Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 36. Zejść na psidwaki

Po świętach już sporo osób wiedziało o związku Kyle'a i Luny. Wielu miało ten fakt głęboko w poważaniu - co niby obchodził ich związek kogoś, kogo ledwo znali? Byli też tacy, którzy byli tym zaskoczeni - najwyraźniej nie wyobrażali sobie Luny jako czyjejś drugiej połówki. Rzecz jasna byli i tacy, którzy uważali ten związek za kompletną porażkę. Do tych ostatnich zaliczał się na przykład Elliot Lowest.

— Nie no, Mayers, ty już naprawdę schodzisz na psidwaki — stwierdził, patrząc na niego z malującą się na twarzy wyższością.

Kyle przewrócił oczami. Elliot zawsze musiał wtrącać nos w nieswoje sprawy i tym razem nie mogło być inaczej.

— Elliot, o co ci się w tym momencie rozchodzi? — zapytał blondyn, starając się zachować spokój i nie rzucić w Elliota jakimś nie do końca bezbolesnym zaklęciem.

— O co? — zdziwił się Elliot. — Myślałem, że niżej od zadawania się z Pomyluną Lovegood nie mogłeś upaść. Ale okazuje się, że byłem w błędzie, bo ty się z nią jeszcze prowadzasz!

— To nie twoja sprawa, Lowest — zauważył Finlay.

— Rozmawiam z Mayersem, nie z tobą, Glowing — odparł mu Elliot.

— Rozmawiając ze mną, rozmawiasz też z Finlayem — powiedział spokojnie Kyle.

— Z nim już się nagadałem, a że on woli zdrajców krwi od ludzi na jego poziomie, to jego strata — odparł Elliot. — Widać w ich rodzinie to nie ginie.

Kyle widział, jak Finlay zaciska zęby ze zirytowania. Swego czasu Elliot próbował uświadomić Finlaya, że obraca się w złym towarzystwie, jakim jego zdaniem była między innymi Kathleen. Ani Finlayowi, ani Kyle'owi nie podobał się fakt, że Elliot w jakiś sposób ubliża siostrze Finlaya. To była zdecydowanie najbardziej żałosna rzecz, na jaką Lowest mógł się zdecydować.

— Finlay woli obracać się w towarzystwie wartościowych ludzi, a nie wytykających geny, żałosnych półgłówków — zripostował Kyle, tym razem już znacznie chłodniejszym tonem.

Elliot nie wyglądał na zadowolonego z faktu, że Kyle znów zdołał go w jakiś sposób pocisnąć. Ilekroć nie próbowałby mu dopiec, Mayers i tak wymyślał lepszą ripostę, która miażdżyła Lowesta. Z tego powodu Kyle zwykł mawiać w żartach, że jedyny sport, jaki lubi uprawiać, to ripostowanie Elliota Lowesta i praktykuje go regularnie.

— Wracając do ciebie, Mayers — powiedział takim tonem, jakby wracał do jakiejś negocjacji. — Nie spodziewałem się, że możesz upaść jeszcze niżej.

— Ja też się czegoś nie spodziewałem — oznajmił Kyle. — Nie spodziewałem się, że jestem zdolny do tak dobrych decyzji, jak związanie się z Luną.

Po tych słowach poszedł w kierunku swojego łóżka i odłożywszy różdżkę na szafkę, rozwiązał krawat i jego również umieścił wśród artystycznego nieładu, który zdobił blat jego szafki.

Elliot prychnął z pogardą.

— Jeśli chcesz poznać moje zdanie, nie pasujecie do siebie kompletnie. Ona jest... No cóż, najpewniej niezrównoważona psychicznie. Po co ci ktoś taki?

Elliot wtrącający się w nieswoje sprawy, a do tego ubliżający rodzinie Finlaya oraz Lunie to było zdecydowanie za dużo dla Kyle'a. Blondyn nie wytrzymał i zacisnąwszy palce na różdżce, szybko obrócił się przodem do Elliota i wykonawszy ruch różdżką, cicho wymamrotał formułkę zaklęcia:

Anteoculatia.

W pierwszej chwili Elliot nie wiedział, co właściwie się odegrało, jednak po chwili wytrzeszczył oczy, czując, jak pomiędzy jego włosami zaczyna wyrastać poroże.

— Mayers, ty draniu... Coś ty zrobił?

— Tak tylko chciałem zaznaczyć, że nie warto opowiadać takich rzeczy o moich bliskich - oznajmił beztrosko Kyle, opuszczając różdżkę. Uśmiechnął się cynicznie. — Wiesz, Elliot, myślę, że to poroże bardzo do ciebie pasuje. Wyglądasz teraz bardzo dojrzale.

— Dobrze, że chociaż wygląda — rzucił zgryźliwie Finlay — bo z zachowania jest żałosny i dziecinny.

Nie widząc innego wyjścia, Elliot wyszedł z dormitorium. Kyle i Finlay widzieli, że ten stara się nie pokazywać po sobie paniki, ale podejrzewali, że tak czy inaczej ją odczuwa. Bo kto by nie odczuwał, czując, jak na głowie wyrasta mu okazałe poroże?

Chłopcy spojrzeli na siebie nawzajem i uśmiechnęli się.

— Pewnie dostanę za to szlaban — powiedział beztrosko Kyle — ale jakoś nie dbam o to. Tak to jest, jak jakiś idiota ciągle wtrąca się w nieswoje sprawy.

— Jak to Lowest — westchnął Finlay. — On chyba żyje po to, by dyktować innym, jak mają żyć.

— Ale nie wszyscy zamierzają mu na to pozwolić — oznajmił dumnie Kyle. — Ja na przykład nie. I nie zamierzam pozwolić, aby wygadywał takie rzeczy o bliskim mi osobach. I, Finlay — tu brunet przeniósł wzrok na niego — nie pozwól sobie wmówić, że jesteś gorszy od swojej rodziny, bo nie podzielasz ich poglądów.

Finlay przez chwilę milczał, aż wreszcie przytaknął i uśmiechnął się do Kyle'a. Obydwaj znali osobę, która była w podobnej sytuacji, co Finlay. Kyle nawet poznał tę osobę osobiście.

Tą osobą był Syriusz Black, który do końca życia pozostał wierny swoim przekonaniom, a w dodatku żył z nimi przez dwanaście lat w zimnym Azkabanie. Dla Finlaya stanowił ogromną inspirację.

• • •

Za swój występek Kyle oczywiście otrzymał szlaban, czego raczej się spodziewał. Konflikty, które kończyły się szkodami, zawsze były karane w Hogwarcie. Jak na złość szlaban otrzymał tylko Kyle - nawet jeśli blondyn powiedział Snape'owi, że Elliot go sprowokował, to sam Kyle nie oberwał żadnym zaklęciem i Snape nie miał podstaw do tego, aby ukarać też Elliota. Kyle miał na tyle oleju w głowie, by nie dyskutować z opiekunem Slytherinu.

— Sprzątanie pracowni od eliksirów to nic przyjemnego. A to dopiero pierwszy wieczór tego szlabanu — westchnął Kyle, kiedy po pierwszym wieczorze spędzonym na szlabanie spotkał się z Luną. Ponownie siedzieli na jednym z parapetów - lubili to miejsce, bo wieczorami mało kto się tam pojawiał i było ono ustronne. — Ale i tak uważam, że warto było zobaczyć, jak Elliotowi wyrasta poroże — dodał, uśmiechając się pod nosem.

— Szkoda, że musiałeś przez to dostać szlaban — odpowiedziała Luna.

— Też uważam, że Elliotowi się należało — roześmiał się Kyle. — Nie no, za dorabianie mu poroża musiałem dostać szlaban, ale wiesz, że nienawidzę, kiedy ktoś mówi źle o tobie lub Finlayu.

Luna pokiwała głową. Zdawała sobie sprawę, że Kyle już taki jest i chociaż wolałaby, aby po prostu to zignorował, to uważała, że ta cecha jest w nim niezwykle piękna. Był oddany swoim bliskim i zrobiłby dla nich wiele. Mógł nawet otrzymać dla nich szlaban.

Blondynka oparła skroń o ramię Kyle'a, który otoczył ją ramieniem, uśmiechając się. Przez chwilę siedzieli tak w ciszy, dopóki nie usłyszeli czyichś kroków. To Draco Malfoy zmierzał z powrotem do lochów. Zauważywszy Kyle'a i Lunę na parapecie, skrzywił się i poszedł dalej. Krukonka poczuła, jak jej chłopak ciaśniej przygarnia ją do siebie. Nigdy nie miał powodów, aby darzyć Dracona szczególnym zaufaniem. Malfoy uważał się za lepszego od reszty, czego Kyle nie lubił w ludziach.

W tym roku Kyle zauważył dziwny szczegół dotyczący Malfoya - dosyć często chłopak spędzał czas poza lochami, podczas gdy wcześniej przesiadywał w pokoju wspólnym ze swoimi kumplami. Ten szczegół był nieco dziwny dla Kyle'a, ale nie mógł wyciągać pochopnych wniosków.

Choć kto wie, czy nie powinien?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro