół... Nawet nie wiesz, jaka jest szczęśliwa teraz. Nie dość, że ma w tobie przyjaciela, to jeszcze chłopaka na medal. Za to ci dziękuję.

Kyle'a na chwilę zamurowało. Spodziewał się raczej, że Lovegood zacznie go przestrzegać, aby lepiej nie skrzywdził Luny, bo inaczej będzie miał do czynienia z nim. Tymczasem Ksenofilius mu dziękował. Zaskakujące.

— Nie tylko ja jestem przyjacielem Luny — powiedział Kyle, po czym dodał nieco żartobliwie: — Ale chłopakiem to rzeczywiście tylko ja.

Ksenofilius roześmiał się.

— Dobry Merlin musiał jej zesłać kogoś takiego jak ty — powiedział z uśmiechem.

Kyle odwzajemnił uśmiech. Jego miłość do Luny była silna. W najgorszych koszmarach widziałby, jak Ksenofilius ma coś przeciwko ich związkowi. Fakt, że pan Lovegood nie miał nic przeciwko niemu, a nawet cieszył się, że Kyle i Luna są razem, wprawiał Ślizgona w niewyobrażalną radość.

• • •

Dwa dni później Kyle był w domu w towarzystwie swojej babci Tessy. Kobieta zawsze chętnie słuchała, jak jej jedyny wnuk gra na pianinie. Uważała, że najchętniej to słuchałaby go całymi dniami, a Kyle jeśli tylko mógł, wygrywał jej na pianinie różne melodie. Lubił uszczęśliwiać bliskich za pomocą muzyki.

W pewnym momencie usłyszeli pukanie do drzwi. Kyle urwał w połowie nuty, Tessa z niepokojem spojrzała w stronę drzwi na korytarz.

— Zostań tu, Kyle — poprosiła, biorąc różdżkę. Kyle jednak nie chciał o tym słyszeć.

— Babciu, jak mógłbym to zrobić? — zapytał Kyle. — Nie puszczę się tam samej — powiedział, złapawszy ją za ramię.

Tessa nie miała innego wyboru jak tylko się zgodzić. Mimo to nie zezwoliła Kyle'owi na otworzenie drzwi. Miał zostać tuż za nią, jednak jak się okazało, niepotrzebnie się obawiali, gdyż w drzwiach domu Mayersów stał Finlay. Tessa, która już dawno zdążyła poznać przyjaciela swego wnuka, uśmiechnęła się do bruneta.

— Och, to ty, Finlay! — powiedziała, wpuszczając go do środka. — Wejdź, chłopcze. Aleś nam stracha napędził...

— Przepraszam najmocniej. Może powinienem wysłać wpierw sowę do Kyle'a, ale kiepsko by było, gdyby ją przechwycono...

— To zrozumiałe, Finlay — przytaknęła Tessa. Zaraz potem zostawiła Kyle'a z Finlayem, a sama udała się do kuchni, aby, jak przystało na babcię, poczęstować czymś gościa.

Po wyjściu Tessy Kyle zauważył, jak uśmiech Finlaya lekko rzednie. To sprawiło, że Kyle zmarszczył brwi. Coś musiało się wydarzyć w życiu Finlaya...

— Chodź, Fin — powiedział Kyle i zabrał Finlaya do swojego pokoju. Pomieszczenie to nie było zbyt rozległe, jednak to bardzo odpowiadało Kyle'owi - dzięki temu pokój wydawał się bardziej przytulny. — Coś się wydarzyło — bardziej stwierdził, niż zapytał Kyle.

— Masz rację — przytaknął Finlay. Wziął głęboki wdech, po czym powiedział: — Wyniosłem się z domu.

Kyle wiedział, że z jednej strony Finlay czuje ulgę, bo nie musiał już czuć się jak intruz we własnej rodzinie. Wśród ludzi, którzy powinni być mu najbliżsi... Na szczęście miał jeszcze dziadków, którzy chętnie służyli mu pomocą.

— Schroniłeś się u dziadków? — zapytał Kyle, na co Finlay pokiwał głową.

— Tak. Do opuszczenia domu szykowałem się już od początku wakacji — podjął opowieść Finlay — ale trochę się wahałem. Łudziłem się, że widząc, co dzieje się w świecie czarodziejów, że rodzice wreszcie przejrzą na oczy, ale nie. Oni dalej obstawali przy swoim. Więc odszedłem. Nie tak widowiskowo jak Heather, ale jednak to zrobiłem i czuję się z tym znacznie lepiej, niż czułbym się u rodziców. Dziadkowie nie są tacy rygorystyczni...

— Fin — powiedział w pewnym momencie Kyle. Finlay, który dotychczas wzrok miał utkwiony w podłodze, podniósł go na Kyle'a. — Uważam, że zrobiłeś dobrze. Jeśli rodzina cię ograniczała i sprawiała, że czułeś się w niej jak odrzutek, nie byłoby to zdrowe.

— Tak samo uważam — przytaknął Finlay. — Dlatego odszedłem do dziadków. Gdzieś tam czuję wyrzuty sumienia, bo opuściłem rodziców, ale... To nie oni przeżyją moje życie za mnie. Powinienem podejmować decyzje samodzielnie. Tak zrobiłem i nie uważam, aby to była zła decyzja.

Kyle widział, że Finlay próbował brzmieć jak najbardziej pewnie, jakoby nie obchodziło go to, jak zareagują na to jego rodzice. Jednak nie było to dla niego takie proste. Gdzieś tam w sercu czuł żal, bo nie było mu dane dostąpić życia w szczęśliwej rodzinie.

— Fin — Kyle ponownie zwrócił uwagę przyjaciela, zwracając się do niego skrótem, który Kyle nadał mu lata temu. — Przejmujesz się swoimi rodzicami.

— Wcale, że nie — zaprzeczył Finlay. Nie patrzył na Kyle'a - zupełnie jakby gdzieś w głębi serca wiedział, że jego przyjaciel ma rację. — Tak — powiedział wreszcie. — Po prostu... Boli mnie to, że tacy są. Że nie potrafią nawet pogodzić się z myślą, że nie jestem tak mało tolerancyjny jak oni. I że musiałem odejść z domu, bo tam czułem się jak intruz. Nawet nie wspominałem im o tym, że ja i Parvati jesteśmy razem. Podejrzewam, że mieliby jakieś problemy z tym, że Parvati nie jest czystej krwi...

Kyle nie potrafił sobie wyobrazić, jak czuje się teraz Finlay. Rodzice powinni być mu najbliżsi, dom rodzinny powinien być mu ostoją, do której mógł zawsze wrócić, gdzie mógł znaleźć wsparcie... Tymczasem nie był w stanie dłużej mieszkać z rodzicami, wiedząc, że ci w każdej chwili mogą zacząć planować jego życie za niego. Z tego, co wspominał mu kiedyś Finlay, to Glowingowie już kiedyś przedstawili mu jakąś dziewczynę, z którą mieli nadzieję, że ten pewnego dnia się ożeni. Kyle podejrzewał, że gdyby Finlay nie chciał tego zrobić, to ci siłą przymusiliby go do ożenku. Tyle że Finlay zrobił to samo, co jego siostra w sytuacji, kiedy to rodzice chcieli przymusić ją do zamążpójścia - Heather spakowała manatki i wyniosła się z domu. Finlay zrobił to zanim rodzice zaplanowali mu całe życie.

Kyle nie był w stanie wyobrazić sobie sytuacji, kiedy to jego rodzice chcieliby wybierać mu towarzystwo i układać życie, a on, chcąc się ratować, musiałby uciekać do dziadków. Finlay musiał być wyjątkowo silny, skoro tyle z nimi wytrzymał.

Niewiele myśląc, blondyn zrobił to, co kiedyś zrobiła Luna, chcąc go pocieszyć. Po prostu otoczył Finlaya ramionami i przytulił do siebie. Zaskoczony Finlay nawet nie próbował uciekać z uścisk - pozostał w nim, objąwszy Kyle'a.

• • •

Pisząc ostatni akapit czułam się jakbym pisała jakiś przytulas dwóch gejów 😳.

Ale hmmm... Nie wydaje wam się, że za spokojnie tutaj jest? 😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro