Pogłoski o....
W miarę upływu czasu sytuacja w kraju stawała się coraz bardziej napięta. Zostaliśmy poinformowani, że będziemy musieli szybciej ukończyć nasze szkolenie. Wyraził na to zgodę sam Orion, w końcu puki co podlegamy autobotom. Dowódcy więc musieli zakasać rękawy i przysieszyć tempa, ostatnie dni były naprawdę wyczerpujące. Robiono wszystko aby w jak najkrótszym czasie przekazać i nauczyć nas jak najwięcej.
&
Dzisiaj po raz kolejny mieliśmy próbę do ceremoni wręczenia dyplomów. Stałam za kurtyną czekając aż Wheeljack wywoła moje imię, co jest dla mnie znakiem na wyjście. Przede mną był Smoke, nerwowo stompał z nogi na nogę.
-Denerwujesz się tak bo zataiłeś przede mną prawdę czy nie wiesz jaka masz podjąć decyzję?
Obrócił się zdziwiony w moją stronę i zawiesił przez chwilę na mnie swoje optyki
-Co masz na myśli? Nigdy cię nie okłamałem.
Westchnęłam, zrobiło mi się go szkoda. Źle sformułowałam pytanie, ale on też nie był bez winy
-Przecież widzę jak na nią patrzysz, nie mogłeś mi powiedzieć, mogła bym ci przecież pom....
Tu mi przerwał i obdarzył mnie srogim wzrokiem
-Nie zawsze muszę się z tobą dzielić moimi sprawami, a po za tym dam sobie radę, wiem, że się z nią przyjaźnisz, ale wolę jednak polegać na sobie
-Racja
Uśmiechnęliśmy się do siebie poczciwie, nigdy nie umieliśmy długo się kłócić, tym bardziej w takich okolicznościach.
-Dobra powiedz mi lepiej Sascha na co w końcu się zdecydowałaś?
Pokiwałam przecząco głową, na znak, że nie mam pojęcia. Smoke chyba się tego spodziewał mojej odpowiedzi, nie mogę podjąć tak ważnej decyzji pod wpływem jednej myśli i emocji. Nagle Smokescreen został wywołany na scenę, pokiwał mi na pożegnanie. A teraz ja stałam w pierwszej kolejności, stałam tak chwilę przyglądając się próbnym przemową uczniów, kiedy nagle poczuła czyjąś rękę na plecach. Odruchowo się obróciłam
-Nik! Nie strasz mnie
-Wybacz, po prostu jestem za tobą i chciałem zapytać cię o dezycję.
Odetchnęłam z ulgą kiedy go zobaczyłam. Chociaż mogłam się spodziewać, że to on, zawsze robi mi takie niespodzianki.
-Co ty, nie mam jeszcze pojęcia
Bot przytaknął
-A jak z tobą?
-Wiesz jak zdecydujesz się pójść na statek to możliwe, że się spotkamy
Uśmiechnął się biorąc rękę na szyję. Chciał chyba przez to powiedzieć, że zostanie deceptikonem, po chwili milczenia dokończył
-Tylko niech to na razie zostanie między nami, nie chciał bym aby dowódcy się o tym dowiedzieli, jeśli wiesz co mam na myśli
Doskonale wiedziałam o co mu chodzi, w oddziale dowodzonym przez autoboty lepiej nie afiszować się z wyborem przeciwnej frakcji.
-Nie ma sprawy, nie mam zamiaru nikomu powiedzieć, możesz być spokojny, ale mogę cię zapytać z kąt ten wybór? masz tam kogoś z rodziny?
Nik zaśmiał się krótko
-Nie, to nie tak, po prostu myślę, że będę się tam lepiej czuć, już nie wspominając o racji, a co z resztą?
-Cóż Smoke od początku chciał wybrać autoboty, Ive chyba też wybierze się do nich i w sumie to tylko tyle wiem, chyba większość nadal nie jest pewna swoich wyborów
-Sascha....
Przerwał na chwilę ściszając ton głosu
-Co myślisz o tych pogłoskach? No wiesz tych o wojnie
-Szczerze, moim zdaniem jeśli w ogóle będzie to najprawdopodobniej szybka i powinni dojść w końcu do porozumienia, wiesz społeczeństwo jest tak podzielone, że głupotom była by zbyt długa wojna
-Też tak myślałem, ale ostatnio zastanawiałem się, jeśli ewentualnie wybuchnie to na czyją szalę przechyli się zwycięstwo?
Wzdrygnęłam ramionami i rozłożyłam ręce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro