Odwiedziny cz.2
Od samego rana w bazie wszyscy byli przejęci wczorajszym wydarzeniem i raczej dało się to po nich poznać. Zaraz po wyjściu z mojej kwatery obserwowałam kilku zabieganych weteranów którzy najwidoczniej przygotowywali się na przybycie Per Lorda. Stałam tak dopóki dowódca nie zawołał mnie do siebie i dołączyłam do reszty moich rówieśników na porannej zbiórce. O dziwo Wheeljack nie prowadził musztry sam, obok niego stał niejaki Shoundwave, którego widzieliśmy już minionego dnia.
- Dzisiaj waż dzień będzie od samego początku nadzorowany przez prawą rękę Lorda Megatrona jak już wiecie przywódcy obozu deceptikonów. Dajcie dzisiaj z siebie wszystko, chciał bym jeszcze tylko dodać, że na obserwacji Soundwave wasza rekrutacja się nie zakończy...
Wszyscy oniemieli i chyba woleli przemilczeć słowa dowódcy bo nie było słychać ani jednego szeptu wśród nas, co jest dla tego oddziału nowością. Skierowaliśmy się na plac manewrowy gdzie jak domyśleliśmy się po rodzajach przeszkód, odbędziemy raczej trochę inny trening niż zawsze. Musieliśmy wykonywać sporo rzeczy na czas. Z bieganiem nie miałam problemu i udało mi się pokonać dystans 3,8 km w czasie około 11 minut co dało mi czwarte miejsce w naszym oddziale. Smoke był na drugim. Wolałam raczej walkę wręcz albo coś związanego z użyciem siły którą chętniej ćwiczę. Na drążkach też nie poszło mi źle, miałam 3 najlepszy wynik.
Widać, że młodzi kadeci chcieli dać z siebie wszystko i co po nie którzy byli już jedną nogą na statku Megatrona. Ja natomiast wolałam udowodnić sobie przy okazji coś więcej, że pomimo mojej "słabszej płci" jak to nie którzy zwykli mawiać uda mi się zapracować na miejsce.
Kiedy po długim czasie działań na torze pszeszkód mogliśmy zejść na odpoczynek który nie potrwał tak długo jak się spodziewaliśmy, ponownie została zwołana zbiórka tym razem musztrował nas tylko dowódca Wheeljack.
-Dobra słuchajcie widzę, że z zapałem wzięliście się do pracy i bardzo dobrze. Soundwave poszedł rozmówić się z Lordem Megatronem, który zaraz osobiście zaszczycie nas swoją obecnością i najprawdopodobniej ma dla was jeszcze jedno zadanie także bądźcie gotowi na wszystko, przekaże mu papiery z waszymi wynikami, dzięki temu potem będziemy mogli ustalić klasyfikacje ogólną tak jak Przywódca deceptikonów sobie tego życzył i wydelegujemy czwórkę z was.
Zdążyłam tylko odetchnąć nerwowo i rozejrzeć się na reakcje swoich towarzyszy, a już nasuwało mi się na język powiedzenie "o wiku mowa". Megatron przywitał się z Wheeljackiem, który węczył mu wcześniej wspomniane papiery. Ten spojrzał na nie podnosząć jedną brew i chwilę się w nie zaczytał jakby dostrzegł jeden ważny punkt, bacznie obserwowałam jego ruchy i gesty. Lord w końcu przerzucił wzrok na nas po czym zilustrował cały szereg, wziął ręce za plecy i odezwał się;
-Chciałbym żeby waszym ostatnim zadaniem było starcie z moim pomocnikiem i tu wskazał ręką na Soundwave.
W tym momencie optyki mi się powiększyły. Nie mogłam w pierwszej chwili przyjąć tego do wiadomości. "Jak to, mamy z nim walczyć, przecież on jest znacznie bardziej doświadczony?, przewyższa nas we wszystkim, chwila a może właśnie Megatronowi nie chodzi tutaj bezpośrednio o walkę, ale u użycie sprytu? tylko on nie wygląda mi na takiego z którym można negocjować, albo tym bardziej znaleźć jego słaby punkt."
Megatron nagle wywołam imię mojej przyjaciółki, patrząc na listę co wyrwało mnie z zamyślenia. Najwyraźniej szła ona na pierwszy ogień, trochę jej współczułam nie chciała bym być pierwsza w takiej sytuacji. Szczerze po tym jak padło jej imię, zorientowałam się że Lord jedzie od końca listy. Pomimo to ona też mogła czymś zaskoczyć, mieć asa w rękawie i właśnie tego się po niej spodziewaliśmy. Byłą wybitnie inteligentna i bardziej widziałam w niej stratega niż wojownika, na pewno pokaże co umie.....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro