9. Przyjaciele
- H- hej Mi- mmi- liana. - mówiła przez śmiech Erza.
- Hej Erzuś! Przywitasz mnie ze swoją przyjaciółką?
Ogarnęłam się podeszłam do dziewczyny i podałam rękę drapiąc się i uśmiechnęłam się tak, że aż zamknęły mi się oczy. - Hej, jestem Alison, mów mi Ali, Ali-chan - jak tam wolisz.
- Jestem Millianna. - uśmiechnęła się podała mi rękę. - Musisz mnie kiedyś zabrać na taki przelot jak Erzę, hihi.
- Nie ma sprawy. - akurat w tym samym momencie z gildii praktycznie "wyleciała" dziewczyna celując we mnie pochwą od miecza. Wskoczyła na mnie i trzymając broń przy moim gardle powiedziała do stojącej z tyłu Millianny i Erzy:
- Zrobiła Wam coś?
- Cześć Kagura. - powiedziała Erza i rozłożyła ramiona w geście zaproszenia na wielkiego przytulasa.
- To jest Ali-chan - kontynuowała za nią Mila - jest nowa w gildii, przyjaźni się z Erzą. - Kagura zeskoczyła ze mnie, pomogła mi wstać, przywitała i przedstawiła się. Po zakończonym, krótkim dialogu podbiegła do szkarłatnowłosej i przytuliła, a nawet bym powiedziała, że przyssała się do niej.
- A tak właściwie to co Was tu sprowadza? - zapytałam
- Tydzień temu umówiłyśmy się z Erzusią na przygotowania do dzisiejszej imprezy... Erzuś, nie mów, że zzapomniałaś! - tłumaczyła Millianna.
- J- ja? Skądże? Po prostuuuu.... Mistrz przydzielił mi mini- misję w której mam pomóc Alison przystosować się do gildiii... - przeciągała jak się da Erza.
- Co? Nni...
- Milcz drogie dziewcze... - szepnęła prawie niesłyszalnie Erza
- Aaa, no taak! Prawie zapomniałam, hehe. Tak miło mi się spędzało z Tobą czas, że już zapomniałam. - mówiłam nerwowo drapiąc się po karku.
Chyba nam się udało... Mniejsza z tym, wzięłyśmy ze sobą Mirę, Lisannę, Wendy, Carlę i Lucy na tzw. "babskie sprawy" przed imprezą i dumnym krokiem, śmiejąc się i wpadając na uliczne latarnie szłyśmy do Fairy Hills.
< TIME SKIP>
Muszę powiedzieć, że się porządnie odwaliłam. Tak ślicznie to ja chyba jeszcze w życiu nie wyglądałam. Moje długie prawie, że do kolan karmelowe włosy spięłam w samurajski kok. Miałam makijaż w stylu Grunge, czarną, skórzaną ramoneskę, białą sukienkę na szerokich ramiączkach z napisami "Wow", "Kick" i różnymi komiksowymi odgłosami i czarne, gumkowe sandały. Dziewczyny mówiły mi, że w Sabretooth mają wielki basen i na pewno na imprezie będzie zdatny do użytku więc pod spód (zamiast bielizny) ubrałam mój ulubiony, czarny, jednoczęściowy strój kąpielowy. Dolna część miała wysoki stan, widać było trochę brzucha, w okół którego oplatały się czarne pasemka z mojego stroju, a na moje prawe ramię kończyło się krótkim rękawkiem z kilkoma czarnymi pasemkami. Na szczęście sukienka była porządnie zrobiona i strój przez nią nie przebijał. Każda z nas wyglądała pięknie. Erza ubrała się w swoją prześliczną, lekką, białą sukienkę i pudrowo różowe bikini. Mila ubrała górę od bikini w panterkę i do kompletu czarną spódniczkę, Lissana powiedziała, że ja będzie chciała popływać to dzięki swojej magii zamieni się w syrenę, Mira ubrała wielki, różany kapelusz z wpiętymi kwiatami, seksowne, czarne bikini strój, lekką, białą narzutkę w kwiatki i brązowe sandały. Mówiła, że raczej nie będzie się kąpać - woli się opalać lub pomóc w pracy przy obsłudze gości, a Kagura się wstydziła i została w swoim "codziennym" komplecie ale mówiła, że ubrała swój najlepszy strój kąpielowy.
- STOOOP!!!! - krzyknęłam na całe Fairy Hills. - Ekhem... która jest godzina?
- Nooo... czternasta... trzydzieści... dwie.... - najpierw mówiła Mila, później Erza, Lisanna i Mila, a każdej z nich coraz bardziej uśmiech schodził z twarzy.
- No chyba kurwa nie. - skwitowała Erza.
- Erza!!! To, że Wendy wyszła po Levi, a Lucy po Canę nie znaczy, że możesz sobie przklinać! - skarciła ją Mila.
- Moja krew! - podbiegłam i przybiłam sobie piątkę z Erzą.
- Ali- chan! Ty też?
- Ej no, ale dziewczyny ruszać cztery litery, bo już jesteśmy spóźnione o dwie minuty, a jeszcze nie wyszłyśmy z domu, oczywiście pomijając fakt, że Sabretooth jest w innym mieście!! Już, już, już!!
Zebranie się w kupę (czyt. zbiórka przed Fairy Hills z : Caną, Milą, Kagurą, mną, Erzą, Lucy, Wendy, Carlą) zajęło nam 15 minut... Ja już naprawdę tracę wiarę w ludzkość... Po krótkiej dyskusji Carla wzięła ze sobą Wendy, Lisana wzięła Kagurę i Lucy, a ja wzięłam pozostałe. Oczywiście byłoby dużo lżej, gdyby Cana nie wzięła ze sobą trzech beczek wina i piwa! Szkoda, że nie pomyślała o tym, że na miejscu będzie poczęstunek i zapewne znajdą się wsród nich alkohole... Po 10 minutach lotu ( w połowie na pełnym speed'zie) dotarłyśmy na miejsce. Nikogo nie było na zewnątrz przed gildią. W środku również było pusto. Dopiero przy basenie... Oooo luju!! Tyle ludzi!!
Od razu ściągnęłam z siebie ubranie i wskoczyłam do basenu. Zdziwił mnie fakt, że basen jest głęboki na ok. 5- 6m . To był pozytyw tego miejsca. Jako pierwszy cel obrałam sobie dopłynięcie na jednym wdechu na sam dół basenu i dotknięcie kafelek na spodzie. Będąc już ponad metr pod tym całym charmiderem zobaczyłam, chłopaka, który również kierował się ku dnie...
- *Jaki seksiak* - pomyślałam, stój Boże o czym ja myślę... prawda jest przystojny... nawet bardzo, bardzo.... uuu czyżby zauroczenie? Stój, nie na pewno nie! - *Dobra Alison, płyń już, bo tylko powietrze tracisz*
Przy prawie samym dnie (które miałam na wyciągnięcie ręki) zderzyłam się głową z przystojnym Nieznajomym. Chłopak miał spięte w kucyka czarne włosy znajdujące się z tyłu głowy. Pięknie wyrzeźbioną muskulaturę (oczywiście nie jak jakiś kulturysta - bez przepychu). Na jego lewym ramieniu widniał czarny znak gildii Sabretooth.
Odpłynęliśmy od siebie masując się po obolałych głowach. Kiedy mnie zobaczył lekko się uśmiechnął i pokazał palcem, żebyśmy wypłynęli na powierzchnie. Ja czując, że się rumienię odwróciłam twarz w drugą stronę i zaczęłam kierować się ku tafli wody. Wypłynęłam, ale jego nie widziałam. Chciałam zanurkować i sprawdzić, czy może czai się pod wodą albo wypłynął gdzieś na drugim końcu basenu. W ułamku sekundy jakiś cień wciągnął mnie pod wodę. Spanikowałam, zaczęłam się szarpać i rzucać. On wyciągnął mnie na powierzchnię i posadził na jednym z dwóch wolnych leżaków. Cień przeszedł na drugi i zmaterializował się na uroczego Nieznajomego. Zdziwiłam się, jak żyję i podróżuję magii zamiany w cień jeszcze chyba nie spotkałam... a może nie pamiętam. Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka:
- Haloo, ziemia do... właściwie to nie wiem jak masz na imię, hehe. - podrapał się po głowie.
< Perspektywa Erzy >
- Tee, Lucy... patrz.
- Co?
_ Ali wyrwała Rogue.
- Co? Gdzie?... - powiedziała blndynka po chwili namysłu i oglądnięciu sytuacji - A to nie raczej on ją?
- Mniejsza o to... Shippujemy?
- Shippujemy. Piątka.
- Piątka.
< Perspektywa Alison >
- Uoch, m- mówiłeś co? - zapytałam z rumieńcami na policzkach odgarniając za ucho w tym samym momencie "niesforny loczek".
- Jak się nazywasz, o tajemnicza piękności? - końcówkę dodał teatralnym tonem. KAWAII!
- Me imię brzmi Alison, o zacny paniczu, czy uczyniłbyś ten zaszczyt i podał mi swoje?
- Ależ oczywiście, Lady. Me imię brzmi Rogue. - mówiąc to wstał i pokłonił się ujmując mą dłoń i całując jej zewnętrzną część.
- Hihihi, to było iście teatralne Rogue.
- Heh, dzięki Alison. Chyba jesteś tu nowa, bo wcześniej Cię tu nie widziałem.
- Taak... Do Fairy Tail dołączyłam.... prawie tydzień temu... no tak, jakoś tak to będzie. Jeśli mogę zapytać jakim Zabójcą jesteś?
- Co proszę?
- W jakiej magii Zabójców się specjalizujesz?
- A skąd wiedziałaś, że jestem Zabójcą? O proszę, nie dość, że śliczna to jeszcze mądra.
- A przestań, bo zaraz się spalę, hehe.
- Hihi, wracając jestem Smoczym Zabójcą - dokładnie Cienistym Zabójcą Smoków, a ty?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro