Dobry początek
-Hym....to może dzisiaj wyjątkowo pokierujemy się zasadą "Panie mają pierwszeństwo".
Oznajmił Wheeljack patrząc na mnie i moją koleżankę, znowu moje serce zaczęło bić szybciej z nerwów. Smokescreen klepnął mnie lekko w plecy, żeby dodać mi otuchy, ale jakoś mi to nie pomogło. Weszłyśmy na matę i stanęłyśmy na przeciw siebie.
-No...to pokażcie tym "paną" jak powinno się walczyć
Dowódca mówił z takim przekonaniem jakby spodziewał się sama nie wiem czego, w sumie to w ogóle nas nie zna pewnie dla tego wybrał nas, akurat byłyśmy dwie... to był raczej pojedynek naszych charakterów bo nasz styl walki był kompletnie inny, znałam ją wcześniej, a ona mnie, więc nie byłyśmy sobie obce, a zwłaszcza w tej kwestii.
Ja byłam świetna w walkach w ręcz, reprezentowałam sobą jak na dziewczynę ogromną siłę oraz wytrzymałość ,ona zaś była szybka i zwinna. Ale z góry mogłam uznać, że wygram, byłam znacznie bardziej doświadczona w boju. Taka krótka analiza zawsze mi pomaga przed pojedynkiem.
Jak zwykle zaczekałam, aż przeciwnik wymierzy w moją stronę pierwszy ruch. Uniknęłam go trzymając garde i wykonałam prawy sierpowy, obroniła się. Dało mi to możliwość wykonania ataku z lewej strony od dołu, którego akurat nie broniła. Tak też zrobiłam i wycofałam się zaraz po tym jak upadła i skierowała się na mój dól, wyminęłam ją i potraktowałam kopniakiem prosto w szczękę. Musze przyznać, że ma dobry refleks, ale jak już wspominałam walka wręcz to moja smykałka. Zakończyłam to bezpośrednim ciosem łamiącym jej garde i podcięłam nogi.
Nagle usłyszeliśmy za nami oklask. Nasz dowódca ucieszony podszedł do bota który stał oparty o wejście do hangaru.
-Bulkhead! Nareszcie jesteście.
Dowódca przybił sobie z nim piątkę i kontynuowali rozmowę.
-Widzę, że nowi kadeci już u nas są.
Wheeljack obrócił się w naszą stronę
-Słuchajcie, nasza drużyna najwidoczniej wróciła już z misji. W każdym razie, poznajcie mojego drogiego przyjaciela, jak i jednego z lepszych członków oddziału Rekerów, Bulkhead'a. Zwracajcie się do niego w ten sam sposób co do mnie czyli Dowódco.
Nasz drugi dowódca z lekka się zaśmiał, jakby nie spodziewał się takiego tytułu. Pomogłam wstać mojej przeciwniczce, zaraz po zejściu z maty ustawiliśmy się w szeregu na baczność.
-To był całkiem imponujący pokaz walki wręcz.
Zwrócił się w naszą stronę nowy Dowódca. Spojrzał na mnie i na poją lokatorkę, a my wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia. Wheeljack:
-Czyli jednak przyszliście do nas z jakimiś umiejętnościami.
Uśmiechnął się mówiąc to i ponownie nas zilustrował.
-Na pewno w swoim czasie poznacie też resztę naszej drużyny.
Dalej mogliśmy się rozejść. Opuściliśmy hangar i mieliśmy chwile dla siebie. Smokescreen jak zwykle zaczął ze mną rozmowę
-No całkiem nieźle ci poszło.
Poklepał mnie po plecach, a ja się uśmiechnęłam, kontynuował.
-Tylko jesteś strasznie spięta.
Wziął ręce na kark i uśmiechnął się głupkowato, tak jak zawsze to robi jak chce dać mi jakąś jedną ze swoich rad.
-Ehh no wiem, ale zaskoczył mnie z tym naprawdę, wiesz spodziewałam się na sam początek jakieś pogawędki o zasadach, czy godzinach treningów czy coś w tym stylu no wiesz.
-Nawet mu o tym nie przypominaj, może zapomniał o tych zasadach, bo akurat dzisiaj chciałem się trochę rozejrzeć po mieście.
-Chcesz wyjść po za teren?
-Tak, ale to dopiero wieczorem
Trochę mnie to ucieszyło, może być całkiem fajnie.
-Dobra to idę z tobą!
Smoke zaśmiał się krótko.
-Innej opcji nie brałem pod uwagę, tylko pójdziemy sami.
-W sumie racja, dopiero co poznaliśmy tych kadetów nie wiadomo, czy któryś z nich by nas nie wydał....
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro