Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Przyjaciele

- H- hej Mi- mmi- liana. - mówiła przez śmiech Erza.
- Hej Erzuś! Przywitasz mnie ze swoją przyjaciółką?

Ogarnęłam się podeszłam do dziewczyny i podałam rękę drapiąc się i uśmiechnęłam się tak, że aż zamknęły mi się oczy. - Hej, jestem Alison, mów mi Ali, Ali-chan - jak tam wolisz.

- Jestem Millianna. - uśmiechnęła się podała mi rękę. - Musisz mnie kiedyś zabrać na taki przelot jak Erzę, hihi.

- Nie ma sprawy. - akurat w tym samym momencie z gildii praktycznie "wyleciała" dziewczyna celując we mnie pochwą od miecza. Wskoczyła na mnie i trzymając broń przy moim gardle powiedziała do stojącej z tyłu Millianny i Erzy:

- Zrobiła Wam coś?

- Cześć Kagura. - powiedziała Erza i rozłożyła ramiona w geście zaproszenia na wielkiego przytulasa.

- To jest Ali-chan - kontynuowała za nią Mila - jest nowa w gildii, przyjaźni się z Erzą. - Kagura zeskoczyła ze mnie, pomogła mi wstać, przywitała i przedstawiła się. Po zakończonym, krótkim dialogu podbiegła do szkarłatnowłosej i przytuliła, a nawet bym powiedziała, że przyssała się do niej.

- A tak właściwie to co Was tu sprowadza? - zapytałam

- Tydzień temu umówiłyśmy się z Erzusią na przygotowania do dzisiejszej imprezy... Erzuś, nie mów, że zzapomniałaś! - tłumaczyła Millianna.

- J- ja? Skądże? Po prostuuuu.... Mistrz przydzielił mi mini- misję w której mam pomóc Alison przystosować się do gildiii... - przeciągała jak się da Erza.

- Co? Nni...

- Milcz drogie dziewcze... - szepnęła prawie niesłyszalnie Erza

- Aaa, no taak! Prawie zapomniałam, hehe. Tak miło mi się spędzało z Tobą czas, że już zapomniałam. - mówiłam nerwowo drapiąc się po karku.

Chyba nam się udało... Mniejsza z tym, wzięłyśmy ze sobą Mirę, Lisannę, Wendy, Carlę i Lucy na tzw. "babskie sprawy" przed imprezą i dumnym krokiem, śmiejąc się i wpadając na uliczne latarnie szłyśmy do Fairy Hills.

< TIME SKIP>

Muszę powiedzieć, że się porządnie odwaliłam. Tak ślicznie to ja chyba jeszcze w życiu nie wyglądałam. Moje długie prawie, że do kolan karmelowe włosy spięłam w samurajski kok. Miałam makijaż w stylu Grunge, czarną, skórzaną ramoneskę, białą sukienkę na szerokich ramiączkach z napisami "Wow", "Kick" i różnymi komiksowymi odgłosami i czarne, gumkowe sandały. Dziewczyny mówiły mi, że w Sabretooth mają wielki basen i na pewno na imprezie będzie zdatny do użytku więc pod spód (zamiast bielizny) ubrałam mój ulubiony, czarny, jednoczęściowy strój kąpielowy. Dolna część miała wysoki stan, widać było trochę brzucha, w okół którego oplatały się czarne pasemka z mojego stroju, a na moje prawe ramię kończyło się krótkim rękawkiem z kilkoma czarnymi pasemkami. Na szczęście sukienka była porządnie zrobiona i strój przez nią nie przebijał. Każda z nas wyglądała pięknie. Erza ubrała się w swoją prześliczną, lekką, białą sukienkę i pudrowo różowe bikini. Mila ubrała górę od bikini w panterkę i do kompletu czarną spódniczkę, Lissana powiedziała, że ja będzie chciała popływać to dzięki swojej magii zamieni się w syrenę, Mira ubrała wielki, różany kapelusz z wpiętymi kwiatami, seksowne, czarne bikini strój, lekką, białą narzutkę w kwiatki i brązowe sandały. Mówiła, że raczej nie będzie się kąpać - woli się opalać lub pomóc w pracy przy obsłudze gości, a Kagura się wstydziła i została w swoim "codziennym" komplecie ale mówiła, że ubrała swój najlepszy strój kąpielowy. 

- STOOOP!!!! - krzyknęłam na całe Fairy Hills. - Ekhem... która jest godzina?

- Nooo... czternasta... trzydzieści... dwie.... - najpierw mówiła Mila, później Erza, Lisanna i Mila, a każdej z nich coraz bardziej uśmiech schodził z twarzy.

- No chyba kurwa nie. - skwitowała Erza.

- Erza!!! To, że Wendy wyszła po Levi, a Lucy po Canę nie znaczy, że możesz sobie przklinać! - skarciła ją Mila.

- Moja krew! - podbiegłam i przybiłam sobie piątkę z Erzą.

- Ali- chan! Ty też?

- Ej no, ale dziewczyny ruszać cztery litery, bo już jesteśmy spóźnione o dwie minuty, a jeszcze nie wyszłyśmy z domu, oczywiście pomijając fakt, że Sabretooth jest w innym mieście!! Już, już, już!!

Zebranie się w kupę (czyt. zbiórka przed Fairy  Hills z : Caną, Milą, Kagurą, mną, Erzą, Lucy, Wendy, Carlą) zajęło nam 15 minut... Ja już naprawdę tracę wiarę w ludzkość... Po krótkiej dyskusji Carla wzięła ze sobą Wendy, Lisana wzięła Kagurę i Lucy, a ja wzięłam pozostałe. Oczywiście byłoby dużo lżej, gdyby Cana nie wzięła ze sobą trzech beczek wina i piwa! Szkoda, że nie pomyślała o tym, że na miejscu będzie poczęstunek i zapewne znajdą się wsród nich alkohole... Po 10 minutach lotu ( w połowie na pełnym speed'zie) dotarłyśmy na miejsce. Nikogo nie było na zewnątrz przed gildią. W środku również było pusto. Dopiero przy basenie... Oooo luju!! Tyle ludzi!! 

Od razu ściągnęłam z siebie ubranie i wskoczyłam do basenu.  Zdziwił mnie fakt, że basen jest głęboki na ok. 5- 6m .  To był pozytyw tego miejsca. Jako pierwszy cel obrałam sobie dopłynięcie na jednym wdechu na sam dół basenu i dotknięcie kafelek na spodzie. Będąc już ponad metr pod tym całym charmiderem zobaczyłam, chłopaka, który również kierował się ku dnie...

- *Jaki seksiak* - pomyślałam, stój Boże o czym ja myślę... prawda jest przystojny... nawet bardzo, bardzo.... uuu czyżby zauroczenie? Stój, nie na pewno nie! - *Dobra Alison, płyń już, bo tylko powietrze tracisz*

Przy prawie samym dnie (które miałam na wyciągnięcie ręki) zderzyłam się głową z przystojnym Nieznajomym. Chłopak miał spięte w kucyka czarne włosy znajdujące się z tyłu głowy. Pięknie wyrzeźbioną muskulaturę (oczywiście nie jak jakiś kulturysta - bez przepychu). Na jego lewym ramieniu widniał czarny znak gildii Sabretooth. 

Odpłynęliśmy od siebie  masując się po obolałych głowach. Kiedy mnie zobaczył lekko się uśmiechnął i pokazał palcem, żebyśmy wypłynęli na powierzchnie. Ja czując, że się rumienię odwróciłam twarz w drugą stronę i zaczęłam kierować się ku tafli wody. Wypłynęłam, ale jego nie widziałam. Chciałam zanurkować i sprawdzić, czy może czai się pod wodą albo wypłynął gdzieś na drugim końcu basenu. W ułamku sekundy jakiś cień wciągnął mnie pod wodę. Spanikowałam, zaczęłam się szarpać i rzucać. On wyciągnął mnie na powierzchnię i posadził na jednym z dwóch wolnych leżaków. Cień przeszedł na drugi i zmaterializował się na uroczego Nieznajomego. Zdziwiłam się, jak żyję i podróżuję magii zamiany w cień jeszcze chyba nie spotkałam... a może nie pamiętam.  Z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka:

- Haloo, ziemia do... właściwie to nie wiem jak masz na imię, hehe. - podrapał się po głowie.

< Perspektywa Erzy >

- Tee, Lucy... patrz.

- Co?

_ Ali wyrwała Rogue.

- Co? Gdzie?... - powiedziała blndynka po chwili namysłu i oglądnięciu sytuacji -  A to nie raczej on ją?

- Mniejsza o to... Shippujemy?

- Shippujemy. Piątka.

- Piątka.

< Perspektywa Alison >

- Uoch, m- mówiłeś co? - zapytałam z rumieńcami na policzkach odgarniając za ucho w tym samym momencie "niesforny loczek".

- Jak się nazywasz, o tajemnicza piękności? - końcówkę dodał teatralnym tonem. KAWAII!

- Me imię brzmi Alison, o zacny paniczu, czy uczyniłbyś ten zaszczyt i podał mi swoje?

- Ależ oczywiście, Lady. Me imię brzmi Rogue. - mówiąc to wstał i pokłonił się ujmując mą dłoń i całując jej zewnętrzną część.

- Hihihi, to było iście teatralne Rogue.

- Heh, dzięki Alison. Chyba jesteś tu nowa, bo wcześniej Cię tu nie widziałem.

- Taak... Do Fairy Tail dołączyłam.... prawie tydzień temu... no tak, jakoś tak to będzie. Jeśli mogę zapytać jakim Zabójcą jesteś?

- Co proszę?

- W jakiej magii Zabójców się specjalizujesz?

- A skąd wiedziałaś, że jestem Zabójcą? O proszę, nie dość, że śliczna to jeszcze mądra.

- A przestań, bo zaraz się spalę, hehe.

- Hihi, wracając jestem Smoczym Zabójcą - dokładnie Cienistym Zabójcą Smoków, a ty?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro