Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 33. Męski układ

Kyle krótko pocałował Lunę w usta, żegnając się z nią na czas ferii świątecznych. Problem polegał na tym, że teraz ich listy mogły zostać w każdej chwili przechwycone, więc musieli uważać z ich wysyłaniem. Na szczęście nie żegnali się na długo, a prezenty wręczyli sobie przed odjazdem do domów.

— Widzimy się już niedługo, Luna — powiedział, po czym zamarł, kiedy zauważył osobę zmierzającą w ich kierunku.

Był to mężczyzna o ubiorze charakterystycznym dla siebie, przez wielu określanym jako dziwny. Jego włosy były białe, sięgały do ramion i wyglądem nieco przypominały watę cukrową. Wzrok miał nieco zezowaty, a na jego twarzy widniał uśmiech.

Kyle doskonale wiedział, że był to ojciec Luny. Zastanawiał się tylko, jak wiele Ksenofilius Lovegood ujrzał.

Luna jakoś nie wyglądała na specjalnie tym przejętą. Przeniosła wzrok z Kyle'a na swojego tatę i uśmiechnęła się.

— Cześć, tato — przywitała się z nim.

Kyle, który uznał, że wypadałoby zrobić dobre wrażenie na ojcu Luny, uśmiechnął się i też się przywitał.

— Dzień dobry, panie Lovegood.

— Dzień dobry, dzień dobry. — Z twarzy Ksenofiliusa ani na chwilę nie zszedł uśmiech. Pocałował swoją córkę w policzek, po czym spojrzał przyjaźnie na Kyle'a. — Masz na imię Kyle, zgadza się, młodzieńcze? Luna wiele mi o tobie opowiadała...

— Eee, tak, to ja — przytaknął Kyle, po czym uśmiechnął się, ze wszystkich sił starając się, aby nie był to nerwowy uśmiech.

Czym właściwie się tak denerwował? Przecież Ksenofilius Lovegood nie był nikim strasznym, a przynajmniej nie dało się o nim powiedzieć, że jest osobą, której należało się bać. Jednak utarło się już, że niekiedy pierwsze bliższe spotkanie z ojcem dziewczyny bywało dla niektórych chłopaków stresujące.

Kyle'a jednak o wiele bardziej wystraszył fakt, że zaraz potem ktoś położył mu dłoń na ramieniu. Jak się okazało, był to jego tata, który stanął obok niego z uśmiechem czającym się na twarzy.

— Dzień dobry, Ksenofiliusie — powiedział na powitanie. — Mam nadzieję, że Żongler dobrze prosperuje.

— Czytelników co i rusz przybywa, dziękuję — uśmiechnął się Ksenofilius, po czym powiódł wzrokiem z Andrewa na Kyle'a i z powrotem. — Och, to twój syn, Andrew? Wybitnie do ciebie podobny.

Andrew uśmiechnął się, nie zdejmując dłoni z ramienia Kyle'a.

— Zgadza się... A właściwie przybywam z propozycją, Ksenofiliusie.

Lovegood przekrzywił głowę z zainteresowaniem.

— Zamieniam się w słuch.

— Cóż, może mielibyście z Luną chęć odwiedzić nas w święta? — zaproponował Andrew. — Po rodzinnych spotkaniach pozostaje dużo czasu na odwiedziny przyjaciół, a skoro Kyle i Luna się lubią...

Kyle zamrugał oczami z niedowierzaniem. Czy jego tata właśnie załatwiał mu spotkanie z Luną w czasie świąt? Nie żeby narzekał, ale... To by znaczyło, że widział to samo, co Ksenofilius. Słyszał to po głosie Andrewa. Kyle na pewno nie wstydził się związku z Luną, ale dziwnie czuł się z myślą, że obydwaj ojcowie widzieli ich pocałunek.

— Nie chcemy psuć wam planów... — zaczął Ksenofilius, na co Andrew pomachał dłonią, dając mu gestem znak, by niczym się nie przejmował.

— Nie, spokojnie, i tak Sienna już wspominała, że chciałaby was zaprosić na herbatę czy coś takiego, więc to nie będzie problem.

Ksenofilius uśmiechnął się i skinął głową.

— W takim razie chętnie przyjdziemy. Prawda, Luna? — zwrócił się do Luny, która przytaknęła.

Wobec tego przyszedł czas na powrót do domu. Zanim się rozdzielili, złożyli sobie nawzajem życzenia świąteczne, a Luna podeszła jeszcze do Kyle'a, po czym wspięła się na palce i pocałowała zaskoczonego chłopaka w policzek.

Kiedy blondynka oddaliła się wraz ze swoim tatą, Andrew lekko trącił Kyle'a w ramię.

— Kiedy to się tak czasy zmieniły, że przyjaciółki całuje się w usta na pożegnanie? — zapytał z rozbawieniem.

Czyli jednak widział.

— Eee, no, troszkę się pozmieniało — odparł Kyle i wyszczerzył zęby.

— Widzę, synu — uśmiechnął się Andrew, po czym położył dłoń na plecach Kyle'a. — Domyślam się, że jesteś teraz szczęśliwy i mnie to cieszy. W obecnych czasach każda szczęśliwa chwila jest na wagę złota.

Kyle nie mógł się z tym nie zgodzić.

Po wejściu do domu nos Kyle'a dopadł zapach ziół, które jego tata hodował w domu. Były one porozstawiane również w przedpokoju, przez co praktycznie wszędzie roznosił się ich zapach, który Kyle lubił.

Słysząc przybycie Kyle'a i Andrewa, Sienna wyszła z kuchni i lekko przytuliła syna. Otulona była miękkim swetrem, co blondyn czuł, kiedy został przytulony.

— Wróciliście w samą porę, już zaraz będzie obiad — stwierdziła, na co Andrew położył jej dłoń na ramieniu.

— Sien, mówiłem, żebyś jeszcze odpoczywała...

— Jestem już praktycznie zdrowa, żadna siła nie zatrzyma mnie w łóżku — odparła Sienna, machając ręką lekceważąco.

Andrew pokręcił głową ze zrezygnowaniem.

— Wiem o tym, Sien. No dobra, Kyle — zwrócił się do syna — mama zawsze stawia na swoim, ale my nakryjemy do stołu.

Kyle pokiwał głową twierdząco.

Przy obiedzie Sienna nie zauważyła, że jej mąż oraz syn dzielą jakąś tajemnicę. Ona i Andrew pytali Kyle'a o to, jak minęło mu to półrocze i czy nowy nauczyciel nie jest tak niekompetentnym nauczycielem, jak Umbridge.

— Profesora Slughorna znam tylko ze spotkań Klubu Ślimaka, ale Finlay mówi, że jest w porządku — powiedział Kyle. — A na profesora Snape'a nie narzekam, nieźle mu idzie uczenie nas obrony.

— To kamień z serca, że w tym roku uczy was ktoś normalny — westchnęła Sienna. — A jak ci się podobają spotkania Klubu Ślimaka?

— Nie przeszkadzają mi — stwierdził Kyle. — Ale na początku Slughorn mylił moje imię i mówił do mnie Andrew...

Prawdziwy Andrew roześmiał się, zaś Sienna zadała kluczowe pytanie:

— A co słychać u twojej przyjaciółki Luny? To taka miła dziewczyna...

Kyle ukradkiem spojrzał na tatę, który zaśmiał się pod nosem z faktu, że Sienna jeszcze o niczym nie wie.

— No, ostatnio trochę się pozmieniało, bo została moją dziewczyną.

Sienna na chwilę zastygła, przerywając nabieranie jedzenia na widelec. Uniosła wzrok na syna, patrząc nań z lekkim zaskoczeniem.

— Mówisz poważnie? — Kiedy Kyle przytaknął, uśmiechnęła się. — To wspaniale, Kyle! Od początku podejrzewaliśmy, że jeszcze będziecie razem, prawda, Andy?

Andrew z udawaną powagą pokiwał głową.

— Oczywiście, że tak, Sien.

Sienna nie mogła przestać się uśmiechać.

— Cieszę się, że Lovegoodowie odwiedzą nas w święta i... Andrew, co ty się tak cieszysz? — Zmarszczyła brwi, kiedy zauważyła, jak jej mąż znów śmieje się pod nosem.

Kyle i Andrew wymienili nieco rozbawione spojrzenia.

— Eee, no, tata dowiedział się trochę wcześniej — powiedział Kyle. Wolał nie opisywać ze szczegółami okoliczności, w jakich Andrew dowiedział się o związku swego syna.

Powiódłszy niedowierzającym spojrzeniem po swoim synu i mężu, Sienna ze śmiechem lekko uderzyła Andrewa w ramię.

— Czyli dowiaduję się na końcu? O wy dranie!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro