Kadet
Po pobycie na statku i przytłaczających nas rzeczy jakich się tam dowiedzieliśmy nie wspominając już o całodniowych pytaniach ze strony członków naszego zespołu których tam nie było, moja koleżanka z pokoju- Ive zaproponowała mały wypad. Dokładniej chcieliśmy iść na rekrutacje nowych kadetów do głównej bazy autobotów, tego dnia ta ogromna hala którą widzieliśmy ze Smoke podczas odbywania naszej kary, była otwarta dla właśnie takich "młodziaków " jak my, jak określił to Bulkhead. Długo musieliśmy prosić go o zgodę, widać było, że traktuję nas naprawdę z ogromną troską więc nie chciał żebyśmy opuszczali popołudniowego treningu ale w końcu po godzinnym błaganiu udało nam się jakoś wynegocjować wyjście. Dowódca Bulk na szczęście napomknął, że nic nie wspomni Wheeljack'owi.
Nasza czwórka wchodząc na sale oniemiała z zachwytu. Nawet ja i mój przyjaciel nie spodziewaliśmy się czegoś tak gigantycznego. Samo wejść do niej sporo nam zajęło, musieliśmy przewinąć się przez spory sznur korytarzy. Na planie wiszącym na ścianie mogliśmy zobaczyć co znajduję się na poszczególnych piętrach, między innymi nad nami znajdowała się ogromna siłownia a piętro niżej basen olimpijski. Zajęliśmy miejsce na trybunach, po za nami przyszło też kilka osób. Ive przeciągnęła się na siedzeniu i oznajmiła zadowolona
-Cieszę się, że nareszcie mogłam opuścić tą bazę, właściwie to już nie pamiętam kiedy robiłam coś dla siebie.
Przytaknęliśmy jej a ta kontynuowała;
-Wy farciarze to macie dobrze, najlepsza czwórka to pewnie będzie mogła opuszczać sobie bazę regularnie
-Heh...bez przesady, byliśmy wybierani jednorazowo, ale masz rację też chciałam wyjść sobie normalnie na miasto
Zamilknęliśmy kiedy Nik wskazał nam wychodzących z szatni kadetów którzy mieli przystąpić dzisiaj do testów sprawnościowych, było ich nie wielu. Z tego co szybko zdołałam wychwycić to dwunastu. Ive szepnęła mi do ucha
- Hej...widzisz tego żółtego bota....?
Szybko przejrzałam cały szereg wzrokiem po czym odpowiedziałam
-Widzę, a co?
-Przystojny nie?
Botka zachichotała cicho, a ja klepnęłam się ręką w czoło. Bardziej przykuło mnie jego zestresowanie, które widać było z daleka, chyba mieli jeszcze trochę czasu za nim zjawi się ich egzaminator bo rozeszli się i każdy rozgrzewał się na własną rękę. Moja koleżanka pociągnęła mnie za rękę
-Ej...gdzie idziemy?
-Chodź zagadamy do niego....
Chłopaki rzucili tylko pytające spojrzenia za nami, a Ive zaprowadziła mnie przed trybuny gdzie po prawej przy worku treningowym rozgrzewał się bot.
-Co ty wyprawiasz?
Wyszeptałam na co ona tylko odpowiedziała
-Oh daj spokój chcę go tylko popytać o parę rzeczy, przecież przystępuje do egzaminu co oznacza, że jest na ostatnim roku w akademi, więc będziemy mogły sporo się dowiedzieć
Miała rację więc kiwnęłam tylko głową na potwierdzenie, po czym ruszyłam za przyjaciółką w kierunku młodego autobota. Kiedy stanęłyśmy nie daleko przy nim, przestał uderzać w worek i spojrzał na nas
-Em ...przepraszamy, że przeszkadzamy, ale chciałyśmy się przywitać....no i życzyć powodzenia
Bot uśmiechnął się poczciwie, wytarł spocone ręce o ręcznik i podał nam rękę po czym odezwał się
-Dziękuję wam, więc ja jestem Bumblebee, a wy jak macie na imię?
-Ja jestem Sascha, to moja koleżanka z oddziału Ive
Skinęłyśmy głową na powitanie
- Z oddziału? Do jakiego należycie?
Kontynuowałam rozmowę, gdyż Ive zapatrzyła się kompletnie na bota
- Prowadzonego przez rekerów
-Aaa...słyszałem o nim, dobrze was tam wyszkolą
Uśmiechnęłam się na jego słowa
-Em...a ty? W sensie absolwentem jakiej szkoły jesteś?
- Officersko lądowej w stolicy
Zaniemówiłam a bot korzystając z okazji pomachał nieruchomej Ive ręką przed oczyma, był chyba zdziwiony jej reakcją. Natychmiast go przeprosiłam i potrząsnęłam koleżanką, naszą pogawędkę przerwał jakiś bot w mundurze, domyśliłam się, że jest to ich egzaminator. Bumblebee pokiwał nam na pożegnanie idąc za resztą na środek sali, dostrzegłam, że na jego twarzy ponownie maluje się przejęcie i strach. Nie dziwie mu się, zaszedł naprawdę daleko, trzymałam za niego kciuki....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro