Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15. Oszukani przez duszka na posyłki

Mecz Gryffindor kontra Ravenclaw zakończył się zwycięstwem dla wychowanków domu lwa. Kyle nie należał do najzagorzalszych fanów Quidditcha, ale mimo to chętnie oglądał mecze.

Choć SUMy zbliżały się wielkimi krokami, Kyle nie spędzał całego swojego czasu wolnego na nauce. Wychodził z założenia, że uczenie się od rana do nocy nie będzie aż tak skuteczne, dlatego nie obkładał się wszystkimi książkami, jakie miał. Tym bardziej, że po zarwanej nocy byłby bardziej zmęczony, przez co nikt nie dobudziłby go na obronie przed czarną magią i zostałby w klasie z Umbridge, a tego raczej wolałby uniknąć. Zamiast torturowania się zbyt dużą ilością nauki, spędzał popołudnia z Luną lub Finlayem. Nauką zajmował się przed kolacją lub od razu po niej.

Po swoich wyczerpujących powtórkach materiału blondyn czuł się bardzo przygotowany na wszystkie możliwości. Nawet patronus byłby mu niestraszny, bo o ile sprawdzał, jego srebrny labrador miał się dobrze.

W czasie egzaminu praktycznego z zaklęć Kyle prawie ze współczuciem patrzył, jak kieliszek Malfoya roztrzaskał się o podłogę.

— Panie Mayers, proszę, aby ten kieliszek zakręcił się kilka razy w powietrzu — polecił mu uśmiechnięty egzaminator.

Kyle również się uśmiechnął, po czym zręcznie wykonał polecenie. Kieliszek przez chwilę kręcił się w powietrzu, a raz nawet chłopakowi udało się zmienić kierunek, w jakim naczynie się kręciło. Zadowolony egzaminator pokiwał głową i zapisał coś na pergaminie.

Z zaklęciem zmieniającym kolor i powodującym wzrost blondyn też nie miał większego problemu, dlatego liczył, że jego ocena będzie adekwatna do umiejętności, które posiadał.

Po zakończeniu egzaminu z historii magii Kyle odnalazł Lunę i mieli zamiar iść na błonia. Finlay akurat wysyłał list do swojej siostry, a do towarzystwa Kyle'a i Luny dołączyła się Ginny Weasley.

Luna akurat była w trakcie opowiadania przyjacielowi o chrapaku krętorogim, którego podobno niedawno widział jej ojciec, kiedy Ginny skręciła do sali, którą akurat mijali. Dochodził z niej podniesiony głos, który, jak się okazało, należał do Harry'ego. Nietrudno było zauważyć, że chłopak dosyć stanowczo próbował przekonać przyjaciół, że ma rację.

— Musimy natychmiast znaleźć się w Departamencie Tajemnic! — przekonywał ich. — Voldemort przetrzymuje tam Syriusza!

— Harry, musimy ustalić, czy Syriusz na sto procent opuścił kwaterę główną — pouczyła go Hermiona. — Jeśli okaże się, że to prawda, to... To nie będę cię powstrzymywać.

— Kathleen na pewno uznałaby, że nie ma co marnować czasu — odparł Harry.

— Powinna się o tym dowiedzieć — powiedział Kyle. — Pójdę po nią.

— Obyś tylko się pospieszył — mruknął Harry.

Blondyn dosyć szybko odnalazł Kathleen, której po drodze wyjaśnił sytuację. Razem z nią był oczywiście Caleb. W trybie natychmiastowym cała trójka powróciła do sali.

Harry pokładał wielkie nadzieje w Kathleen, że ta przyzna mu rację i od razu pójdą ratować Syriusza. Widocznie tego dnia los mu nie sprzyjał, bo Puchonka, choć przejęta wizją swojego rodzica w niebezpieczeństwie, przyznała rację Hermionie.

— Do cholery, Potter, zacznij wreszcie słuchać starszych i mądrzejszych od siebie — syknęła, kiedy Gryfon zaczął protestować. — Przecież Sam-Wiesz-Kto może cię tylko zwodzić!

Argumenty dziewczyny wreszcie dotarły do Harry'ego i zgodził się najpierw upewnić, czy Syriusz jest w domu. I tu pojawiał się problem, w jaki sposób się z nim skontaktować.

— Mam lusterko dwukierunkowe — zauważyła Kathleen, wyjmując owy przedmiot z kieszeni. Patrzyła na niego przez chwilę, jednak nie udało jej się skontaktować z Syriuszem. — Chyba tata zostawił swoje w innym pokoju, a teraz opiekuje się zwierzętami z mamą...

— Albo porwał go Voldemort — dokończył Harry.

— Przestań widzieć wszystko w żałobnych barwach — skarcił go Caleb. — Może przez kominek się uda?

— Najpierw trzeba by wypędzić Umbridge z jej gabinetu — zauważył Kyle. — Wystarczy powiedzieć, że Irytek rujnuje Katedrę Transmutacji albo Izbę Pamięci.

— Tak po prawdzie to nie tak trudno przekonać Irytka, by sam się tym zajął — zauważył Ron.

— Świetnie. Wy się tym zajmiecie — Hermiona już zaczęła rozdzielać zadania.

W końcu skończyło się na tym, że Kyle i Ron pozbędą się Umbridge z jej gabinetu, Harry i Kathleen spróbują skontaktować się z Syriuszem, Hermiona stanie na straży do gabinetu, a Luna, Ginny i Caleb będą pilnować, by reszta uczniów trzymała się z daleka.

Kyle i Ron nie zdążyli dojść do dyrektorki ani odnaleźć Irytka, bo po drodze spotkali Finlaya, wracającego z sowiarni.

— O, jesteś, Fin — zauważył Kyle, po czym poklepał przyjaciela po ramieniu. — Idziesz z nami.

— Jeszcze gdybym wiedział, dokąd... — Finlay przewrócił oczami.

Po drodze Kyle objaśnił mu, co się wydarzyło, a brunet naturalnie postanowił im pomóc.

— No dobra, więc mówimy jej, że Irytek właśnie demoluje Katedrę Transmutacji i zamierza brać się też za Izbę... — zaczął Ron, ale przerwał mu głos Irytka, dobiegający gdzieś z wysoka:

— Nie kłam, rudzielcu, Irytek jeszcze nic nie demoluje!

Kyle posłał poltergeistowi figlarny uśmiech.

— A nie chciałbyś czegoś zdemolować?

— Nie jestem duszkiem na posyłki! — odrzekł, krzyżując ręce na piersiach. — A zresztą mam teraz ciekawsze zajęcie na głowie.

Finlay uniósł brwi.

— Co może być ciekawsze od zdemolowania dwóch sal?

— Mam zamiar wymazać atramentem soczewki teleskopów — poltergeist wybuchnął śmiechem.

W tym momencie blondyn pomyślał, że Irytka należy przekonać w zupełnie inny sposób.

— To bardzo dobry pomysł, Irytku — zauważył Kyle — ale myślę, że tak naprawdę nie potrafiłbyś zdemolować Katedry Transmutacji...

— Nie potrafiłbym? — parsknął Irytek. — Patrz i się ucz, żółtodziobie!

— No dobra, ale Izby Pamięci to na pewno nie rozwalisz — podjudzał go Ron, na co duszek prychnął.

— Jeszcze zobaczycie, niedowiarki, do czego jest zdolny Irytek! A teleskopy też będą całe w atramencie!

Po tych słowach odleciał, by siać spustoszenie we wspomnianych salach.

Kyle spojrzał za odlatującym poltergeistem.

— Teraz chyba dłużej zajmie jej ogarnięcie tego.

Cała trójka pobiegła do gabinetu i poinformowała dyrektorkę o tym nieszczęściu, a ona oczywiście poszła zrobić porządek z poltergeistem i Katedrą Transmutacji. Kyle'owi o wiele bardziej było szkoda zrujnowanych sal niż nerwów ich nauczycielki.

Kyle miał nadzieję, że Kathleen i Harry'emu uda się skontaktować z jego wujkiem. Luna, Caleb i Ginny dobrze radzili sobie z trzymaniem ludzi z daleka od gabinetu, tłumacząc, że w pobliżu został rozpylony jakiś duszący gaz.

Problem polegał tylko na tym, że Umbridge zdążyła powstrzymać Irytka przed całkowitym zrujnowaniem Katedry Transmutacji, jednak poltergeist odpowiedział jej, że to Kyle, Finlay i Ron kazali mu to zrobić. Blondyn był pewien, że normalnie nauczycielka nie uwierzyłaby Irytkowi, ale dlaczego miałaby tego nie zrobić, kiedy chodzi o trzech nielubianych przez nią uczniów? Pewnie gdyby duszek powiedział, że to Draco Malfoy kazał mu to zdemolować Katedrę, wtedy Umbridge nie byłaby w stanie w to uwierzyć.

Widząc zbliżających się z daleka Ślizgonów oraz Umbridge, Caleb, Ginny i Luna dali sygnał Hermionie, po czym puścili się do ucieczki, zanim intruzi zdążyli to zauważyć.

Kyle uznał, że naprawdę ma pecha, kiedy w czasie ucieczki znów dopadł go Elliot Lowest, przytknąwszy mu różdżkę do szyi.

— Ani kroku dalej, Mayers — powiedział drwiącym głosem. — Znów się spotykamy i znów pani dyrektor ucieszy się na twój widok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro